"Pomogę!"
Stała obok łóżka z rurką w dłoni. Widziała jak mężczyzna wił się w agonii, jaką sprawiła mu odcinając go od środka przeciwbólowego. Był za intubowany. Nic nie mógł mówić, ale przysięgłaby, że otworzył na chwilę oczy i widziała w nich strach. Nagle do sali wbiegła pielęgniarki i lekarz. Brunet z przerażeniem odciągnął dziewczynę od łóżka, a później przekazał w ręce jej lekarza.
- Co się stało? - zapytał doktor Halstead trzymając Ave.
- Wyrwała pompę morfiny! - warknął doktor Rhodes - Zabierz ją stąd! - dodał zaczynając masaż serca, które stanęło. Dziewczyna zamrugała nerwowo widząc co zrobiła. Była tym przerażona i nie dowierzała. Trafiła na swoją salę prowadzona przez lekarza. Wyrwała mu się w progu i wyskoczyła do łóżka. Przykryła się pod szyję i przyciągnęła kolana pod brodę. Ku przerażeniu lekarza, zaczęła się bujać do przodu i tyłu jak obłąkana. Nie spuszczając jej z oczu, zawołał April. Pielęgniarka podeszła do lekarza, także będąc w szoku na widok dziewczyny.
- Przyślij tutaj doktora Charlesa albo doktor Reese. - Pielęgniarka przytaknęła i zniknęła za szklanymi drzwiami oddziału.
Siedział w biurze, przeszukując dokumenty. Szukał czegoś co mogło by im pomóc w posadzeniu porywaczy córki Voighta. Nie chciał angażować dziewczyny w zeznania i tym podobne rzeczy. Jednak jeśli niczego nie znajdą, będzie musiała zeznawać.
- Hej. - zawołała sierżant Platt, gdy wychodził z biura - Promyczku chodź tutaj. - na tą zaczepkę nawet nie zareagował, podszedł do lady i z uśmiechem, czekał na to, co ma mu do powiedzenia - Ava Burns. Jedź do szpitala.
- Co się stało? - przerażony myślał o najgorszym
- Nie wiem. Voight wychodząc kazał Ci to przekazać, nie mógł cię znaleźć, ani dodzwonić do Ciebie. - Jay wyjął telefon z kieszeni. Zapomniał, że przed snem wyłączył go i nie włączył z powrotem rano. Ale jak to się stało, że nie trafili na siebie w biurze?
Był w drodze do samochodu odsłuchując wiadomości, ale nic nie wyjaśniały. Jedna była nawet od Willa. "Przyjedź do szpitala, mamy problem z córką Voighta!". Tak brzmiała wiadomość. Z drżącym sercem wskoczył za kierownicę i zmierzał w stronę szpitala. Prawie wbiegł na oddział, gdzie przywitał to jego brat.
- Co się stało? - wydyszał, zerknął na pokój gdzie leżała Ava. Był zasłonięty. Nie wiedział dlaczego.
- Ava,miała robione badanie, gdy wracała, weszła do pokoju tego faceta, który ja porwał i... - zawahał się - Wyrwała mu rurkę z morfiną.
- I? - bagatelizował to, co zrobiła, bo nie zdawał sobie sprawy, co mogło się stać
- Jay, morfina trzymała jego ból w ryzach. Bez tego prawie umarł. Stanęło mu serce. Ona prawie go zabiła. - wyjaśnił mu lekarz. Wtedy z pokoju dziewczyny wyszedł doktor Charles podszedł do detektywa i kolegi lekarza.
- Co z nią? - zapytał zmartwiony Jay, wiedział kim jest lekarz.
- Dziewczyna przeżywa ciężkie chwile. Ma skłonności do przesady, silnie skrajne stany emocjonalne i patologiczny strach. Wszystko wskazuje na PTSD. - powiedział spokojnie psychiatra.
- PTSD? - Jay zdziwił się, nie przypuszczał, że coś takiego jak zespół stresu pourazowego może dotknąć Ave.
- Dziewczyna długo chorowała, była na granicy życia i śmierci. A kiedy myślała, że może żyć normalnie, ktoś ją porywa i krzywdzi. Nie tylko armia zmaga się z tym problemem. - psychiatra znacząco spojrzał na Jaya.
