Plan Lokiego
Pov Astrid
Po uciec Czkawki ciągle płakałam tego dnia, było gorzej nie mogłam spać,ale w środku nocy zmęczona zasnęłam.
Otulana stertą kocy,w śnie czułam czyjeś spojrzenie.
Właśnie spałam, gdy nagle w moim śnie ujrzałam postać przypominającego pół boga i pół demona. Spojrzał się na mnie i powiedział poważnym głosem.
-Ty Astrid hofferson jesteś potomkem samego wielkiego boga Lokiego. - obejrzałam się za siebie i ujrzałam moje wspomnienia z dzieciństwa, które były inne, niż zapamiętałam.
Wogule miejsce, gdzie przebywałam było mroczne i do tego ta postać wielka niczym góra.
-Ja potomkiem boga, przecież urodziłam się na wyspie, zamieszkałą przez ludzi. Jakim cudem miała być potomkiem Lokiego, boga zła?
-A co robiłaś synu wodza? Byłaś dla niego okrutna, zimna i się z niego śmiałaś. Co ci zrobił ten wątły chłopak, inteligentny, ale zamknięty w sobie.
- Ponoć zjadła go nocna furia, a ty i kowala tęnskniliście - zdziwiłam się skąd on to wszystko wie.
Czy naprawdę jestem potomkem boga zła? Ciekawe czego od demnie chce? Spytałam się go
-Czego chcesz od demnie potworze? - on tylko się roześmiał i zimnym spojrzeniem popatrzył.
-Chcę , abyś uciekła stąd. Jest sposób, żeby mały chłopiec wrócił wiem, że go kochasz i zrobisz wszystko co powiem.
-coś czuję, że umie czytać w myślach i wie znacznie więcej o mnie.
- W jaki sposób mam go odzyskać? Przecież pożarł go smok i odleciał. - posmutniałam, kiedy o tym mówiłam.
-Jest pewien potomek boga smoków,który jest na ziemi, jeśli go zabijesz i podarujesz mi jego ciało, wzamian oddam ci Czkawke całego zdrowego.
- Tylko on wydawał się normalny na tej wyspie, muszę go odzyskać.
-A czemu mam go zabić, nie ma innego wyjścia z tej sytułacji? - ja zabić niepotrawie, ale czemu tego nie zrobić z miłości do tego chłopaka. - pomyślałam przez chwilę i zastanowiłam się, gdzie go znajdę i kto nim jest.
-On widzi w tobie zagrożenie, pokazać ci jego przyszłość?
-Tak pokaż, chcę wiedzieć co będzie robił. - ale ten sen
dziwny.
-Masz, idź na kurcze urwisko, tam mogę użyć swej mocy. I nikomu nie mów, gdzie idziesz. Dobrze. - odparł.
-Dobra nikomu nie powiem. - powiedziałam cicho.
Pov Narrator
Dziewczyna obudziła się cała spocona od potwornego koszmaru, jaką ją nawiedził tej nocy. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała się po pokoju. Nic nie zauważyła niepokojącego koło siebie,jakby było wszystko tylko snem. Jednak chciała się upewnić i wyskoczyła przez okno. Szybko niczym smok, pobiegła do kurczego urwiska, żeby spotkać się z Bogiem. Czasami się potykała o leżące drzewa, ale szybko wstawała, wiedziała, że miłość warta jest każdej cenny.Już widziała swój cel, wyskoczyła niczym zwierzę. Upadła z gracją i szukała tajemniczą postać z snu. Nic nie widziała, zrezygnowana chciała iść do domu, ale pojawiła się mgła, która unosiła się bardzo wysoko, aż przykryło całe kurcze urwisko.
Postać się pojawiła i rozprostowując kości, powiedziała:
-Witaj Astrid, jak tam władza nad światem? - to pytanie było jakieś dziwne dla dziewczyny.
-Jaka władza, o czym mówisz demonie? - krzyknęła zła hofferson.
-O twojej władzy na tym świecie córcia. - zszokowana dziewczyna, zadała pytanie demonowi.
-Kim jesteś? - szybko jej odpowiedziała owa postać
-Nazywam się Loki Pierwszy Mocny Hofferson,a ty jesteś moją córką Astrid Hofferson.
-Tata. Jak, przecież mieszkasz w moim domu.
