#19

Reader

/Sakura.../- jej imię odbijało się w mojej głowie jak echo. Pachniała tak cudnie... Chciałam jej choć trochę skosztować...

- Nie lekceważ mnie! - usłyszałam za sobą krzyk, uśmiechnęłam się pod nosem i wykonałam półobrót, ale nie zdążyłam i zostałam ogłuszona za pomocą kuli ognia. Kiedy próbowałam znów się skupić ataki Sasuke i Naruto nadlatywały z każdej strony. Coraz ciężej było mi ich unikać. W końcu przebili się i oberwałam. Skuliłam się, wypluwając krew. Uklęknęłam na kolanie i szukałam wzrokiem Sakury. Ten moment rozproszenia kosztował mnie kolejne uderzenia. Leżąc na ziemi, patrzyłam w niebo. Słyszałam ciężki oddech chłopców i wyraźnie czułam ich wzrok na sobie.

Kakashi

/Co się stało? T/I leży? Już?/- zadawałem sobie te pytania, dokładnie obserwując całą sytuacje. W końcu wstałem i kiedy miałem wszystko przerwać, T/I uniosła rękę. Dobrze wiedziałem co to znaczy... /Tak myślałem... Masochistka.../. Usiadłem z powrotem, ale coś nie dawało mi spokoju...

- Wygląda jakby kogoś ciągle szukała- wyszeptałem, przelatując wzrokiem po wszystkich. Brakowało Sakury. - Chowa się? Niedobrze. Czeka mnie wykład...

Reader

Powoli wstałam, stając w rozkroku i czekając aż zaatakują. Gdy Naruto miał już mnie uderzyć zrobiłam unik i stanęłam za nim. Mocno złapałam za tył jego głowy i karku, po czym z całym impetem wbiłam go w ziemię. Spojrzałam na Sasuke, zrobiłam krok w tył, a na jego twarzy pojawił się cień strachu.

- No dawaj! - krzyknęłam w jego stronę, patrząc mu prosto w oczy. Ocknął się i znowu zaatakował kulą ognia. Tym razem uniknęłam ciosu i wzbiłam się w powietrze. Odsłoniłam rękaw i wycelowałam w niego igłami, zrobił unik. Przekomarzaliśmy się tak chwilę, schowałam się w koronie drzew, potrzebując chwili na odetchnięcie.

- Dobry jest... Ale ciągle zastanawia mnie, gdzie schowała się Sakura... - szeptałam do siebie, obserwując Sasuke, który rozglądał się po polu treningowym.

~Musimy ją wywabić z kryjówki...~

- Masz rację, najlepszym sposobem będzie skrzywdzenie jej ukochanego - Sasuke... - wyszeptałam i ostrożnie wstałam z przykuca. Chłopak ciągle nie wiedział, gdzie jestem, więc miałam przewagę.

/Zrobimy to szybko.../- przywołałam węże, które zaczęły pełznąć w stronę chłopaka.

Narrator

Sakura zbyt przerażona siłą T/I, chowała się w krzakach obserwując całą walkę. Nie czuła się gotowa do takiego pojedynku, zważywszy na to z jaką szybkością pokonała Naruto, który leży półprzytomny. Jeszcze jej wzrok... Gdy tylko sobie go przypominała przelatywały ją ciarki, a łzy same cisnęły do oczu. W dodatku wrażenia wzmacniał zimny dotyk T/I.
W końcu nadszedł czas, aby Sasuke również zakończył swój dzisiejszy trening. Gdy tylko zobaczyła jak T/I znajduje się za nim, co zwiastowało jego koniec, dziewczyna wyskoczyła z krzaków.

Reader

- Sasuke-kun! - krzyk różowowłosej dziewczyny przedarł się przez przestrzeń niczym ostrze. Sasuke szybko się odwrócił i uniknął mojego ostatecznego ciosu. Poirytowałam się i zmarszczyłam brwi.

- Sakura...- wymruczałam do siebie i ignorując Sasuke, ruszyłam w stronę dziewczyny. Zanim ta cokolwiek zdążyła zrobić została przeze mnie unieruchomiona i powalona na ziemię.

- Mam cię....- powiedziałam ostro i nachyliłam się nad nią. Przerażone spojrzenie dziewczyny zachęcało mnie jeszcze bardziej.

- A-ashida... - powiedziała łamiącym się głosem. Przyłożyłam kunai do jej szyi, na tyle blisko by ubrudzić go choć odrobiną krwi. Wyczułam nadlatującego Sasuke, więc jednym zwinnym ruchem wytworzyłam mini tornado, które go zdmuchnęło.

