„Chodź, Czytelniku"

Czytelniku
Siądź sobie wygodnie
Pod moim słowem
Chciałabym wymówić ci
Podróż
Niedaleką, obiecuję
Tam, gdzie bardzo lubisz
Jednak 
Nigdy nie obcujesz
Chodź, podążaj śmiało
Za szlakiem liter
Znaków
Które piszę na lekcji polskiego
Dotrzesz ze mną do lasu 
Gdzie ptaki świergają wesoło
Wszędzie cisza, liści szum
Kołyszą cię do snu
Jednak nie tu
Chodź, chodź ze mną dalej
Podejdziemy nad jezioro
Cichutko szepczące 
Historie stare jak świat
A tatarak i bezchmurne niebo
Wtórują twoim myślom
Kiedy wiatr jest ci jak brat
Chodź, idziemy dalej
By wejść w szumiące zbożem pole
W złoto ich traw
Czerwień maków, błysk stokrotek
I błękit chabrów
Ah, to moje ulubione
Jednak zatańczymy z nimi
W inny dzień, inne słoneczne
Popołudnie
Ruszaj, tuż za mną
Zdejmijmy buty na piaszczystej plaży
Zanurzmy się w zimnej wodzie
I szumie fal
Poszukajmy kamyków i muszelek 
Wśród zaborczej wody
Jednak później
Kiedy zajdzie słońce
Siądziemy na piasku 
Szeleszczącym na wietrze
Słychać będziemy
Mew
I huku z oddali
I nie powiemy nic
Będziemy oglądali
Zachód uniesień natury
I piękne dźwięki
Wycieczki do myśli poetki  

/18.12.2018/

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top