Prolog
Od kiedy pamiętam wszyscy ciągle mówili mi, że jestem słodki i uroczy, a moje dwie starsze siostry przebierały mnie za dziewczynę. Nienawidziłem sukienek i wszystkich innych kobiecych dodatków, ale zabawnie było żartować sobie z przyjeżdżających do naszego zamku gości. I tak przez pierwsze osiem lat mojego życia przebierałem się za dziewczynę. Dlaczego przestałem? Hmm... dobre pytanie, ale odpowiedź jest banalna. Kiedyś jeden młody chłopczyk myślał, iż naprawdę jestem dziewczyną i chciał mnie pocałować. W ostatniej chwili udało mi się uciec przed tym rozpieszczonym bachorem.
Gdy przestałem przebierać się w dziewczynę mój ojciec kazał mi uczyć się jazdy konnej, walki wręcz i tego co zazwyczaj uczy się w szkole matma, polski itp. To było ciekawe, jeśli takie było życie chłopca to jest naprawdę lepsze od bycia księżniczką. Ahh... no tak ja się wam jeszcze nie przedstawiłem. Jestem najmłodszym (jedynym) synem króla Amagai z rodu Kasumiouji, mam na imię...
-Paniczu Kamito, paniczu! Gdzie jesteś?-zawołał jakiś sługa.
-Czego? Nie widzisz, że się uczę?-powiedziałem wymachując książką. Sługa w końcu dostrzegł drzewo na którym siedziałem i podbiegł do niego.
-Paniczu twój ojciec cię wzywa. Mówi, że musicie porozmawiać o twoich 16 urodzinach.
-I co to takiego? po prostu kolejny bal, kolejni goście, kolejne prezenty i kolejne męczące pytania ze strony dworzanek. Podsumowując, nuda- westchnąłem zeskakując z gałęzi.
-Pański ojciec nalegał abyś jak najszybciej się zjawił.
-Dobra, dobra... już idę-syknąłem przez zęby. -Upierdliwość losu...-wszedłem do pałacu, przeszedłem kilka korytarzy. Normalnie żal. Mamy XXX wiek, a mieszkamy w staroświeckim pałacu. Na szczęście staroświecki jest tylko z zewnątrz. Po szantażowałem trochę ojczulka, więc unowocześnił wnętrze, niestety na ogólną przebudowę się nie zgodził. Podejrzewam, iż gdybym nie postawił mu odpowiednich warunków (albo zrobi to co chce, albo ucieknę) to nadal mieszkalibyśmy w średniowiecznym zamku. Nie szantażuje często ojca, bo nie jest mi wiele potrzeba. Jestem w pełni wystarczalny, przynajmniej tak twierdzą moje siostry, które beż pomocy służącej nic nie umieją zrobić.
-O czym chciałeś pomówić ojcze?-zapytałem wchodząc do jego gabinetu i siadając w jednym ze staroświeckich foteli. Biuro ojca to jego takie staroświeckie sanktuarium.
-Więc niedługo kończysz 16 lat i zgodnie z tradycją naszego rodu powinieneś znaleźć sobie narzeczoną-powiedział tata, a następnie zaczął swoją typową przemowę rozpoczynającą się "za moich czasów..."
-Tato-przerwałem mu.-Mamy XXX wiek. Teraz już te zwyczaje nie są ważne, a ślub w wieku 16 lat jest niezgodny z prawem, nie rozumiesz tego?
-Dobrze.
-Nareszcie...
-W takim razie znajdziesz sobie dziewczynę!
-Tak, tak... Co?! Nie! do reszty ci odbiło?-wybuchłem. Nie chciałem mieć dziewczyny. Jeszcze nie. Nie byłem na to mentalnie gotowy. Całe życie spędziłem za murami "zamku" nic nie wiedziałem o związkach. Na dodatek jedyne kobiety które znałem, nie licząc służby, to moje siostry.
-Jestem poważny. Zaproszę ważne osobistości z ich dziećmi i wybierzesz sobie kogoś.
-A-Ale...
-Żadnych ale, zrobisz jak mówię i koniec. To twój obowiązek!-zdenerwował się ojciec.
-Cornel jest najstarsza co oznacza, że jej mąż będzie głową rodziny, nie ja! To nie jest mój zasrany obowiązek!-wrzasnąłem w wybiegłem z gabinetu ojca. Jeszcze nigdy się z nim tak nie pokłóciłem. "Ja...Ja po prostu nie chce mieszać się w te sprawy. Nie chce być głową rodziny!"pomyślałem biegnąc do swojego pokoju. Kręciło mi się w głowie i bolał mnie brzuch."To nic, to tylko stres"uspokoiłem się i położyłem na łóżko. Byłem załamany rozmową z ojcem, a to był dopiero początek moich problemów...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top