- Ashida... Proszę... - wydusiła, próbując się uwolnić spod mojego ciężaru. Gdy to nie poskutkowało zaczęła wołać Kakashiego. Wolałam zrezygnować z ciągu dalszego, by bardziej nie narazić się mężczyźnie.

- Ah, przepraszam... Poniosło mnie. - złapałam się za tył szyi, wstając z dziewczyny. Pomogłam jej wstać i na odchodne rzuciłam jej ostatnie spojrzenie.

Podbiegłam do osłupionego Kakashiego i się przed nim pokłoniłam w zamiarze przeprosin za moje zachowanie. Zdawało się, że on był bardziej zakłopotany całą sytuacją niż ja. Szybko machnął ręką bym się wyprostowała i przestała.

- Naprawdę przepraszam, Kakashi.- powiedziałam, patrząc mu w oko.

- Przyjmuje przeprosiny, to moja wina, że nie zareagowałem na czas. - podrapał się po szyi, mrużąc oko w uśmiechu.

- W ramach przeprosin stawiam ramen! - krzyknęłam, posyłając wszystkim uśmiech. Wszyscy przystali na moją propozycję i gdy poszli przodem ja spojrzałam na kunai, na którym wciąż były ślady krwi Sakury. Nie mogłam się oprzeć i gdy byli w pewnej odległości ode mnie, zsunęłam lekko maskę i zlizałam krew z broni.

/Jej dusza musi być tak samo dobra, jak nie lepsza/ - pomyślałam, czując słodki smak krwi na języku.

- Oi, T/I! Idziesz czy nie? - usłyszałam i szybko naciągnęłam z powrotem maskę. Schowałam broń i podbiegłam do grupy.

****

Całą drogę do baru starałam się zachowywać normalnie i nie przejawiać zachowań Tamashīego. Wesoło rozmawiałam z Kakashim i Naruto, bo reszta drużyny nie za bardzo paliła się do gadki ze mną. W końcu doszliśmy do celu i każdy zamówił to co chciał. Zapłaciłam wszystko, a następnie wszyscy się rozeszli w swoją stronę, poza Kakashim.

- Proponuję krótki spacer, T/I.- powiedział uśmiechając się do mnie.

- Ciężko ci odmówić, Kakashi. - odwzajemniłam uśmiech. Razem z szarowłosym szliśmy wolnym krokiem główną drogą Konohy.

- T/I, na festiwalu świateł, widziałem cię z mężczyzna z Kirigakure. Znowu coś kombinujesz? - nagle wypalił Kakashi.

- Co? Nieee... To był mój stary przyjaciel. Chciał mi coś dać. - zaśmiałam się, spoglądając na szarowłosego.

- Mhm... Pamiętasz, że jak coś tym razem zrobisz to już ci nie ocalę tyłka? - spojrzał mi w oczy. Zupełnie jakby coś wiedział.

- Tak, pamiętam. Dlatego nic nie robię. - uśmiechnęłam się do niego.

- Cieszę się. Niebawem muszę wyruszyć na misję. - powiedział, odwracając wzrok.

- Mhm, rozumiem. - powiedziałam, dorównując mu kroku. Szliśmy w ciszy aż do jego domu.

- Dziękuję za spacer, T/I.- uśmiechnął się, gdy staliśmy pod jego drzwiami.

- Ja tobie też. Uważaj na siebie na misji, Kakashi. - powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.

- T/I, weszłabyś na herbatę? - zapytał, łapiąc się za kark. Odpowiedziałam twierdząco i weszłam razem z nim do środka.

****

Siedzieliśmy rozmawiając i popijając herbatę. W pewnym momencie Kakashi złapał się za głowę, sycząc.

- Co się stało? - zapytałam troskliwie.

- To nic, głowa zaczęła mnie strasznie boleć. Pewnie migrena. - powiedział, zamykając oko. Odłożyłam kubek i przybliżam się do niego. Wyciągnęłam ręce w stronę jego ochraniacza, by go zdjąć. Kakashi się wystraszył i odsunął lekko.

- Nie ufasz mi? - zapytałam, patrząc mu w oko. Mężczyzna jednak pozwolił mi zdjąć jego ochraniacz. - W końcu widzę dwojga oczu. - uśmiechnęłam się, patrząc w nie.- Idź się przebrać w luźniejsze cichy i zostań w sypialni, proszę.

- Po co? - zapytał, niepewnie na mnie patrząc.

- Zaufaj mi. - powiedziałam ciągle się uśmiechając. Kakashi skinął głową i poszedł, a ja zabrałam się za posprzątanie salonu. Zrobiłam mu zioła i poszłam do niego, leżał na łóżku w czarnej luźnej koszulce i szarym dresie.

