R. 5 Przyjaciel, czy wróg?
poprawiony
_______________________
Święta, które spędziłam u Martin'a były dość przyjemne. Po raz pierwszy spędziłam NORMALNE święta, bez piwnicy i bez bicia...tak po prostu. A co do Gladis...jest dosyć fajna, ale jest trochę uparta. Ale, ale....nie mogę tutaj cały czas siedzieć, muszę wymyślić jak się stąd wyrwać, ale w taki sposób aby nikt nie zauważył, ale znowuż z drugiej strony dopiero tu przyszłam...Lecz, kto wie co mój ojciec planuje, muszę przygotować się na najgorsze. Usłyszałam pukanie do drzwi, moja pierwsza myśl była, taka że Angela postanowiła mnie przeprosić, ale chyba się przeliczyłam. W drzwiach stanął jakiś gościu w kominiarce. Na bank był starszy ode mnie, ale kim on był? Kto go przysłał? Nie, to już wiem...to mój ojciec. Tylko, kto zna moja tutejszą lokalizację? Hmm...Kuba? Nie, to nie on, ale chociaż...nie ważne.
Kuba - czy przesiaduje tutaj niejaka, Julia? - spytał, a mnie wmurowało, to, to...to był Kuba. Nie wierzę własnym uszom, a co on tu do cholery robi, czyżby ojciec go przekupił, ale on by tego nie zrobił, chyba, że...nie to niemożliwe, możliwe?
Martin - A czego od niej chcesz, jeśli można wiedzieć? - no i po co on się odzywa, jak nie wie jaki on jest, niech będzie cicho. Zna go od wczoraj, a już kozaczy, ja wiedziałam, że on patrzy na Kubę krzywo, ale żeby od razu takie coś odwalać, - no to pięknie żeś Martin narobił... - powiedziałam sama do siebie, ale w końcu muszę przyznać, że chłopina ma odwagę, ja bym na jego miejscu stchórzyła. No, no szacuneczek.
Kuba - A wiesz...skoro, tak bardzo chcesz wiedzieć co ja od niej chcem, to proszę - powiedział pokazując jakiś dokument, jakby się dobrze przyjrzeć, to...to jest ta cała firma mojego ojca, tam są tylko najlepsi gangsterzy, ale Martin się naraził, zresztą ja również
- Martin, może jednak mu odpuść, nawet nie wiesz kto go przysłał, a ja posiadam takową wiedzę - powiedziałam powoli kierując się do wyjścia (bo byliśmy w kuchni) ale Kuba mnie zatrzymał
Kuba - a ty dokąd, przecież wiesz, że mamy na ciebie haka, nie? - jakiego haka, chwila, chwila...tego haka, o ja pierdziele. Chodzi mi o to, że jak ktoś nie słucha się "szefa" (mojego ojca) to są takie kary tzw. haki. Są od pierwszego stopnia, do trzeciego. Trzeci jest najgorszy czyli zabójstwo, drugi stopień to ciężkie pobicie, głodówka itp. A pierwszy zaś to tylko pobicie no i areszt oczywiście.
- Ale dlaczego, dlaczego akurat ciebie w to wyciągnęli, przecież ty jesteś, byłeś dobry - znamy się z Kubą spory kawał czasu, ale chyba znam go niezbyt dobrze, czy on jest moim przyjacielem, czy wrogiem? Udawał świetnego przyjaciela, a skrywał w sobie podłego zdrajcę
Kuba - tak jakoś wyszło. Nie opłacało mi się być twoim "ochroniarzem" więc wziąłem lepszą fuchę, mianowicie tępienie takich jak ty - podły drań, cały czas nim był, tylko przez jakiś czas udawał, że mnie lubił, czyli co...jestem w świecie kłamstwa, no bo w końcu, tutaj każdy jest zakłamany, i czego ja się spodziewałam, że jak wyjadę do innego miasta, to będzie mi lepiej? Jestem straszliwie naiwna, czemu moje życie jest takie trudne i zakłamane?
Kilka godzin później...
Kuba pov
Chyba robię błąd przytrzymując Julkę tutaj, ale z drugiej strony to moja praca. Siedzę sobie pilnując ją, aby nie uciekła z celi, ale to jest prawie niemożliwe.
Julka - Chcę abyś wiedział, że nie wiem, czy jesteś moim wrogiem,czy też przyjacielem. Byłeś kiedyś przy mnie, pomagałeś a teraz...jesteś bezwzględnym porywaczem. - jakby nie patrzeć, miała rację. Kiedy to mówiła, poczułem wyrzuty sumienia, że ją przytrzymuje, ona nic złego nie zrobiła, a ja zrobiłem jej takie coś. Ale cóż na to poradzić, taka praca.
- ja wiem, ale taka praca - tak wiem, trochę za mało powiedziane, ale nie wiem co powiedzieć...w końcu byłem jej przyjacielem, a teraz stałem się jej najgorszym wrogiem, no ale cóż
W tym samym czasie...
Angela pov
Szłam przez miasto totalnie bez celu, kiedy naskoczył na mnie jakiś chłopak
Martin - hej, ty...wiesz, że twoja "siostra" została porwana - że co, że jak...jak to porwana!? Julka, to niemożliwe...ale kto by jej coś takiego zrobił, bo mnie tam zapewne nie było.
