13.Miłość

W weekendowy poranek ruszyłem na śniadanie. Po drodze spotkałem Yo Han'a oraz Dong Pyo, którzy trzymali się za ręce. Seung opowiedział mi ich historię miłosną. Przyjaźń z dzieciństwa zamieniła się w głębsze uczucie, to piękne.
- To co dziś robimy, chłopaki? - zaczął Youn, dochodząc do nas razem z Woo.
- Nie wiem. Coś się wymyśli. Na razie zjedzmy śniadanie. - rzekł Kim.
Przechodząc obok okna, stanąłem na widok mojej miłości, która rozmawiała ze swoim byłym chłopakiem. W sercu poczułem ukłucie. Byłem zazdrosny i smutny.
- Jun? - zawołał Przewodniczący, ale nie zareagowałem na niego. Patrzyłem cały czas na to, co dzieje się za oknem. Po chwili dołączyli do mnie pozostali.
- Hej, czy to nie Han Gyul-hyung? - zapytał Cho.
- To on. Poznaję go po tym sposobie bycia. - odpowiedział Wooshin.
- Rany, co on tutaj robi? Wkurza mnie ten koleś. Dałby mu już spokój. - mruknął Hani-hyung, zaś Dongie objął mnie ramieniem.
Wtem ocknąłem się, wyminąłem chłopaków i cofnąłem się do pokoju.
- Jun? Gdzie... - przerwał Son, gdyż w słowo wszedł jego ukochany.
- Zostaw go. Pewnie chce być sam.
- Ale...
- Dongie, powiedz mi, co byś zrobił, gdybyś zobaczył mnie z innym chłopakiem, do tego byłym?
- Byłbym smutny oraz zły, hyung.
- Więc, wiesz jak czuje się Jun. Chodźmy na śniadanie. - powiedział Hani.

Podczas posiłku panowała cisza. Kiedy prefekt pojawił się w jadalni, rozejrzał się za chłopakami, których dostrzegł. Podszedł do nich, pytając.
- Cześć, chłopaki. Gdzie Junnie?
Uczniowie popatrzyli na niego, a Yo Han się odezwał.
- Zapewne w swoim pokoju, Seungie. Widzieliśmy Ciebie oraz Han Gyul-hyunga przez okno.
- Seungie, po minie Jun'a widziałem, że cierpi. - wtrącił Wooshin.
- Seungie, jeśli skrzywdzisz go, ja i chłopaki Ci nie wybaczymy. - oznajmił Przewodniczący.
- Nie mam zamiaru! Kocham go! - wyznał głośno Seung Woo.
Wszyscy mieszkańcy akademika skierowali na niego patrzałki. Westchnął, by zaraz opuścić jadalnię bez słowa.

Po wejściu do kwatery, rzuciłem się na łóżko i rozpłakałem. Moje serce cierpiało, ogromnie mocno. Trudno było mi się powstrzymać.
Nagle do moich uszu dotarło pukanie. Podniosłem się, otarłem łzy, mówiąc.
- Kto tam?
- To ja, Seung Woo.
- Nie wchodź! Zostaw mnie! - krzyknąłem, ale on i tak wpakował mi się do pokoju. Wystraszyłem się, mocno zaskoczony. Popatrzył na mnie, przerywając chwilową ciszę.
- Jun, porozmawiajmy.
- Nie. Nie mamy o czym. Wyjdź stąd, hyung. - zażądałem.
- Ale...
- Nie! Wynoś się! Wyjdź z mojego pokoju!
Drugoklasista westchnął, opuszczając moją sypialnię. Spojrzałem na drzwi, płacząc niczym dziecko, aż w końcu zasnąłem....

Kiedy się obudziłem, było popołudnie. „Rzuciłem" okiem na sufit, zastanawiając się, co dalej? Uznałem, że zmienię szkołę, wrócę do domu, ponieważ bycie obok Seung-hyunga będzie sprawiało mi ból. Wstałem z łóżka, wyszedłem i ruszyłem do pokoju Kim Yo Han'a, z którego dobiegały dość głośne rozmowy.

