3.''Moja Pani''
Patrzył się wprost na mnie a ja zapomniałam przez chwile o oddechu. Myślałam że mam problem ze słuchem, dlaczego ja skoro nawet królowa mnie odrzuciła.
- Synu ale jest zbyt zmieszana, samo to że musimy szukać wśród mieszańców jest dość upokarzające.
Król mówił stanowczo ale kiedy wypowiadał słowo 'mieszaniec' miałam wrażenie że zwymiotuje.
- W takim razie żadna. - Książe Oliver słynął z tego że nie znosił sprzeciwu, cóż w tym na pewno brały udział geny ojca ale nie spodziewałam się że im się postawi i jak gdyby nigdy nic opuści sale.
Atmosfera zrobiła się tak napięta że siekiera mogła by spokojnie wisieć. Cisza była dla mnie ogłuszająca, nadal nie wierzyłam w to co się stało ale w większym szoku był chyba król.
- Zaprowadźcie ja do komnaty i zadbajcie by nic jej nie brakowało.- To powiedział do strażników którzy ledwo byli widoczni bo stali w rogach sali gdzie panował mrok. Zwrócił się w moją stronę i dodał - Witaj w nowym domu, służba cię oprowadzi. - świat zawirował a ja myślałam że zwymiotuje. ' To się nie dzieje naprawdę' powtarzałam sobie w myślach kiedy podeszli do mnie strażnicy.
To działo się tak szybko że miałam nadzieje iż śnie. Spojrzałam na Anne przerażona a ona na mnie i w jej oczach zobaczyłam odbicie własnych uczuć.
Podeszli do mnie strażnicy i jeden z nich złapał mnie za łokieć i wyprowadził z sali, zanim zniknęła mi z oczu spojrzałam na nią jeszcze raz - Anna stała w tym samym miejscu otępiała. Światło na korytarzu mi migało ale ja szłam jak zaczarowana kiedy wskazali mi drzwi do komnaty wleciałam tam i odrazu szukałam miejsca gdzie mogę zwymiotować. Było mi tak niedobrze że ledwie stałam na nogach, nagle znikąd koło mnie znalazły się dwie młode dziewczyny - były ubrane w strój służby.
- Musisz sie uspokoić moja pani.- Powiedziała ta o zielonych oczach, tylko tyle wyłapałam z otoczenia, jedna miała zielone oczy druga miała brązowe.
Świat wirował a mój żołądek źle to znosił. Słyszałam szepty, strasznie kręciło mi się w głowie ale zobaczyłam jak do pokoju wchodzi czarownica i nagle poczułam jak wlewa mi do usta jakiś płyn a po chwili moje powieki były tak ciężkie że musiałam je zamknąć i wtedy zasnęłam.
Obudziłam się gdy usłyszałam otwierające się drzwi, w pierwszej chwili tuż przed tym myślałam że to mama i już miałam opowiedzieć jej o moim dziwnym śnie ale nagle świat znów zwariował, kiedy się rozejrzałam dotarło do mnie że to nie sen.
- Jak się dziś czujesz moja pani? - Usłyszałam melodyjny głos gdzieś na końcu komnaty i zwróciłam tam swój wzrok. To była ta służąca co wczoraj, poznałam ja po soczyście zielonych oczach ale dzisiaj już byłam w stanie przyjrzeć jej się dokładnie, miała oliwkową karnacje i twarz w kształcie serca, była dużo niższa ode mnie ale za to bardzo szczupła.
- Chyba lepiej jeśli w ogóle mogę się tak czuć, i nie mów do mnie moja pani to zarezerwowane jest dla kogoś ważnego a ja... - A ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. W sumie to teraz nie wiedziałam kim jestem skoro książę ''kupił' mnie jak worek kartofli na targu.
