Prolog
240 r.p.n.e
W ciemnej, wilgotnej piwnicy, ledwo można było dostrzec mężczyznę, którego ciało pokrywała ogromna warstwa brudu przez co praktycznie wtapiał się w ciemną ścianę. Był zajęty łączeniem kabli, przy wielkiej spiżowej kuli, której delikatny blask oświetlał twarz mężczyzny i wyrzeźbionym na przedmiocie napis: Ἀρχιμήδης ὁ Συρακόσιος.
Przez właz prowadzący do piwnicy weszła śliczna, młoda kobieta. Jej twarz okalały długie, falowane, brązowe włosy, a ubrana była w biały peplos.
— Witaj - powiedziała. — Przyniosłam ci wino. Podobno Helena dostała je od samego Dionizosa.
Mężczyzna nie odezwał się ani słowem, nadal zajęty swoją pracą
— Nie myłeś się od ostatnich Igrzysk Olimpijskich, wiesz ile czasu już upłynęło, skoro w najbliższym czasie mają być następne? Śmierdzisz, a w tym pomieszczeniu ciężko przebywać przez ten zapach.
Mężczyzna nadal milczał, a zrezygnowana kobieta wyszła.
Jednak po chwili wróciła z służbą, która zaczęła nacierać mężczyznę oliwą. Pomimo wynoszenia go z piwnicy, on nadal kreślił na ciele wzory do swojego dzieła i szeptał pod nosem obliczenia matematyczne. Kiedy już siłą go wykąpano ponownie wrócił do piwnicy, gdzie zaczął sączyć wino i nadal łączyć kable. Po czterech dniach i czterech nocach, kula zaczęła świecić, a mechanizm wewnątrz zaczął się poruszać. Wynalazca przypiął do kuli pokrętło wokół, którego napisał liczby od zera do dziewięciu. Mechanizm uspokoił się. Mężczyzna przestawił pokrętło trzy razy i kula ponownie zaczęła działać. Przestawił je jeszcze raz, a przedmiot uspokoił się.
— Eureka! — zaczął wykrzykiwać, a głos jego podobno słyszany był do odległych polis.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top