Początek historii


Nadszedł pierwszy dzień szkoły po wakacjach. Raisie nie chciało się wstawać,przywykła do długiego spania. W końcu wygramoliła się spod kołdry. Zaczęła przetrząsać szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, w końcu to rozpoczęcie roku. W końcu wybrała czarną sukienkę z koronkowymi ozdobami, do niej dobrała buty na obcasie tego samego koloru oraz ramoneskę. Poszła do łazienki, aby się ogarnąć. Po tych czynnościach zeszła do kuchni, już z daleka poczuła kuszący zapach gofrów. Gdy weszła do środka,zastała mamę siedzącą przy stole i dwa talerze z goframi oraz bitą śmietaną i truskawkami. Szybko i ze smakiem zjadła śniadanie i poszła na przystanek, aby poczekać na autobus. W końcu ruszyła w drogę do szkoły. 

Kiedy już tam była,jej klasa poszła z wychowawcą. Usiadła sama, nie miała przyjaciół. Inni uważali ,iż jest dziwna. A to dlaczego? Tylko dlatego że miała inny styl bycia, inaczej się ubierała, lubiła inny rodzaj muzyki. Było jej smutno, bo nie miała z kim porozmawiać, powygłupiać się czy choćby zaufać. Chciała być jedną z nich ale wiedziała, że to niemożliwe. 

 W końcu w klasie zapadła cisza i głos zabrał wychowawca. Bez żadnych wstępów ogłosił, że do ich klasy doszedł nowy uczeń. Po ogłoszeniu do klasy wszedł wysoki, szczupły chłopak. Miał czarne jak smoła włosy i zielone niczym trawa oczy tyle że z żywszym kolorem.Ubrany był w czarne jeansy i takiż sam t-shirt oraz skórę. Raisa zauważyła też jeden szczegół który go wyróżniał. A więc chłopak ten nosił kolczyki. Oczywiście dla jej klasy był już przekreślony. Popatrzył po wszystkich po czym się przedstawił:


-Siemka. Nazywam się Daimon i wygląda na to że będziemy razem chodzić do klasy-powiedział-Gdzie mógłbym usiąść?- spytał i zobaczył wolne miejsce koło naszej bohaterki.

Poszedł w to miejsce i się do niej przysiadł.

-Witaj piękna. Chyba jesteśmy na siebie skazani.- powiedział nowy uczeń po czym wyszczerzył zęby w pięknym uśmiechu.

-Nie myśl, ze tym uśmiechem mnie oczarujesz.- odparowała Raisa.

-Coś ty taka ponura?-spytał Daimon- Uśmiechnij się, świat nie jest przecież piekłem.

-Też byś był taki ponury na moim miejscu.- odparła dziewczyna i wyszła z klasy, bo już zadzwonił dzwonek.

Przez resztę dnia się nie spotkali. Po powrocie do domu rozmyślała nad wszystkim co ją spotkało. Pierwszy raz od dłuższego czasu, ktoś z jej rówieśników się do niej odezwał. Jak teraz o nim myślała wydawał jej się nawet fajny i sprawiał wrażenie takiego jak ona: niezależnego,mającego swoje zdanie, ale też samotnego. Tak jak ona. Widziała tow jego oczach. Teraz jak nad tym myślała ,to zdała sobie sprawę,że są bardzo podobni. Postawiła sobie cel: dowie się o nim czegoś więcej. Najlepiej rozmawiając. Ale dziś była już tak zmęczona, że od razu poszła spać. Na następny dzień ubrała i ogarnęła się szybciutko, zbiegła na dół i chwyciła w biegu bułkę, nie jedząc śniadania. Poszła szybko na przystanek,usiadła w autobusie i pojechała. Gdy dojechała na miejsce poszła pod klasę i wtedy go spotkała. Był ubrany tak jak dzień wcześniej. Pomyślała, że pierwsza zacznie rozmowę. 

 -Hej! Co tam u Ciebie słychać?- zapytała.

-O hejka. Aa..wszystko dobrze tylko trochę się jeszcze nie odnajduję w nowej sytuacji.

-Na początku zawsze tak jest, ale potem wszystko jakoś się układa.- odpowiedziała dziewczyna.

-Pewnie masz rację. A powiedz mi bo jestem ciekaw. Dlaczego inne osoby się z Tobą nie zadają?- spytał chłopak.

-Nie mam znajomych,ponieważ uważają, że jestem dziwna. No wiesz, te moje czarne ubrania, to że słucham innej muzyki i w ogóle nie są dla nich normalne.

-Te powody są dla mnie bezsensowne. Ja, tak samo jak ty, słucham innej muzyki bo domyślam się ,że chodzi o rocka i metal prawda? Także lubię chodzić ubrany na czarno. To moja sprawa jaki mam styl bycia i nikt nie powinien mnie oceniać ze względu na niego. Ja też nie mam znajomych z tego samego powodu co ty..-wyznał chłopak.

-Hmm...to może się zaprzyjaźnimy?-zapytała nagle Raisa.

-Wiesz, to nie taki zły pomysł.-przyznał z uśmiechem nowy znajomy.- Będziemy się nawzajem wspierać.