- Jesteś ważna, masz wyjść za mąż za następce tronu moja pani, a to znaczy że jesteś naszą przyszła królową. - Uśmiechnęła się do mnie szeroko i dodała - Królowa prosiła bym przygotowała ci kąpiel i zaprowadziła na śniadanie, więc nie możemy marnować czasu.- Ruszyła w stronę drzwi które były zaraz kolo mojego łoża a ja chwile jeszcze przyglądałam się komnacie, była ponura jak reszta zamku, miała mniej obrazów i rzeźb co odejmowało przytulności. Po lewej stronie od łoża stała komoda, obok było wielkie okno które oświetlało stół i dwa krzesła, na przeciw były drzwi wejściowe.
Nie za bardzo wiedziałam co zrobić, chciałam się schować pod kołdrę albo obudzić. Nie mogłam wyjść za mąż... nie za kogoś kogo nie znałam... nie za kogoś z tej rodziny. Znowu poczułam skurcze w żołądku ale nie tak silne jak wczoraj.
- Kąpiel gotowa moja pani - Dziewczyna ukłoniła mi się i wskazała na drzwi. Poszłam za nią z nie chęcią ale nie mogłam stawiać oporu, nie królowi bo wiem że nie tylko ja bym ucierpiała. Nie było to tajemnica ze król Howard był często okrutny i dlatego nikt mu się nie sprzeciwiał, nie karał tylko jednej osoby, karał cała rodzinę.
Czułam się nieswojo kiedy musiałam rozebrać się przed służącą ale nie miałam wyjścia, tak to się tu odbywało. Starałam się wejść do wody jak najszybciej i oszczędzić sobie poczucia upokorzenia.
- Czy temperatura jest odpowiednia moja pani? - Zielonooka dziewczyna zapytała z troską kiedy zanurzyłam się cała w wodzie.
- Tak jest w porządku ale naprawdę dziwnie się czuje jak tak do mnie mówisz, jeszcze wczoraj zaganiałam kury do kurnika a teraz ktoś się przed mną kłania. - Nie wiem czemu jej to powiedziałam, może chciałam się wygadać a ona wyglądała na miłą osobę.
- Moja pani nie jest tak źle jak się wydaje, Książe Oliver jest miłą osobą, z pewnością nie zrobi nikomu umyślnie krzywdy. - Zabrzmiało to szczerze a ja chciałam wierzyć że to prawda ale wczoraj był dość podobny do ojca jeśli chodzi o postępowanie, to czego chciał, dostał ale ja nie jestem kawałkiem mięsa czy workiem ziemniaków. A to właśnie zrobili, tak się poczułam jak towar a nie żyjąca istota która myśli.
- Opowiedz mi o nim coś więcej. - Poleciłam choć nie chciałam by zabrzmiało to jak rozkaz.
- Cóż, książę nigdy nas źle nie traktował, jest nico chłodny ale nie mogę powiedzieć nic złego o nim, często sprzeciwia się ojcu. Kiedyś nawet uratował naszą kucharkę bo ta przypadkiem zepsuła ulubione danie króla Howarda a jak wiadomo to dobrze się nie kończy. - Dziewczyna mówiła a ja słuchałam jej i próbowałam rozgryźć kim jest książę.
Z tego co mi opowiedziała wydawał się dobra osoba ale nie znałam go, łatwo jest grać na pokaz. Gdyby był taki dobry to czy nie powinien pozostawić mi wyboru, zostałam wyrwana z domu wbrew sobie. Czułam się jak wiezień a nie przyszła królowa.
Cała ta sytuacja wydawała się absurdalna, jak senny koszmar a jednak to się działo a ja mogłam jedynie być widzem, widzem we własnym życiu. Wiedziałam że od tej pory już nie mam prawa decydować o sobie, oni zrobią to za mnie a ja nie chciałam narażać rodziców więc się nie stawiałam.
Chciałam przeciągać kąpiel ale kazali mi pojawić się na śniadaniu więc nie miałam wyboru. Ubrałam się w suknie którą dała mi Alice - przynajmniej tak mi powiedziała że się nazywa. Imię idealnie pasowało do tej drobnej osóbki.
Kiedy Alice starała się zawiązać mi gorset ja starałam się opanować, im bliżej do śniadania tym mocniej na moim żołądku zawiązywały się kolejne supły. Nie sądziłam że będę w stanie przełknąć cokolwiek.
