Zrobił to nam

Patrzę w jego brązowe oczy, czując przeszywającą mnie nienawiść. Próbuję opanować nagłe swędzenie skóry. Mam ochotę wejść pod prysznic i zmyć z siebie wspomnienia niechcianego dotyku.

Odkłada widelec na blat i przygląda mi się z delikatnym uśmiechem. Wygląda na pełnego nadziei, co okropnie mnie boli.

Za każdym razem, kiedy uśmiecha się w ten sposób, całe moje ciało sztywnieje. Mam wrażenie, że zaczynam się pocić.

Dlaczego zrobił to mi? Dlaczego zrobił to nam?

- Było pyszne - mówi, a ja drapię się po nadgarstku. Nie potrafię nad tym zapanować.

Odraza. Odraza. Odraza.

Wypuszczam drżący oddech, starając się odgonić wspomnienia bólu i  upokorzenia.

Drapię skórę na nadgrastku, aż swędzenie zamiania się w ból. Jego spojrzenie ląduje na mnie. Wygląda na zatroskanego i zaniepokojonego. Niepewnie wstaje ze swojego miejsca i podchodzi do mnie w kilku krokach.

Nienawidzę tego, że z każdym jego krokiem, mięśnie w moim ciele mocniej się ściskają. Serce bije mi szybciej, a oczy z moich koszmarów przyglądają mi się uważnie.

To głupie, ale mam ochotę krzyknąć "nie" prosto w jego twarz. Siłą powstrzymuję się przed tym bezsensowym gestem.

- Zrobisz sobie krzywdę. - Tłumaczy, jakbym była dzieckiem. Wyciąga w moim kierunku dłoń, a ja nie mogę zapanować nad sobą.  Szybko odsuwam się, uderzając plecami w drzwi lodówki. 

Jest urażony. Garbi swoje ramiona i spuszcza spojrzenie na ziemię. Widzę, że zraniłam jego uczucia, ale nic nie mogę na to poradzić.

Wspomnienie gwałtu unosi się w mojej głowie niczym duch, kładąc cień na całym naszym życiu. 

- Przepraszam. - Wyrzucam nawet na niego nie patrząc. Nie potrafię.

Robi dwa kroki w tył, dając mi niezbędną przestrzeń. Moje serce lekko się uspokaja.

- Nic się nie stało - odpowiada, chociaż oboje wiemy, że to nie prawda.

Po raz setny przeklinam w myślach tamtą noc. Przeklinam też siebie i robię co w mojej mocy, żeby się nie rozpłakać.

- Będę w salonie - rzuca. Kiwam głową, wiedząc, że na pewno nie pójdę za nim. - Dzięki za śniadanie, mamo.

Odchodzi, a ja wypuszczam drżący oddech. Chociaż wcale nie czuję się, jakbym to zrobiła. Wstrzymuję go od lat, próbując pamiętać o tym, że to nie jego nienawidzę. 

Ale ciężko mi patrzeć na niego, kiedy tak cholernie bardzo przypomina swojego ojca.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top