#2
Kiedy już się uspokoiłam wróciłam do domu. Zmyłam pozostałości makijażu, rozpuściłam włosy i ubrałam piżamę. Chciałam już zakończyć ten dzień, więc udałam się na spoczynek.
Obudziłam się w swoim dawnym domu. Poszłam do kuchni, ale nikogo tam nie było, następnie skierowałam się do salonu, lecz ten sam widok. Zaczęłam się niepokoić, więc zaczęłam krzyczeć na cały dom.
- MAMO, TATO, KAZUO! GDZIE JESTEŚCIE?! - ale odpowiedziała mi cisza.
Sprawdziłam całą pierwszą część domu, ale nikogo nie było. Sprawdziłam swój pokój, ale tam pustki. Wyszłam i udałam się pod drzwi do pokoju Kazuo. Niepewnie przesunęłam drzwi i zajrzałam do środka. Zobaczyłam swojego ukochanego strasznego brata, leżącego na ziemi całego we krwi. Rozpłakałam się. Chciałam go przytulić, ale jakaś dziwna siła mi nie pozwalała. Ze łzami w oczach wybiegłam z jego pokoju i łamiącym głosem krzyknęłam
- MAMO! TATO! ODEZWIJCIE SIĘ, proszę... - i w tym momencie łzy leciały mi strumieniami. Kiedy doszłam do sypialni rodziców bez chwili namysłu szarpnęłam za drzwi. Moi rodzice leżeli na podłodze, a dookoła nich była wielka plama krwi....
- AHH! Znowu ten koszmar. - wyszeptałam do siebie i przetarłam twarz rękoma, po czym spojrzałam na zegarek, było po wpół do czwartej. Próbowałam jeszcze raz zasnąć, ale nadaremno. Usiadłam na brzegu łóżka i rozejrzałam się po pokoju, po czym jeszcze raz sprawdziłam godzinę.
/Czwarta pięć... Nie zasnę już/
Wstałam, wykonałam poranną rutynę i postanowiłam pójść na spacer.
Panowała cisza i spokój, kochałam to.
Po dwóch godzinach zaczynał robić się hałas i wioska zaczynała wracać do życia, dlatego też wróciłam do domu.
Po dojściu skierowałam się od razu do salonu. Usiadłam na kanapie i oparłam głowę o oparcie, pogrążając się w myślach. Dopiero dzwonek do drzwi przywrócił mnie do rzeczywistości. Wstałam niechętnie i poszłam otworzyć.
- Co senseia tu sprowadza? - zapytałam obojętnym tonem.
- Przyszedłem cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie...
- Rozumiem. Kabuto powiedział ci o twoim zachowaniu? - zapytałam, wkładając ręce do kieszeni.
- Em... Nieee. - odpowiedział, odwracając wzrok.
- Niech sensei nie kłamie.
- Ale ja nie kłamię.
- Kłamiesz.
- Nie.
- Tak.
- NIE!
- No to jak sensei nie kłamie, to niech spojrzy mi w oczy i powie: "Nie, Kabuto nie przysłał mnie żebym cię przeprosił, ponieważ wszystko pamiętałem".
- Dobrze. - spojrzał mi w oczy, a ja potajemnie użyłam na nim *hiden.
/Wybacz sensei, ale mnie nie okłamiesz/
- Tak, Kabuto przysłał mnie żebym cię przeprosił, ponieważ nic nie pamiętałem.
- Wiedziałam.
- ZARAZ, CO?! JA TEGO NIE POWIEDZIAŁEM!
- Powiedziałeś.
- Ale... Ale...
- Shhhh...przeprosiny przyjęte. - powiedziałam, posyłając mu delikatny uśmiech.
- Cieszę się...- wymruczał, spuszczając wzrok.
- Żegnam.
- Poczekaj. - powiedział, zatrzymując drzwi.
- Tak?
- Możesz mówić do mnie po imieniu? Bo wiesz... od lat już nie należysz do mnie - szybko przerwał chrząknięciem - uczę cię i to trochę takie... zbyt oficjalne?
- Em... no dobrze Orochimaru...
- To... Do zobaczenia?
- Tak, do zobaczenia. - powiedziałam, zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Wypiłam trunek, po czym opuściłam mieszkanie.
****
Kiedy wróciłam i weszłam do holu pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to zdanie napisane na czerwono na moich drzwiach, prowadzących w głąb domu.
"Masz 96 godzin na danie mi 100 tysięcy albo dostaniesz go w kawałkach. Potrzebne informacje przekażę ci Mikito. Znajdziesz go 15 kilometrów od wioski".
Hiden (秘伝; dosł. „sekretna tradycja") albo po prostu "sekretne" jutsu przekazywane z pokolenia na pokolenie w niektórych regionach lub klanach. Grupy, które posiadają takie techniki, utrzymują je jako wielką tajemnicę. Zapewniają, że nikt spoza ich grupy nie jest w stanie się ich nauczyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top