-To tylko stworzony prze ze mnie demon, który miał się tobą opiekować. Teraz ci powiem, po co miałaś tu przyjść.
-Właśnie w tym miejscu Czkawke zamordował nie smok, a człowiek. Potomek Dragnatta wiedział, że ty jesteś w nim zakochana, dlatego też chciał ci odebrać miłość.
-Jest nim ktoś z wyspy Berk, ale nie mogę powiedzieć kto dokładnie. Znajduje się teraz w wymiarze Bogów z swym ojcem. - jaki świat, są inne światy?
- To co powiedział mi mój własny ojciec, było okrutne, dlaczego on, a nie na przykład Sączysmark, przecież to no najbardziej gnębił. - leciały mi łzy, to wszystko przez wandalii ich wina, że straciłam miłość życia.
-Wiem, że się smucisz, ale czasu nie odwrócisz, możesz jedynie zemścić się na wanadalach, a szczególnie na tym potomku Dragnatta.
Pov Astrid
Nie chciałam już tego wszystkiego słuchać uciekłam do domu i przysięgłam zemstę. Zobaczyłam wodza, dziwnie się na mnie patrzył z taką troską. Byłam na niego wściekła, ponieważ nie był dobrym ojcem dla Czkawki, więc skręciłam w stronę pobliskich domów.
Uciekając z łzami w oczach, szybkim tempem biegu, skoczyłam do mego własnego domu. Szybko się spakowałam i cicho poszłam do portu, wziąć łódkę. Po drodze spotkałam kowala. Zobaczyłam, że ma przy sobie walizkę z ubraniami. Spytałam się co tu robi, o tak późnej porze.
-Witam Pyskacz, gdzie się wybierasz z tą wielką walizką, o tak późnej godzinie?
-Witam Astrid. Nie mów nikomu, ale płynę do cioci na wyspie Gromu. Tu nie jestem już potrzebny nikomu. - co on powiedział, czy planuje tak jak ja uciec?
-Czy ty Pyskacz planujesz uciec? - odwracał wzrok, wiedziałam,że kłamie.
-Płynem na wakacje do swojej cioci na wyspę Gromu.
(Pyskacz nie ma cioci. A nawet, jakby miał to by powiedział Stoikowi, przecież to przyjaciele.)
-Wiem, że kłamiesz Pyskacz,chcesz uciec z wyspy i ja tak samo, może razem popłyniemy. Później coś ci ważnego powiem na temat Czkawki. - widziałam u niego na twarzy mały uśmiech, też się uśmiechnęłam i szliśmy powoli do statku.
-A czy twoi rodzice wiedzą, że odpływasz? - ja za nimi, przecież moimi rodzicami są bogowie-powiedziałam w myślach.
-Nie. Później coś ci powiem ważnego, ale nie teraz
Pov Narrator
Astrid i Pyskacz powoli wszedli do małej łódki,aby odpłynąć w nieznane im dotąd miejsca na ziemi.
Ostatni raz patrzyli się na Berk, podczas płynięcia łódką.
Takich widoków jeszcze nie zabraknie, ale będą tęnsknić.
Łódka przepływała przez mgłę zasłaniając słoneczną pogodę na wyspie Berk.
Na niebie pojawił się teleport z niej wyleciał chłopak na smoku. Widzieli małą wyspę i zmęczeni podróżą, wylądowali na niej, nie różniła się od innych wysp.
Czkawka, gdy wylądował z Szczerbatkiem, poszedł nazbierać gałęzi na ognisko, a w tym czasie jego przyjaciel łowił ryby. Szczerbatek złapał dużo ryb na kolację, a Czkawka przyniósł gałązki. Chłopiec ustawił patyki, żeby stały i smok strzelił plazmą w stos drewna podpalając.
Ustawili parę ryb na ognisko dla Czkawki do zjedzenia, a resztę zjadł jego brat Szczerb.Najedzony smok, poszedł spać, a jeździec smażył ryby siedząc opartym na smoku. Patrzył raz w niebo, raz w ognisko i na smoka.
Nie wyobrażał sobie, życia bez niego. Po zjedzonym posiłku położył się koło smoka. Szczerb słysząc poczynania brata przykrył go skrzydłem. Czkawka powiedział, jeszcze na dobranoc - miłych snów. I razem odpłyneli do krainy Morfeusza.
Komuś się podoba, jeśli tak kom mile widziany. Miłego czytania. :) :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top