34. Inny Król

- Nie mogę tego zrobić. - Powiedziałam do postaci która stała obok. 

- To jest mój syn! - Król Anthony był zdenerwowany i nawet jako duch bardzo przerażający.

- Nie posłucha mnie, jestem tylko przybłędą na którą się zgodził. - Spojrzałam martwemu Królowi w oczy. - urodziłam już Miles'a teraz może mnie powiesić albo skrócić o głowę, linia rodu przedłużona. - Dodałam.

- On ma zatruty umysł! Ta suka go truję, on nigdy by się tak nie zachowywał! - Nie słyszałam kroków byłego Króla ale mogłam sobie wyobrazić jak głośne by mogły być - zwłaszcza kiedy był taki wściekły. 

- Musimy powstrzymać ten proceder natychmiast! - Jak na martwego miał donośny głos a ja nie miałam jak go uciszyć. 

- Przykro mi ale nie mam takiej władzy. - Powiedziałam i spojrzałam w kierunku drzwi które właśnie się otwierały.

- Dobrze, że jesteś... - Powiedziałam z uśmiechem do Olivera. - Mógłbyś powiedzieć dziadkowi co się stanie jeśli będę próbowała się wtrącać w życie twojego ojca. - Oliver skrzywił się na moje słowa i westchnął.

- Znowu z nim rozmawiasz? - Zapytał nie dowierzając. Powiedziałam mu co się wydarzyło ale chyba ciężko mu było w to uwierzyć choć minął już tydzień.

- Świetnie, ty też mi nie wierzysz. - podeszłam do lustra i zaczęłam poprawiać włosy. - Królu Anthony jak widzisz nawet mój mąż mi nie wierzy... dlaczego twój syn miałby uwierzyć. - Oliver objął mnie w pasie i pocałował w kark.

- To nie tak... - Zaczał ale ja skupiłam się na tym co mówił jego dziadek.

- Powiedz mu, żeby nie wysyłał wojsk na wschód tylko na północ i na litość boską niech nie obmacuję ciebie przy mnie. - Staruszek się skrzywił.

- Oli masz nie wysyłać wojska na wschód tylko na północ i cytuję ''na litość boską niech nie obmacuję ciebie przy mnie!'' - Westchnęłam i spojrzałam Oliverowi w oczy, był zaskoczony. 

- Skąd wiesz o wojsku. - Zapytał zdezorientowany. - Jeszcze nikomu nie powiedziałem o niczym. 

Wzięłam głęboki wdech i pogłaskałam go po policzku.

- Mówiłam ci już ale ty nie chcesz mi uwierzyć. - Odeszłam od męża i zajrzałam do kołyski w której spał Miles. 

To było naprawdę dziwne jak można pokochać taką mała istotę od pierwszej chwili kiedy się ją ujrzy. Zakochałam się w tych małych rączkach i słodkich minach - oddałabym życie.

- Twoja matka uważa, że powinieneś spać w innej komnacie. - Westchnęłam kiedy przypomniała mi się poranna rozmowa z Królową. 

- Nie zamierzam tracić choćby minuty bez was. - Oliver również podszedł do kołyski i uśmiechnął się kiedy maluch wywinął dolna wargę. 

- Anthony kochany zostaw ich w końcu. - Powiedziała duch babci Olivera.

Była miłą osobą a raczej duchem, czasami coś doradziła jeśli chodziło o Miles'a ale nie starała się wtrącać. 

- Jest tak bardzo podobny do Olivera. - Duch uśmiechnął się i pochylił nad dzieckiem by coś szepnąć mu do ucha i wtedy Miles również się uśmiechnął. 

- Ciekawe co mu się śni.- Powiedział Oliver widząc uśmiechnięte dziecko.

- Ohh... to tylko twoja babcia coś mu szepta. - Widziałam jak Oliver marszy brwi. - Wiem, że nie chcesz o tym słyszeć ale to prawda i będę o tym mówić. - Powiedziałam lekko poirytowana i odeszłam.

- Laylo? - Zapytał kiedy stałam już u progu. - To nie chodzi... 

- Przestań. - Przerwałam mu ostro. - Nie chcesz to nie będę o tym mówić tobie ale są jeszcze osoby które mi wierzą. - Wyszłam zostawiając go samego.

Słyszałam stukot moich obcasów i szelest sukni, nie doszłam jeszcze do pełni sił ale Agness postawiła mnie na nogi, tak bym mogła zajmować się synem. Kilka dni temu rzuciłam zaklęcie słuchu i teraz mogłam swobodnie poruszać się po zamku a i tak słyszałam kiedy mały płakał, oczywiście służba też była niezastąpiona w chwilach kiedy chciałam chwilę odpocząć. 

- Nie możesz mnie tak traktować! jestem twoją żoną, Królową! - Nie chcący usłyszałam krzyki z pomieszczenia obok i wzdrygnęłam się. 

Nie zdążyłam odejść daleko kiedy Królowa wypadła z jednej z komnat i z hukiem uderzyła o podłogę. Przez chwilę nie wiedziałam co robić aż w końcu podeszłam do niej by pomóc jej wstać ale ona odepchnęła moje dłonie. 

- Zostaw mnie! - Warknęła a ja posłusznie się cofnęłam. Kiedy wstała otrzepała suknie i spojrzała w moją stronę gniewnie. 

- Jaka z ciebie matka?! Znowu zostawiłaś mojego wnuka samego?! - Nie odezwałam się, wolałam nie prowokować sprzeczki z nią kiedy była w tym stanie. 