W tym czasie z toalety wracał Han, który zauważył Hyeong Jun'a. Ukrył się za ścianą, by móc go obserwować. Zastanawiał się, co on zamierza, i dokąd idzie.

Podszedłem do drzwi. Zapukałem. Gdy tylko usłyszałem pozwolenie, wszedłem. W kwaterze Hani-hyunga byli wszyscy prócz mojej miłości. Zamknąłem za sobą, kierując na nich ślepka.
- Jun, wszystko dobrze? - zaczął Woo.
- Yyy, i tak, i nie. Znaczy, chcę się przenieść do innej szkoły, i to jak najszybciej.
Moi przyjaciele popatrzyli na mnie, mocno zdziwieni.
- Jun, dlaczego? - wyskoczył Dongie.
- Przegrałem i zakochałem się w Han Seung Woo.

Całą rozmowę podsłuchiwał prefekt. Był w szoku, po wyznaniu Song'a.

- Możesz jaśniej, Jun? - dodał ukochany mojego, klasowego przyjaciela.
- Chodzi o ten zakład. Ja i Seungie-hyung założyliśmy się o miłość. Jeśli ja się w nim zakocham, to będę na każde jego zawołanie i będzie kradł moje pocałunki, gdy tylko zechce. Jeśli nie, zostaniemy kolegami. Takie były warunki, ale to nie ma już sensu. Przegrałem, zakochałem się w nim, lecz co mi po tym? Jeżeli nadal przy nim zostanę, będę cierpiał. Do tego i tak zostaliśmy przyjaciółmi, sypiamy ze sobą. Muszę odejść. - powiedziałem szczerze.
Chłopcy patrzyli na mnie w milczeniu. Wtem do pokoju wpadł ten, którego pokochałem. Skierował na mnie swoje patrzałki, mówiąc.
- Nie zostawisz mnie, Junnie. Nie pozwolę Ci na to.
Spojrzałem w jego oczy, rozchylając usta. Chwycił moją dłoń, pociągnął mnie i przycisnął do ściany.
- Ale... - przerwałem, gdyż wszedł mi w słowo.
- Przepraszam Cię, że w ogóle zaproponowałem ten zakład i w pewien sposób zmusiłem do niego, a także do tego, co między nami się wydarzyło. Wiedz jedno, nie przegrałeś, to ja jestem jednym, wielkim przegranym. Nie ukrywam, z początku traktowałem to jak zabawę, ale potem wszystko się zmieniło. Moje uczucia do Ciebie zmieniły się. Nim się spostrzegłem, byłem w Tobie zakochany. Przewodniczący może to potwierdzić, nie hyung?
- Oczywiście. Jun, Seungie Cię kocha. Z resztą to widać. - odezwał się Kim.
Westchnąłem cicho, zwieszając czuprynę i rozpłakałem się.
- Junnie? - zawołał Woo Seok.
- Kociaku.... - szepnął Seung Woo, zaś ja nie wytrzymałem, rzuciłem się w jego ramiona, łapiąc jego ubranie.
- Kocham Cię, Seung Woo-hyung. - wyznałem, podnosząc wzrok na jego przystojną twarz.
Uśmiechnął się, nachylił do mnie, ujmując moją buzię w swoje ręce, by zaraz pocałować z największą czułością.
- Ej, nie ma całowania w pokoju Przewodniczącego. - skomentował Yo Han.
Zerknąłem na niego oraz chłopaków. Uśmiechali się.
- No to chyba zostaniesz z nami? - odezwał się Youn.
Przytaknąłem głową, natomiast mój ukochany objął mnie rękoma od tyłu, oznajmiając.
- I tak bym Cię nie wypuścił. Jesteś tylko mój.
- Nie mów tak, Seungie. - rzekł Wooshin.
- Ale to prawda, hyung. - obstawał przy swoim całuśny licealista, na którego „rzuciłem" okiem, uśmiechając się bardzo szczęśliwy.

Koniec.




















































Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top