-Oczywiście! W końcu poznałam kogoś kto mnie rozumie-odparła dziewczyna.

-Nawet lepiej niż myślisz...-powiedział tajemniczo Daimon.

W czasie ich rozmowy cała klasa już się zebrała na lekcję. Nagle Micah, klasowy książę, zauważył rozmawiających ich razem. Nie mógł przepuścić takiej okazji.

-No proszę, proszę.Kogo my tu mamy?- zapytał złośliwie.- Księżniczka mroku znalazła swego pana ciemności.

-Morda Micah. Pilnuj lepiej swojej dziewczyny.- odparowała Raisa.- Ah nie, przepraszam,przecież ty nie masz dziewczyny.

-Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?!- wysyczał Micah.- Zapłacisz mi za to!-wykrzyknął, po czym pociągnął dziewczynę za włosy.

-Debilu, to boli!Puszczaj!-wrzeszczała Raisa.

-Zostawię Cię ,jeśli przeprosisz.-powiedział z uśmiechem książę klasy.

-Przeprosić? Ciebie?Nigdy!- powiedziała dziewczyna, na co Micah odpowiedział jej rzutem o ścianę.

Tego dla Daimona było już za wiele. Chwycił „łobuza" za ramię i pociągnął w tył.

-Może powalczysz z kimś swoich rozmiarów?- zapytał drugi z naszych bohaterów.

-Nie wtrącaj się! Tonie Twoja sprawa!-odkrzyknął klasowy książę.

-Co Micah ,cykorek Cię obleciał?- zapytał z łobuziarskim uśmiechem jego rywal.

-Coś ty powiedział?!Cykorek? Mnie?! Już nie żyjesz!- wysyczał herszt klasowy po czym rzucił się na Daimona.

Daimon, widząc pędzącego w jego stronę Micaha, odsunął się lekko i w momencie,gdy tamten był tuż obok niego, złapał za szyję i cisnął o ścianę. Podopieczni swojego herszta musieli się zemścić. Pięciu chłopaków otoczyło Daimona i zaczęło okładać go pięściami. Raisa, która w tym czasie doszła do siebie, nie mogła na to patrzeć. Podbiegła do nich i zaczęła się z nimi bić. Miała jako takie doświadczenie w tym, w końcu wiele razy ktoś ją zlał.Musiałą nauczyć się bronić. W tej chwili wykorzystywała to. W końcu jednak osłabła i dwóch chłopaków chwyciło ją i unieruchomiło. Jeden z nich wyciągnął nóż i krzyknął do Daimona:

-Hej ty, królu demonie! Co byś powiedział gdybym upiększył Twoją dziewczynę?-mówiąc to przycisnął nóż do policzka Raisy i przejechał po nim tak że popłynęła krew.

Wtedy w Daimonie coś pękło. Jego oczy stały się czarne, włosy zrobiły się dłuższe,a na twarzy pojawił się psychopatyczny uśmiech. Na plecach wyrosły duże, czarne skrzydła, a w prawej dłoni pojawił się miecz. Nic nie mówiąc, podbiegł do Raisy i chłopaków którzy ją trzymali. Temu co ją zranił, wyrwał nóż i przejechał nim lekko po jego szyi. To miała być pamiątka do końca życia. Drugiego złapał za ręce i nienaturalnie mu je wykręcił. Widząc to, wszyscy nawet Micah, przeprosili ich i dali spokój. Po całej sprawie Daimon podszedł do Raisy i spytał, czy wszystko w porządku.Odpowiedziała, że przeżywała gorsze rzeczy. W tym momencie on ujął jej twarz i pocałował.

-Raiso, kocham Cię. Od dawna Cię obserwuję, ale nie mogłem znaleźć sposobu, aby być z Tobą. W końcu wpadłem na pomysł, że dojdę do Twojej klasy,udając nowego ucznia. -wyjawił

-Ale jak to? Skąd mnie znasz? I co to za skrzydła?- dopytywała się Raisa

-Pierwszy raz ujrzałem Cię, gdy odwiedzałem Ziemię w celu kupna czegoś. Od tamtej pory obserwowałem cię bacznie, wiem o Tobie wszystko. A skrzydła to mój atrybut jako anioła. Anioła Śmierci.- wyznał

-Skoro ty wiesz o mnie wszystko, to ja tez powinnam o tobie czegoś się więcej dowiedzieć.- powiedziała

Po tej wypowiedzi Daimon jeszcze raz ją pocałował. Lecz był to magiczny pocałunek,teraz oboje widzieli o sobie wszystko.

-Daimonie, kocham Cię!Od razu, gdy przyszedłeś do naszej klasy, poczułam między nami więź.- powiedziała Raisa po czym go pocałowała.

Tego dnia była najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Od tego dnia, nikt w szkole jej już nie dokuczał, ponieważ wszyscy bali się gniewu Daimona. A oni byli najszczęśliwszą parą na świecie. Ich miłość przetrwała na zawsze, Daimon uczynił Raisę nieśmiertelną, aby na zawsze mogli być razem. Nie przeszkadzało im, że miłość anioła i śmiertelniczki jest zakazana. Oni byli zakochani. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top