Rozdział piąty
Violet
Impreza trwała w najlepsze, a ja i Tyler naprawdę świetnie się razem bawiliśmy. Był zabawny i cholernie seksowny. Sam taniec z nim pobudzał motylki w moim brzuchu. Już powoli zaczynałam sobie wyobrażać, co będzie dalej. No właśnie, ja naprawdę uważałam, że jest fajnym kolesiem i zaczynałam odczuwać wyrzuty sumienia, gdy tylko pomyślałam, jak mój plan na niego wpłynie. Gdy mój ojciec się o tym dowie, a dowie się, bo przecież o to głównie mi chodziło, Tyler będzie miał naprawdę przesrane. Znienawidzi mnie za to i oczywiście będzie miał do tego prawo. Uważałam jednak, że cel uświęca środki, a nieprzyjemne myśli starałam się odpędzić w najdalsze zakamarki swojego umysłu. Jakoś to będzie. Przecież zabić mnie nie może.
Pogniewa się, ale i tak nie zamierzałam się z nim przyjaźnić.
Pociągnęłam Tylera w kierunku barku ustawionego pod ścianą salonu.
– Napijmy się! – krzyknęłam, starając się zagłuszyć muzykę. – Uwielbiam te kolorowe drinki! – Śmiałam się jak opętana, czując już działanie alkoholu.
– Może trochę zwolnij. – Tyler popatrzył na mnie z troską. – Myślę, że nie potrzebujesz kolejnego.
– Nie jesteś moim tatusiem, Tyler. Daleko ci do niego.
– Nie jestem, martwię się tylko o twoją dyspozycję w moim łóżku. – Zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie. – Jak tak dalej pójdzie, to chyba nici z seksu, a uwierz mi, będziesz żałowała do końca życia.
Był naprawdę zabawny, a ja byłam suką.
– Bez obaw! – Przylgnęłam do niego całym ciałem i otarłam się o jego członka. – Dam radę. Ostatni drink i idziemy. Może być? Nie macie jutro treningu.
Popatrzył na mnie podejrzliwie i odsunął się trochę.
– Skąd wiesz, że nie mamy?
– Przecież mówiłeś, że masz surowego trenera, więc gdybyście mieli, na pewno byś nie pił. – Starałam się jakoś wybrnąć.
– Może i mówiłem, już sam nie pamiętam… Przez tę dzisiejszą kłótnię z bratem naprawdę nie mogę się na niczym skupić.
– A właśnie – szepnęłam, patrząc na niego. – Jesteście niemal identyczni, wiesz o tym?
– Niemal to kluczowe słowo, Violet, bo ja jestem o wiele przystojniejszy… Sama popatrz! – Uśmiechnął się do mnie rozbrajająco.
– Zauważyłam – zaśmiałam się – bo to przecież widać gołym okiem. Nie dość, że przystojniejszy, to bardziej skromny.
W tym samym momencie zaczęliśmy się śmiać.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały i mogłabym przyrzec, że naprawdę utworzyła się pomiędzy nami jakaś nić porozumienia. Jeśli działał tak na wszystkie dziewczyny, z którymi szedł do łóżka, to miałam przejebane. Podejrzewałam, że to wszystko przyniesie konsekwencje, na które niekoniecznie byłam gotowa, jednak mój zamroczony alkoholem umysł miał swoje zdanie, które zagłuszało wszelkie obawy.
– Tyler, tutaj jesteś… Szukałem cię – odezwał się jeden z jego kumpli, który nagle wyrósł przed nami. Nie spuszczał ze mnie wzroku.
– Siema, Cole. Mówiłem ci, że później się złapiemy. – Tyler popatrzył na niego z lekkim zniecierpliwieniem.
– Ale stary, to ważne. Muszę ci coś powiedzieć – upierał się, a ja poczułam dreszcze. Czyżby wie-dział? Chciał powiedzieć Tylerowi, że jestem córką trenera?
– Nie mam czasu, mówię poważnie. Ja i Violet właśnie wychodzimy i nie ma dla mnie teraz ważniejszej rzeczy, więc jeśli nie ma końca świata lub wojny, to inne wiadomości muszą poczekać.
Cole popatrzył to na mnie, to na Tylera i poki-wał głową.
– Jak sobie chcesz – rzucił i odszedł, zostawiając nas samych.
– To co? – Tyler zamknął mnie w objęciach. – Jesteś gotowa?
– Nawet nie wiesz, jak bardzo – odpowiedziałam i pocałowałam go. – Zaraz ci to udowodnię – szepnęłam i pociągnęłam go za rękę. – Prowadź.
Tyler
Cieszyłem się jak wariat, że nie zrezygnowałem ze swojego pokoju w bractwie. Jako członek miałem do niego prawo i mimo że nie chciałem tutaj mieszkać na stałe, pod moją nieobecność nikt niepowołany nie miał do niego wstępu. Nierzadko tu-taj nocowałem, gdy w bractwie odbywała się inauguracja jakiegoś członka lub była impreza. Kiedy miałem dość brata i jego wielkiej miłości, też zaszywałem się tutaj, by po prostu pobyć sam ze sobą.