/Ah... Ale on seksownie wygląda.../- pomyślałam, lustrując go wzrokiem. Mój wzrok mimowolnie spadł na jego krocze. Uniosłam brwi w zdziwieniu i zrobiłam dziubek pod maską na widok wyraźnie odznaczającego się przyrodzenia. Podeszłam do niego i podałam filiżankę z trudem powstrzymując się od ponownego zerknięcia w tamto miejsce.

- Wypij to, pomoże ci w bólu głowy. - uśmiechnęłam się, czekając aż weźmie naczynie.

- Nie chcesz mnie otruć? - zaśmiał się, ale wziął i szybko wypił.

- Połóż się, powinieneś się teraz przespać. - powiedziałam i zasłoniłam okno.

- Dobrze, pani doktor. - znowu się zaśmiał i wygodnie ułożył na łóżku.

- Nie będę ci przeszkadzać, Kakashi. Śpij dobrze.

- T/I, zostań. Proszę...- wyszeptał i na mnie spojrzał.

- Na pewno? - zapytałam, podchodząc do drugiej strony łóżka.

- Tak, proszę. - usiadłam na łóżku, zastanawiając się o co mu chodzi. Zamknął oczy, a ja nie mogłam się powstrzymać by nie dotknąć jego włosów. Kiedy moja ręką znajdowała się nad jego głową, Kakashi szybko ją złapał, wystraszony. Zabrałam rękę, maskując zakłopotanie uśmiechem. Jednak nie minęła chwila, gdy mężczyzna sam położył moją dłoń na jego włosach i znów zamknął oczy. Zarumieniłam się, ale zanurzyłam palce w jego gęstej czuprynie. Głaskałam, a on chwilę pomrukiwał. Gdy przestał wiedziałam, że zasnął.

- Jesteś taki uroczy i kochany...- wyszeptałam, patrząc na błogo śpiącego mężczyznę. Po czasie zabrałam dłoń z jego głowy i założyłam ręce za głowę pogrążając się w myślach.

****

Spojrzałam na Kakashiego i zauważyłam, że marszczy brwi, zupełnie jakby go nadal bolało. Ostrożnie przybliżyłam się do niego i przyłożyłam dłoń do jego czoła. Zgromadziłam chakre w dłoni i zaczęłam leczyć jego migrenę. Gdy jego mimika złagodniała, znowu zanurzyłam palce w jego włosach. Były takie miękkie. Nieoczekiwanie Kakashi się odwrócił i położył głowę na moich udach, tuląc się.

- Naprawdę jesteś uroczy, Kakashi... - szepnęłam, wtulając twarz w jego włosy.

- Dziękuję...- usłyszałam, a moje policzki zalała czerwień, to był jeden z licznych powodów, dla których się cieszyłam, że nosiłam maskę. Podniosłam swoją głowę i zabrałam dłoń. - Nie przestawaj, proszę T/I....- wyszeptał, wygodniej układając się na moich udach.

- K-kakashi...- wyjąkałam, czując jak bierze moją dłoń i kładzie na swojej głowie.

- Robisz to tak dobrze...- wyszeptał, nie podnosząc na mnie oczu. Cała czerwona wróciłam do głaskania jego włosów. - Mmm... - wymruczał, brzmiał... Brzmiał tak prowokująco i seksownie... - Dziękuję, że jesteś, T/I.- powiedział i na mnie spojrzał. Poczułam serce w klatce, nikt nigdy mi czegoś takiego nie powiedział.

- Ja...- próbowałam coś powiedzieć, ale miałam pustkę w głowie. Kakashi się uśmiechnął i wstał. Usiadł na przeciwko mnie, nieprzerwanie patrząc mi w oczy.

- Zamknij oczy. - powiedział, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. - Zaufaj mi, tak jak ja zaufałem tobie. - dodał, uśmiechając się i zahaczając palec o swoją maskę. Szybko zamknęłam oczy, a chwilę później poczułam jego usta na moim czole. - Nie chciałbym cię nigdy stracić... - wyszeptał, a mnie zamurowało. - Możesz już je otworzyć. - dodał po chwili.

Jak powiedział tak zrobiłam i od razu zalała mnie kolejna fala czerwieni. Kakashi zaśmiał się i ponownie położył na moich udach.

- Chce jeszcze...- wymruczał, czekając na kolejną porcje pieszczot. Uśmiechnęłam się i znowu zaczęłam go miziać.

****

Późnym wieczorem wróciłam do domu cała w skowronkach, nie zdając sobie sprawy z tego co jutro się wydarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top