Rozdział 30

L.
Wbiegli na złoty piasek, ledwo łapiąc powietrze.

- Chopper! - krzyknęła Leo. - Potrzebujemy pomocy! - dodała.

Trafalgar sam by sobie poradził, ale od dziewczyny wręcz biła panika o chirurga. Poprawka - troska, nie panika.

S.
Obecni na statku przenieśli wzrok na dwójkę na plaży. Chopper niemal natychmiast zeskoczył na ląd i pobiegł do nich.

Sara zmierzyła ich wzrokiem, oceniając ich stan. Byli pokryci jakąś podejrzaną mazią, ale nie wyglądało to na krew... No, z pewnością, nie na krew ludzką. Do tego na ramieniu Lawa wciąż widniały pozostałości po pajęczynie. Obydwoje trzymali się względnie prosto i raczej nie dawali po sobie poznać, że coś ich boli...

Zmarszczyła brwi, powtarzając inspekcję. Nie, zdecydowanie nie wyglądali, jakby coś im dolegało. A na pewno nic poważnego. Dlaczego więc Leo wydawała się taka... przerażona? Zdesperowana? Nie potrafiła tego nawet określić.

L.
Chopper szybko znalazł się obok nich z apteczką.

- Co się stało?! Co wy macie na sobie?! - zapytał przerażony.

- Krew pająka. - odparł Trafalgar. - Wypala tkanki organiczne. - dodał. - I zajmij się wpierw Leo. Ona ma tego więcej.

- Dzięki za info.. - wykrztusiła dziewczyna i opadła na piasek.

- Leo! - usłyszała krzyk Choppera i odpłynęła.

S.
Słyszała ich rozmowę. I zaczęła się zastanawiać... Czy istnieją inne tkanki niż organiczne. Mało ambitne zajęcie, ale co poradzić?

Zdecydowała, że może spróbować pomóc Chopperowi. Lekarzem może nie była, ale kursy pierwszej pomocy miała za sobą... No i znała się trochę na różnych, dziwnych substancjach. Ta zdecydowanie przypominała kwas.

L.
Trafalgar nie zdążył złapać Leo, za to szybko zaczął ją opatrywać.

- Torao, ty też jesteś ranny! - zaprzeczył Chopper, który już nie wiedział, kim ma się zająć.

- Sam sobie poradzę. - odparł. - Przynieś wodę i ręczniki. Trzeba to zmyć, zanim dozna poważnych poparzeń. - dodał.

Renifer przytaknął i pobiegł na statek.

On sam miał już problemy z widzeniem, toteż pracował jak szybko mógł. Wpierw zdjął jej miecze i saszetkę, by leżała w miarę wygodnie.

- Mam! - Chopper, w swej "ludzkiej" wersji, przybiegł z misą wody i ręcznikami.

- Szybko! - Trafalgar był już nieco zdenerwowany, a do tego dochodził fakt, że już się kiwał do przodu i do tyłu.

Ledwo zauważył Sarę stojącą nad nim.

- Przynieś bandaże.. - powiedział z trudem, ale nie miał zamiaru mdleć.

S.

Dziewczyna przewróciła oczami i podała mu bandaże. Chyba powinna się zacząć obawiać o zdrowie chirurga... Opatrunki zgarnęła, kiedy Chopper leciał po ręczniki. Czy gość naprawdę tego nie zauważył...?

Pokręciła głową, kucając przy nich. Renifer wyglądał, jakby miał się rozpłakać, nie wiedzieć za kogo zabrać się najpierw, a Law uparcie chciał opatrywać Leo, mimo że sam ledwo trzymał się na nogach.

- Chopper, zajmij się nią. - poleciła, spokojnym głosem. Miała nadzieję, że pomoże to im ogarnąć się. Zazwyczaj osoba spokojna i racjonalnie myśląca potrafiła zadziałać na umysł panikujących ludzi w bardzo dużym stopniu.

- A Torao...? - zerknął na nich, ale posłusznie zabrał się za opatrywanie ran dziewczyny.

- Ja sobie... - zaczął, ale nie skończył.

- A ty skup się na sobie. Chopper sobie poradzi. - poleciła, rzucając mu poważne spojrzenie.

Nie próbowała marszczyć brwi, rzucać błyskawicami z oczu czy robić czegokolwiek innego. Wiedziała, że nie było to potrzebne. W przeszłości wystarczyło jedno, całkiem spokojne spojrzenie, żeby doprowadzić do porządku znacznie większych i silniejszych od niej ludzi. Na Lawa też najwyraźniej podziałało, bo powoli pokiwał głową.

Z zadowoleniem kiwnęła i zaczęła się zastanawiać, czy może im jakoś pomóc... Renifer świetnie sobie radził, ale ruchy Trafalgara były jakieś oporne, więc z cichym westchnieniem zaczęła mu pomagać.

Z początku upierał się, że da sobie radę, ale w końcu poddał się. Nic nie mówił, ale od czasu do czasu rzucał jej ostrzegawcze spojrzenia. Ta z braku ciekawszego sposobu na zajęcie myśli, robiła to samo. Pomoże mu, choćby miała go zamordować tym spojrzeniem! Bo gość chyba zapomniał o najważniejszej zasadzie, której uczą nawet w podstawówce... „Dobry ratownik, to żywy ratownik".

L.
Trafalgar z uporem, ale dał się opatrywać. Sara zaczęła zmywać z niego posokę. Czuł jak zamykają mu się powieki. Ale walczył, by nie zasnąć.

Przez mgłę zasłaniającą mu wzrok zauważył Choppera opatrującego Leo. Uśmiechnął się w duchu, rozluźniając się. Tym samym pozwalając na to, aby jego świadomość odpłynęła w niebyt.

S.
Gdy tylko Law stracił przytomność, miała zadanie ułatwione na tyle, że przestał stawiać opór. I nie przeszywał jej tym swoim spojrzeniem. Ale teraz nie współpracował już tak grzecznie, gdy musiała go chociażby podnieść czy obrócić... Nie ma idealnie.

Chopper skończył pierwszy i pomógł jej dokończyć bandażowanie chirurga. Przy okazji zapewnił, że zrobiła wszystko dobrze. Gdy skończyli również przy nim, przenieśli dwójkę do gabinetu renifera. Potem zebrali się na pokładzie, gdzie Sanji uraczył ich chłodnymi napojami. Wciąż brakowało Luffiego, Robin i Brooka, więc postanowili, że z otworzeniem skarbu poczekają, aż wszyscy będą obecni.


~~~~

Nah, czy tylko mi się wydaje, że Leo i Trafalgar to totalne ofiary? :/

A tam. Takie ciasteczko jak Trafalgar wygląda świetnie kiedy cierpi :3

No, to co myślicie? Piszcie komenty i rozrzućcie gwiazdeńky :33

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top