Prolog
Od jakiegoś czasu przebywam u Cullenów i muszę powiedzieć że bardzo mi się tu podoba. Wszyscy są bardzo mili i serdeczni. Najgłębszą relację mam z Edwardem. Alice i Jasper są momi najlepszymi przyjaciółmi podobnie jak Emmet to taki typ faceta który z tobą pogra i pośmieje się kiedy trzeba rozładować napięcie. Rose na początku była do mnie negatywnie nastawiona ale szybko pokazałam jej jaka jestem i nawiązałyśmy bardzo ciepłe relacje. Jest moją najlepszą przyjaciółką jesteśmy praktycznie jak siostry. Natomiast Carlise i Esme są jak wspaniali i nadopiekuńczy rodzice. Nie mogę się oprzeć wrażeniu że czuję coś do Edwarda ale prubuję to zagłuszyć ponieważ kiedy tu trafiłam po raz pierwszy to spotykał się już z Bellą.
- Nie cierpię jej.- warknęła Rosali kiedy patrzyła jak Edward wychodzi z Bellą. Trzymali się za ręce.
- Daj spokój!- machnęłam na to ręką.- jeśli są szczęśliwi to nie mam nic przeciwko.
- Jak możesz tak mówić!? Wiem że jesteś zakochana w moim bracie dlaczego nic z tym nie zrobisz!? - krzyknęła Rose i położyła dłoń na moim ramieniu.
- Chciałabym coś zrobić. Chciałabym przestać go kochać.- westchnęłam z bólem serca.
- Oh Kirke.- westchnęła blondynka i mnie czule przytuliła.
- Mój brat jest największym idiotą na świecie. Może jak go walnę to coś mu się rozjaśni w tej pystej głowie! Zachichotałam na jej słowa.
***
Dzisiaj wieczorem coś się zmieniło. Po mojej szkole zjadłam pyszny obiad przygotowany przez Esme a potem spędzałam czas z moimi przyjaciółmi na grach i wspólnej zabawie kiedy coś się wydarzyło. Lewna osoba zapukała do naszych drzwi a tą osobą okazał się być Albus Dymbydoore dyrektor Hogwortu szkoły dla czarodzieji.
- Dobry wieczór przepraszam że przerywam ale przynoszę dobre wieści! - dyrektor okazał się dość starym człowiekiem z siwą brodą.- Kirke musi udać się na rok do Hogwartu żeby rozwinąć swoje czarodziejskie zdolności.- profesor wyciągnął list i podał mi go. Wytrzeszczyłam oczy z szoku kiedy czytałam kawałek po kawałku z listu.
- Ale to nie możliwe.- zaprzeczył szybko Carlise jakby się bał że mnie straci.- ona nie jest czarodziejką!
- Ja wiedziałam już wcześniej.- dodałam patrząc na nich wyczekująco.
- Że co!?- krzyknęli wszyscy. Carlise wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Podszedł do mnie w miarę szybko i cgwycił za ramiona.
- Nie kochanie! Ty nie możesz nigdzie iść!- błagał rozpaczliwie. Zrobiłam zdezorientowaną minę.
- A to dlaczego!?- krzyknęłam nie pewna tego o co mu chodzi. Nie wiedziałam dlaczego do cholery tak się zachowuje.
- Bo jesteśmy bratnimi duszami. Jesteś moją bratnią duszą.- wykrztusił z trudem nie panując nad emocjami.
- Co!!?- krzyknęłam a mój list wypadł mi z dłoni. Niczego nie czułam kiedy koperta z pieczęcią hogwartu spadła na podłogę.
- Nienawidzę cię!- krzyknęłam kiedy złość mnie uderzyła całą. Wybiegłam z domu Cullenów i nie oglądałam się za siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top