Wyjąłem z kieszeni klucz i poprowadziłem Violet w kierunku mojego pokoju. Znajdował się na pierwszym piętrze, na końcu długiego korytarza. Widziałem, że dziewczyna zaczynała się denerwować. Widać było od razu, że nie jest amatorką takich przygód. Schlebiało mi to – widocznie musiałem się jej naprawdę podobać, skoro zdecydowała się zmienić nastawienie. Miałem tylko nadzieję, że nie należy do tych szalonych wariatek, które po wszystkim łażą za tobą, goto-we wyznać ci miłość i rzucić się do stóp. Toksycznych lasek unikałem jak ognia. Na ogół udawało mi się je od razu zidentyfikować. Czułem, że mój wewnętrzny radar zadziałał dobrze i tym razem.
Wydawała mi się inna: spokojna, cicha i zupełnie niepasująca do tej imprezy, ale nie, wariatką na pewno nie była. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do ciemnego pokoju. Nie pamiętałem nawet, czy po ostatnim razie zostawiłem tutaj porządek.
Na szczęście moje obawy się rozwiały, gdy włączyłem stojącą przy łóżku lampkę. Jasne światło dyskretnie oświetliło pokój. Nie był duży, ale jako jeden z nielicznych miał łazienkę. Opłacało się być gwiazdą futbolu. Decyzja o wystąpieniu do drużyny była jedną z nielicznych, których nie żałowałem. Violet rozejrzała się po pokoju. Z jej twarzy nie potrafiłem wyczytać, czy podobało jej się to, co widzi. Była lekko zmieszana. Nie chciałem, by zmieniła zdanie.
– Denerwujesz się? – wychrypiałem, podcho-dząc do niej bliżej. – Nie musisz się stresować, nie zrobię nic, czego byś nie chciała.
Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się lekko, a potem po prostu zaczęła mnie całować. Nie musiała bardziej dosadnie mi tego tłumaczyć.
Pragnąłem jej, i to bardzo. Przyciągnąłem ją do siebie, pogłębiając pocałunek. Pora, bym to ja przejął stery. Popchnąłem ją na łóżko i szybko przykryłem swoim ciałem. Przytrzymałem jej ręce nad głową, delektując się smukłą szyją. Jej jęk był niczym afrodyzjak. Poruszała się pode mną i ocierała o moje spragnione ciało. Cholera, była gorą-ca i wcale nie czuła się skrępowana. Pospiesznie zsunąłem się niżej, jednym ruchem zdjąłem jej majtki i z ochotą zabrałem się za jej gorącą cipkę. O Boże, była mokra i smakowała bosko! Violet jęczała pode mną i niemal ujeżdżała moje usta.
Trzymałem ją mocno za nadgarstki, nie dając jej możliwości, by mi przeszkodziła.
– O Boże, Tyler! – krzyknęła w ekstazie.
– Może być samo Tyler, maleńka… Trzymaj się, to jeszcze nie koniec – szepnąłem nonszalancko i puściłem jej nadgarstki, by pozbyć się ubrania.
Popatrzyła na mnie wzrokiem zamglonym od pożądania i przesunęła się na łóżku, by zrobić mi więcej miejsca. Sama ściągnęła przez głowę sukienkę i pozbyła się stanika. Niemal zaparło mi dech. Była naprawdę piękna, taka kusząca… Różniła się od moich wcześniejszych lasek i czułem, że od teraz będę gustował właśnie w takich dziewczynach. Krągłych, pięknych, świadomych swoich atutów. Byłem na nią tak gotowy, że mój penis pulsował rytmicznie, prosząc o uwolnienie. Popchnąłem ją na plecy. Rękoma szeroko rozłożyłem jej nogi, trzymając je w powie-trzu, a potem wtargnąłem do jej środka, wypełniając ją jednym ruchem. Poruszałem się w niej szybko, wchodząc głęboko i mocno. Widziałem, że bardzo jej się to podoba. Miała zaróżowione policzki i włosy w nieładzie, ale to była najseksowniejsza rzecz, jaką widziałem od miesięcy. Jej włosy rozsypane na poduszce i ja zanurzający się w niej raz za razem.
Patrzyłem na swojego fiuta, który się w niej poruszał i czułem nadchodzące spełnienie.
– Violet, dłużej nie dam rady… – sapnąłem i pal-cami odnalazłem jej łechtaczkę, by zacząć ją pocierać.
– Przestań się kontrolować – wyjęczała. – Ja też zaraz dojdę… Podkręciłem tempo i teraz posuwałem ją ostro.
W końcu głośno krzyknęła, a jej cipka zacisnęła się na mnie. Potrzebowałem jeszcze paru ruchów – wyjąłem go szybko, pozbywając się prezerwatywy, a potem wytrysnąłem na jej brzuch. Ciężko dysząc, opadłem na nią i nakryłem swoim ciałem. Słyszałem, jak szybko bije jej serce, ale oddech powoli się uspokajał. Gładziła mnie po mokrych od potu plecach i w tym momencie naprawdę czułem się z nią świetnie. Nie myślałem o tym, by jak najszybciej pozbyć się jej ze swojego pokoju, co było naprawdę dziwne. To był chyba najlepszy numerek, jaki miałem w całym swoim życiu. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że dotychczas jej nie zauważałem.
Być może obracała się w innych kręgach, ale coś czułem, że będę chciał jej znowu.
*****
Kochani chcecie więcej? Podobał Wam się rozdział? Zostawcie po sobie ślad gwiazdkę lub komentarz ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top