R. 7 - Chory Pomysł Julki Cz. I

Poprawiony rozdział

________________________

Kuba pov

Minęło kilka dni odkąd sprzeciwiłem się mojemu byłemu szefowi. Byłem z tego powodu mega szczęśliwy, ale i zarazem zły na siebie, że aby to zrozumieć jaki błąd popełniłem musiałem zrobić tyle złych rzeczy, mianowicie narażenie Julki, mojej najlepszej przyjaciółki na śmierć, albo inne rzeczy. Niepotrzebnie wciągnąłem siostrę Julki, jak i Martin'a, to dobry chłopak, Angela też nie jest najgorsza. Jedyny, kto tu jest zły, to ojciec Julki i Angeli, on to wykapany psychol. Zmierzałem do domu Julki i Angeli, bo miałem do pogadania z obiema dziewczynami, że nagle mi się przepraszać zachciało, a co mi szkodzi...jak to mówią,, dla chcącego nic trudnego " byłem przed drzwiami ich mieszkania, nerwy zżerały mnie od środka, ale nic na to nie poradzę. Zapukałem raz, czekając aż ktoś mi otworzy, w progu stanęła Angela

Angela - czego chcesz? Przecież nie masz po co do nas przychodzić, zresztą dokładnie wiesz przez co. - wiedziałem, o co jej chodzi. Julka jest z natury taka, że jak już ktoś ją skrzywdzi, to nie odpuści i może się nawet przez pół roku nie odzywać do tej osoby, ale mi naprawdę zależy na naprawieniu moich błędów

- ja wiem, ale daj mi chociaż z nią porozmawiać, przecież wiesz, że wtedy nie byłem sobą - mimo, iż nie przechodziłem tego samego co Julka, to czuję prawie to samo. Nie chciałem jeh skrzywdzić, nie mógłbym...ona wie jaki ja jestem, oraz wie, że bym jej celowo nie skrzywdził.

Angela - Ymm... No dobra wchodź, ale jak zobaczysz, że nie będzie chciała z tobą rozmawiać, to nie naciskaj, okej? - zgodzę się na każdy warunek, byleby odzyskać zaufanie Julki

- zrobię wszystko, aby przynajmniej minimalnie odzyskać jej zaufanie - powiedziałem wchodząc powoli do domu Angeli, po czym kierując się do pokoju Julki. Gdy byłem już przy jej pokoju zapukałem,a gdy usłyszałem pozwolenie wszedłem.

Julka - A, co ty tu robisz? - spytała nie dowierzając tym że się pojawiłem.

- przyszedłem tu aby odzyskać twoje zaufanie. - powiedziałem otwarcie, a ta wytrzeszczyła oczy ze zdumienia podchodząc do mnie.

Julka - mam nadzieję, że tym razem nie chcesz sobie zagrać na moich uczuciach - powiedziała obojętnie, a mnie zdziwiło to, gdyż nigdy nie mówiła tak obojętnie, zazwyczaj wszystko mówiła z przejęciem, a teraz... Co ja żem narobił, zepsułem Julkę.

- zrobię wszystko, aby naprawić swoje błędy, wiem nie byłem najlepszym przyjacielem, ale zmienię się i... - tu zawiesiłem moją mowę, bo nigdy nikogo za nic nie przepraszałem, jak już to jak byłem mały - przepraszam - wydusiłem z siebie ten jedyny i jakże niepowtarzalny wyraz.

Julka - wybaczam, ale pod jednym warunkiem - tu zawiesiła na chwilę, pewnie chciała zrobić napięcie, ale też pewnie nieźle grała tym na nerwach Angeli, bo spoglądając na nią, zauważyłem, że była trochę wnerwiona, ale nie dziwię się, też kiedyś nie lubiłem jak ktoś robił takie napięcia - że pomożesz mi zniszczyć mojego ojca - kiedy to mówiła, Angela wypluła na mnie sok, a ja otrzepując go z siebie, nadal nie mogłem w to uwierzyć. Przecież to prawie niemożliwe, aby go zniszczyć, ona naprawdę chce się tak narazić? Nie wierzę w to.

Angela - ty...ty chyba oszalałaś, tak? Powiedz, że to jest żart, proszę powiedz - mówiła spanikowana, a ja stałem jak ten słup i zamiast się odezwać, to próbowałem odepchnąć tę myśl od siebie, ale w końcu się odezwałem

-nie możesz tego zrobić. Mnie prawie zabił, a co jeśli ciebie naprawdę zabije? - powiedziałem przejęty podkreślając tym samym słowo "naprawdę"

Angela - Kuba ma rację. Ty nie wiesz do czego jest zdolny twój ojciec, uwierz, nie jeden kozak chciał zniszczyć twego ojca, ale marnie skończyli - powiedziała zgodnie z prawdą

Julka - ale ja dam radę. No, jeżeli wy mi pomożecie, to jak? - muszę coś zrobić, ona pozjadała wszystkie rozumy. Jeżeli to zrobi to zginie. Nie mogę się na to zgodzić, tyn razem to ode mnie zależy życie Julki

- ja ci na to nie pozwalam. - powiedziałem pewnie, a ta najwyraźniej nic sobie z tego nie zrobiła

Julka - nie będziesz mi mówił co mam robić, mam swój rozum, i tak dokonam zemsty na ojcu, czy tego chcesz, czy nie
______________________________________

I tym akcentem kończymy rozdział. Uwielbiam kończyć w takich momentach...a teraz pytania

Jak rozdział (standard)

Akcja się rozkręca, już nie chciałam opisywać, jak Kuba był w tym szpitalu, bo bym pewnie zapomniała o tym co zaplanowałam na dziś. 

Jak myślicie, czy Kuba pozwoli na realizację chorego, i jakże niebezpiecznego pomysłu Julki? Zobaczy się, ale jak narazie wyczekujcie kolejnego rozdziału, a się dowiecie... I, pojawi się ktoś kogo byście się w ogóle nie spodziewali, ale to dopiero później

To byłoby na tyle, narazie kochani  
I dobranoc, albo dzień dobry (zależy o jakiej porze będziesz to czytać)

                                               <betigra>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top