- Więc, co teraz? - detektyw wiedział z czym zmaga się dziewczyna, wiedział, że ciężko będzie jej zaakceptować to, co się z nią dzieje. Chciał móc jej jakoś pomóc. Nim doktor Charles odpowiedział, do ich grupy dołączył doktor Rhodes. Wzburzony skierował się prosto do detektywa.
- Dobrze, że cię widzę. Chciałem zgłosić popełnienie przestępstwa. - Connor był zły, dopiero co ustabilizował stan swojego pacjenta.
- Jakiego przestępstwa? - starszy Halstead nie wiedział, o co chodzi jego koledze?
- Twoja pacjentka starała się zabić mojego pacjenta! - warknął na Willa.
- Była niepoczytalna...
- Wyrwała dozownik morfiny i stała nad nim, gdzie tu niepoczytalność. - ta dyskusja była słyszalna chyba na całym oddziale.
- Naprawdę, chcesz oskarżyć tą dziewczynę o morderstwo? - z pokoju Avy wyszedł Voight, przez zasłonę słyszał wszystko o czym mówili.
- Próbowała zabić człowieka! - odpowiedział pewnie lekarz.
- On ją torturował! - warknął Jay, nie mógł zrozumieć motywacji Connora.
- Co mnie to obchodzi! - był obcesowy, co wzburzyło detektywa jeszcze bardziej.
- Słucham!? - Jay przestał ukrywać swoja wściekłość, wyjął telefon i włączył nagranie - Co cię to obchodzi? Zobacz, patrz! - wcisnął lekarzowi komórkę w dłonie i włączył nagranie. Doktor Rhodes na początku nie chciał patrzeć na filmik, bo nie uznawał niczego za usprawiedliwienie próby morderstwa. Dopiero po chwili, gdy usłyszał pierwsze krzyki torturowanej dziewczyny, gdy zobaczył jak cierpiała i wiła się z bólu, zrozumiał.
- Mimo wszystko... to co zrobiła... - zerknął na psychiatrę, chciał wsparcia jednak doktor Charles nie zgadzał się z nim.
- Dziewczyna cierpi. PTSD ją kontroluje. Nie może odpowiadać za swoje czyny. - odparł.
- Więc nic z tym nie zrobimy?
- Ona jest chora, a wy trzymacie ją obok gościa, który o mało jej nie zabił! - warknął Jay - Z tym cos zrób! - powiedział wyrywając mu telefon. Miał dosyć lekarza, chciał zobaczyć dziewczynę. Przeszedł obok nich i skinął na sierżanta. Jakby prosił o pozwolenie na wejście do jej pokoju.
Dziewczyna leżała skulona na łóżku. Jej mama gładziła jej ramię i starała się pocieszyć jednak dziewczyna nie chciała słuchać. Miała mokre oczy od łez, ten widok ukuł detektywa w serce. Emilia zorientowała się, że nie jest sama z córką, wstała i podeszła do Halsteada.
- Mógłbym... - zawahał się prosząc o chwilę rozmowy z Avą.
- Jasne. - odparła i poklepała go po ramieniu. Gdy wyszła, powoli podszedł do krzesła i usiadł na nim. Zwiesił głowę wpatrując się w swoje dłonie. Zastanawiał się co powinien powiedzieć.
- Prawie go zabiłam. - szepnęła, łamiącym się głosem - Co mi jest? Dlaczego myślę tylko o tym, że on leży za ścianą... - zaczęła drżeć. Jej wzrok wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt.
- Hej, spokojnie. - złapał jej dłoń, chyba wtedy go dostrzegła, patrzył jej prosto w oczy - Wiem co czujesz. Wiem jak to jest. - wyznał, powstrzymując się od okazania tego co czuje - Będzie ciężko, ale wyjdziesz z tego. Jesteś najsilniejszą dziewczyną, jaką poznałem w życiu. A uwierz było ich trochę. - zaśmiała się, wyczuła żart - Naprawdę, widziałem co cię spotkało. Widziałem jak walczyłaś, zaimponowałaś mi. - dodał.
- Myślisz, że to minie? - zapytała oddychając ciężko, chciała aby przytaknął.
- Jasne, że minie. - rzucił pewnie
- Pomożesz mi?
- Tak... pomogę. - na te słowa uśmiechnęła się i mocniej ścisnęła jego dłoń.
NEXT!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top