- Skończyłam.- Powiedziała melodyjnie dziewczyna i kiedy odwróciłam się do niej posłałą mi uśmiech, starałam się odwzajemnić jej tym samym ale mimo że się nie widziałam byłam pewna że wyglądał słabo.
- Pozwól że cię zaprowadzę moja Pani.- Alice pokłoniła się i otworzyła drzwi które lekko zaskrzypiały. Z bijącym jak dzwon sercem podążyłam za nią, tym razem miałam więcej czasu by się przyjrzeć obrazom w korytarzach i tak jak poprzedniej nocy nie straciły na swoim uroku, każdy był inny i każdy malowany był ręką osoby która urodziła się tylko po to. Szliśmy kilka minut które dla mnie trwały wieczność i kiedy w końcu Alice się zatrzymała poczułam że się pocę. Nigdy w życiu nie śniłam o tym że znajdę się w takiej sytuacji. Niby wiedziałam co robić i jak się zachować ale bałam się że zrobię lub powiem coś niestosownego z nerwów.
Kiedy zielonooka otworzyła mosiężne drzwi byłam pewna że właśnie przechodzę zawał ale to chyba tylko stres bo mimo tego co czułam weszłam do jadalni w której stał ogromny drewniany stół a przy nim zasiadało już 5 osób - Król i Królowa siedzieli na środku stołu zaraz obok siebie na krzesłach które znacząco wyróżniały się od reszty , Książe Oliver siedział po drugiej stronie zaraz obok Księcia Alexandra a po jego prawej stronie siedziała nieznana mi dziewczyna która jak mniemam była wybranką Księcia Alexandra - była piękną blondynką o oczach w kolorze błękitu których jeszcze nigdy nie widziałam. Książe Alexander był znacząco podobny do swojego starszego brata ale miał nieco inny kształt nosa i kolor włosów który z pewnością odziedziczył po matce.
Pokłoniłam się w stronę Króla i Królowej, jednocześnie starałam się nie pokazywać jak bardzo jestem zdenerwowana.
- Wasza wysokość. - Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam wprost na naszego władce, miał poważny wyraz twarzy i zabójcze spojrzenie. Wiedziałam że moja obecność jest mu bardzo nie na rękę ale nie powiedział nic na ten temat tylko skinął głową.
- Usiądź proszę koło swojego przyszłego męża.
Przez chwilę się zawahałam ale nie na tyle by oni to zauważyli. Służba odsunęła krzesło tak żebym mogła usiąść. Czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych ale próbowałam nie stracić kontroli.
Kiedy na dobre zajęłam miejsce zebrałam się na odwagę by zerknąć w stronę następcy tronu i wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie wiedziałam czy patrzy z pogardą, zainteresowanie czy obojętnością, wyraz jego twarzy też nic nie zdradzał. Odwróciłam głowę w stronę Królowej kiedy zaczęła mówić.
- Ceremonia Alexandra i Rose odbędzie się za dwa dni a Olivera i Layli za 5, przygotowania do ślubu następcy tronu potrwają dłużej no i trzeba odpowiednio wcześnie powiadomić wszystkich ważnych gości. - Przerwała na chwile a później spojrzała wprost na mnie a jej wzrok był okropnie poważny, tak bardzo nie pasował do jej delikatnej urody. - Najlepsze krawcowe zrobią dzisiaj pomiary i zaczną przygotowywać suknie, będzie dość obszerna i ciężka więc nie ma dużo czasu by się na to przygotować, ufam że dasz radę sobie z tym jako że do tej pory latałaś po polu z workami ziemniaków.
Te słowa miały mnie urazić, upokorzyć, pokazać że nic nie znaczę i nawet trochę tak było ale tylko dlatego że traktowali prace moich rodziców jak coś złego a sami zajadają się warzywami i mięsem od jednego lub kilku takich rolników. Jednak na tyle na ile chciałam coś powiedzieć na tyle miałam jeszcze resztki zdrowego rozsądku i tylko kiwnęłam głową na znak że rozumiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top