Nie minęła chwila jak z komnaty z której wyleciała Królowa wyszła rozczochrana młoda kobieta. Byłam pewna, że widziałam jej na ulicy która nie słynie z porządnych. Królowa widząc młodą kobietę ruszyła przed siebie, wiedziałam, że powstrzymuje łzy i nie wiedziałam dlaczego ale ruszyłam za nią. Wybiegła do ogrodu i wybuchła płaczem a ja nie mogłam jej tam zostawić samej, podeszłam bliżej i przytuliłam ją a ona pierwszy raz okazała słabość i padła w moje ramiona.

- Jest coraz gorszy! - Wydukała Królowa. - Wcześniej przynajmniej mnie nie zdradzał, to nie jest człowiek za którego wyszłam. - Słyszałam rozpacz w jej głosie i wtedy coś we mnie pękło, postawiłam, że zaryzykuję i powiem jej co wiem. 

- Ktoś zatruwa mu umysł. - Powiedziałam spokojnie na co Królowa gwałtownie się zerwała.

- Skąd to wiesz? - Zapytała. 

- I tak mi nie uwierzysz moja pani. - Powiedziałam kiedy wyobraziłam sobie jej minę kiedy powiem jej o duchach.

- Spraw bym uwierzyła. - Powiedziała a ja pierwszy raz poczułam, że ona naprawdę chce mnie wysłuchać. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Zapytaj się czy pamięta jak odwiedzała nas w zamku jako mała dziewczynka a ja nazywałam ją promyczkiem. - Kate stała obok mnie i Królowej i próbowała mi pomóc ją przekonać.

- Królowa Kate pyta się czy pamiętasz jak nazywała cię promyczkiem kiedy odwiedzałaś zamek. - Powtórzyłam licząc, że to wystarczy.

Oczy Królowej otwarły się szeroko i ze zdumieniem przyglądała się mi. Przez chwilę milczała ale kiedy zaczęła chodzić nerwowo zrozumiałam, że mi uwierzyła.

- Więc to te zioła? - Zapytała ponownie na co przytaknęłam. - Ale nie mam jak podmienić pojemnik bo Howard strzeże ich jak oka w głowie. 

- Skoro ty moja pani nie możesz ich dostać to jaka jest szansa, że ja się do nich dostanę? To właśnie tłumaczyłam Królowi Anthonemu. 

Ciężko było coś wymyślić w takiej sytuacji bo Howard był Królem i mógł robić co tylko chciał, jeśli zechciałby nas ukrócić o głowę to byłam pewna, że rozkazy zostałyby wykonane natychmiast bez słowa. Nadszedł czas kolacji więc ruszyłyśmy obie do jadalni gdzie wszyscy już czekali, Królowa przybrała kamienną twarz i nie pokazała, że przeżywa zdrady męża. Byłam w tej jadali już setki razy ale teraz dopiero zobaczyłam jak zatłoczona jest, kilka duchów służby, kilka duchów arystokracji i my żywi. Usiadłam na swoje miejsce i starałam się nie zwracać uwagi kiedy duchy zaczęły zwracać się do mnie z prośbami o różne rzeczy. przy Królu nie mogłam się wydać, nie kiedy nawet Królowa się go bała. 

- To twoje witaminy Królu. - Powiedziała służąca i podała mu szklane naczynie z cieczą w środku.

Te witaminy? Przez chwilę myślałam nad tym a później przyjrzałam się służącej, nie znałam jej a ja znałam wszystkich. W korytarzach na dole spędzałam sporo czasu - to była okazja. Wstałam i jednym szybkim ruchem zrzuciłam naczynie z płynem i krzyknęłam w stronę straży.

- To nie jest służąca tego zamku, brać ją! - Spojrzałam Królowi w oczy, był wściekły ale moje słowa trochę go uspokoiły. 

- Wybacz Królu. - Pokłoniłam się w jego stronę i odwróciłam by spojrzeć jak kobieta ucieka.- Znam całą służbę a ją widzę pierwszy raz, bałam się, że mogła cię otruć. - twarz Króla złagodniała. 

Dotarło do mnie wtedy, że jeśli zatruwają umysł Króla ziołami to muszą to robić regularnie i wtedy kiedy był dla mnie miły musiał pominąć dawkę. Co zrobić by przestał przyjmować miksturę.

- Radziłabym, ci Królu wyrzucić wszystkie zioła jakie nie pochodzą od Agness. - Powiedziałam i usiadłam na swoim miejscu. 

Królowa spojrzała na mnie wymownie i przytaknęła, to było tak magiczne, że aż nie możliwe, w jednej chwili Król Howard zmienił się kompletnie. Uśmiechał się i był miły, powiedział, że zajrzy do wnuka po kolacji i nawet Królowa się rozluźniła. Jeśli wystarczająco długo nie będzie brał ziół może uda mi się wszystko poukładać, może wtedy nie będę musiała ukrywać tego czyją córką jestem. 

Straż wróciła i poinformowała, że służąca uciekła a Król zarządził poszukiwania, wiedziałam, że jej nie znajdą. Wiedziałam, że już dawno uciekła z zamku i miasta.

- Moja żono czy udasz się ze mną zobaczyć naszego wnuka. - Król zwrócił się w stronę żony na co ona przytaknęła i ruszyliśmy za nimi. 

Howard popatrzył na noworodka w kołysce i się uśmiechnął.

- Wygląda zupełnie jak Oliver. - Dodał uradowany. - Będzie równie silnym mężczyzną. 

Naprawdę miałam nadzieje, że posłucha i wywali te podejrzane mikstury. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top