- ale kto ją porwał? - spytałam dalej nie dowierzając w to co właśnie usłyszałam
Martin - nie wiem, ale podobno ma na imię, Kuba. - ja pierdziele jeszcze tego brakowało, czy mu kompletnie odbiło. Miał tępić innych, a nie ją...ale, jak? Kto mu to zlecił, a już wiem pewnie Zdzisiek ( tak ma na imię ich ojciec <betigra>)
- jak to, Kuba?! Czy mu kompletnie odbiło, chodź pomożesz mi - powiedziałam ciągnąc chłopaka, a ten nie miał wyboru, musiał się dostosować, później dodałam - jakby ktoś nie mógł mu pokazać gdzie jego miejsce, pieprzony gówniarz i egoista, nawet jej nie oszczędził - mam wrażenie, że kolejna osoba się mnie boi, ale cóż na to poradzę. Debil sobie nagrabił, niech teraz cierpi.
Kilka minut później...
Byliśmy przed jakże tajną i prześwietną bazą mojego (Debilnego) ojca. Ochroniarze mnie tu znają więc wchodzę niczym jakiś VIP do swojego lokalu. Spytałam się po drodze jednego z ochroniarzy gdzie znajduje się Julka. Teraz zmierzam do jej celi, w celu uwolnienia jej, a ten chłopak...mam dla niego świetne zajęcie, będzie miał za zadanie zajęcie tego debila Kuby.
- zajmij tego młokosa, a ja uwolnię Julkę - powiedziałam, na co skinął głową na gest, że się zgadza. Powoli, ale pewnie przekręciłam kluczyk od tych krat, aby uwolnić moją siostrę. Spała, czyli już miała rozpierdziel, ale co tak wcześnie? Może trochę popyskowała? możliwe, ale to dobrze, bo jakbym ja się znalazła z takim kretynem, to tak bym po nim poleciała, że aż miałabym już twarz oszpeconą. Obudziłam Julkę, bo nie chciałam nieść jej na rękach, bo by nas zauważyli. Julka wstała a ja zaś wytłumaczyłam jej skąd się tu wzięłam
Jakiś czas później...
Julka pov
Nie wierzę, ona, to znaczy...Angela mnie uratowała, to jest niewiarygodne, przecież na osiedlu uchodziła za tą złą. A jednak ma krztynę dobroci.
- dziękuję - nie wierzę w to co mówię. - widzę, że jednak masz jakąś cząstkę dobroci, nie zmarnuj tego - powiedziałam. Od kiedy jestem taka filozoficzna...ale w sumie, lepsze to, niż bycie pyskatą lalunią.
Angela - Nie mam zamiaru tego marnować. jak myślisz, dlaczego cię uratowałam, hę? - Nie myślałam o tym, ale w sumie...
- Jeszcze raz dzięki, gdyby nie ty, to bym jeszcze sobie tam posiedziała - powiedziałam uśmiechając się, na co ona także się uśmiechnęła.
Angela - to...gdzie zamierzasz teraz pójść? - ja nie mogę, nie zastanawiałam się jeszcze nad tym...a może, wiem! kupimy jakiś mały domek, to znaczy wynajmiemy jakiś domek
- A bo ja wiem, może wynajmiemy jakieś skromne mieszkanie, tak gdzieś do 3 000 tyś. - Wiem sporo kasy, ale mam tego pod dostatkiem, a wzięłam gdzieś tak, 50 000 tyś
Angela - ty sobie żarty robisz!? Za taką kwotę to można kupić PORZĄDNE mieszkanie, a nie skromne. słuchaj, ostatnio gdzieś w internecie zauważyłam ogłoszenie takiego fajnego mieszkania za 1 500 zł, mówię ci, takie fajne, że szok. - ta Angela to mi z nieba spadła, najpierw mnie uwalnia, a teraz mi mieszkania szuka, chyba nie będę wiedziała jak jej się odwdzięczyć
- Przecież nie musiałaś mi szukać mieszkania. Sama bym sobie poszukała, a zresztą i tak mi już dużo pomogłaś.
Angela - tak, ale siostrę ma się tylko jedną, a ja nie chciałabym, abyś mieszkała pod mostem, a poza tym powiedziałam, że zauważyłam, czyli nie szukałam, a nawet jeśli to co z tego.
- dobra, to pokaż te twoje super mieszkanie - powiedziałam będąc szczęśliwa, że już jedną rzecz miałam z głowy.
Angela - już się robi - powiedziała biorąc w ręce swój telefon i wystukując jakieś stronki
i tym akcentem kończymy rozdzialik (tak wiem, polsat) mam nadzieję, że wam się spodoba. Powiedzcie mi, cóż ten Kuba narozrabiał? Ale jak widać każdy się zmienia... Nie zapomnijcie dać po sobie znać ( czyli gwiazdki, oraz komy) A teraz...jak rozdział? (uwielbiam zadawać te pytanie) Jeśli macie jakieś propozycje dotyczące następnych rozdziałów, to śmiało piszcie, rozwarze każdy pomysł...to naraska czytelnicy, do następnego
<Betigra>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top