Rozdział 14
Mamy dla was, Gwiazdeły, bonus ,,Oczami Jasona"! Tego jeszcze nie było! Pisane przez Czesieła według dzikich pomysłów Gwiazdeczki. XD Miłego czytania. Ahh... I jeśli coś jecie, to uprzedzamy, że lepiej przestać i odłożyć na później.
~Oczami Jasona~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*
Rozgryzałem już ostatnie niepotrzebne fragmenty MIĘSKA. Mojego MIĘSKA z przedramienia. Jeszcze tylko trochę, a będę wolny.
Ciekł dziwny, ciemnoczerwony płyn. Widziałem go wcześniej. Zasychał na podłodze.
Obok mnie leżało inne MIĘSKO. Miałem ogromną ochotę go spróbować.
Rozszarpałem ostatni kawał MIĘSKA z mojej kończyny. Łańcuchy opadły na ziemię z głośnym hukiem. Stałem się wolny.
Zignorowałem płonące drzwi i hałasy dobiegające z podwórza. MIĘSKO spojrzało na mnie błagalnie z podłogi.
Było bardzo słabe. Chyba chore.
,,Nie przejmuj się, MIĘSKO! Ukrócę twoje cierpienie" - pomyślałem, wstając z podłogi i kuśtykając w stronę MIĘSKA.
Mogłem nie zjadać MIĘSKA z mojej łydki. Dotarłbym do leżącego obok mnie MIĘSKA znacznie szybciej.
Lepiej, żebym jednak przestał się przejmować. Teraz liczymy się tylko ja, MIĘSKO i moja chęć zjedzenia MIĘSKA.
~Oczami Jaya~
*By Czesieł*
Cole i Lilianne weszli do środka. Słyszałem stłumione głosy, jęki, krzyki, odgłosy upadku. Czułem, że nie wytrzymam, oczekując, aż wszyscy wyjdą z budynku.
,,Jay, jeśli tam wbiegniesz, to włączy się alarm, a nas zaatakują Wygnani" - mówił mój głos rozsądku.
,,Ale równie dobrze mogą ich zaatakować, gdy będą wynosić Nyę ze środka. To pewne" - jak zawsze jedna część mnie sprzeciwiała się tej drugiej.
Wahałem się. Koszmarny dylemat.
Nie wytrzymam. Muszę zobaczyć Nyę. Muszę. Teraz.
~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszystko wyglądało tak, jak w mojej wizji. Dobrze wiedziałam, na którą ścianę spojrzeć, by zobaczyć Nyę leżącą obok niej, skuloną na brudnej podłodze w zniszczonej sukni ślubnej.
Zakryłam usta dłońmi, usiłując zahamować płacz. Moja najlepsza przyjaciółka była w strasznym stanie.
Wygłodzona, blada, umierająca. Z moich oczu wypłynęły łzy, których nie byłam w stanie już dłużej powstrzymywać.
Czego jeszcze brakowało? Człowieka oblanego krwią, zachowującego się jak zwierzę? Tak, właśnie go zobaczyłam. Sterczał nad Mistrzynią Wody i szemrał coś pod nosem.
Cole automatycznie zareagował. Odepchnął ,,potwora", aż ten został zdezorientowany przez uderzenie głową w przeciwległą ścianę. Zyskaliśmy trochę czasu.
- Cole? Lily? To wy? - spytała Nya schrypniętym głosem i uchyliła oczy. Skinęłam głową ze łzami szczęścia w oczach - Myślałam, że to koniec. Słyszałam o śmierci Jaya. To prawda? - zapytała bardzo cicho, ale z nadzieją.
- On żyje i miewa się całkiem dobrze - powiedział mój chłopak, rozrywając kajdany z przedramion siostry Kaia.
- Tak strasznie tęskniłam... - szepnęła.
- Cole, zabierz stąd Nyę - gdy to powiedziałam, usłyszałam głośne kroki. Mistrz Błyskawic biegł w stronę wejścia do pomieszczenia, jak w mojej wizji. Krzyknęłam to, co miałam krzyknąć.
- Jay, nie!!! - ale, oczywiście było już za późno. Wbiegł. Włączył się alarm.
Odgłosy ciężkiego tupania Wygnanych rozbrzmiewały z wnętrza budynku. Drugie wejście do pokoju otworzyło się z głośnym hukiem.
Trzej trupiobladzi mężczyzni stanęli w progu. Można było niemal wyczuć bijącą od nich mroczną aurę.
Kai również wszedł do celi. Wziął Nyę z rąk Cole'a na własne.
- Wracam do bazy. Powiem Misako, żeby zajęła się Nyą, a reszta przyleci i wam pomoże - po tych słowach Mistrz Ognia wybiegł, stworzył smoka i poleciał do domu.
Ogarnęła mnie rozpacz. Wiedziałam, co się teraz stanie. ON umrze. Już po nim.
Takim oto dobijającym akcentem kończymy ten krótki, ale pełen akcji rozdział. Co o nim sądzicie? Czekamy na komentarze!
PS COMBO x2
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top