R.11 - Wielki plan czas zacząć!
Pov Angela
Wstałam dzisiaj wcześniej, gdyż chciałam przygotować się do naszego planu. Poprostu muszę jeszcze popracować nam niektórymi szczegółami, bo wiadomo, że są one trochę niedopracowane.
Wyszłam do kuchni zrobić śniadanie, bo jak znam życie te leniwe istoty nawet nie wstanął, aby przystąpić do zrobienia czegokolwiek. Wzięłam patelnię i potrzebne składniki na naleśniki. Byłam w trakcie smażenia tych pyszności, kiedy do drzwi ktoś zapukał. Poszłam otworzyć i mym oczom ukazał się Wojtek i Martin. "a co on do cholery tutaj robi" pomyślałam wypuszczając obojga.
- a co ty tutaj Martin robisz? - zapytałam, nakładając naleśniki na stół, w czasie gdy Wojtek poszedł obudzić resztę ( ich matki nie było w domu, takie info)
Martin - ja, em... - zaczął. Myślałam, że nie miał co powiedzieć, ale się myliłam. Po chwili kontynuował - poprostu usłyszałem o waszej akcji i pomyślałem, że chętnie wam pomogę. A tak poza tym, przepraszam, że tak zwiałem, ale mój "były" szef dał mi taką propozycję, więc dlatego uciekłem. Nie pokazywałem się, bo wszędzie, w całym mieście miał szpiegów. I gdybym się choć trochę zbliżył, zabili by mnie, albo chociażby kazali by mi was zabić, więc nie miałem wyboru. A gdy usłyszałem, że chcecie go zgładzić, to od razu przyszło mi na myśl, aby wam pomóc. - "fajnie, że się wytłumaczył" pomyślałam biorąc kęs naleśnika.
Usłyszałam jak Wojtek schodzi ze schodów prowadząc resztę ekipy. Dosiedli się i tak o to zaczęło się śniadanie, a przy tym główkowanie o naszym (niedopracowanym) planie. Bardzo dobrze, że Martin się teraz pojawił, bo mógł nam doradzić wiele ciekawych poprawek.
Po śniadaniu... Pov Julka
Zastanawiałam się siedząc w moim pokoju nad tym, kiedy będzie realizacja tego całego planu. Moje myślenie przerwało pukanie do drzwi. Otworzyłam, a w progu stanął Martin
Martin - hej Jula, dawno się nie widzieliśmy, co? - mówiąc to usiadł na krześle, a ja odłożywszy książkę na biurku, wkońcu zwróciłam na niego uwagę
- tak, masz rację...a co się z tobą stało? Byłeś i nagle gdzieś zniknąłeś. - powiedziałam jakby z wyrzutem, co mogło zabrzmieć trochę absurdalnie.
Martin - wiesz...kiedyś napewno się dowiesz. Ale teraz, powiedz, co tam u ciebie? Chciałbym wiedzieć jak sobie radzisz po tych wszystkich wydarzeniach związanych z twoim ojcem, a moim byłym szefem.
- wiesz...poza tym, że moja matka się nagle pojawiła i wogóle to chyba nic ciekawego się nie wydarzyło - powiedziałam bardzo obojętnie, bo wkońcu bardzo się zmieniłam i zdałam sobie sprawę z tego, że nie zawsze będę się czymkolwiek przejmowała. Ten tylko spojrzał na mnie i później na książkę na moim biurku.
Martin - lubisz czytać kryminały? Też je lubię, ale wydaje mi się, że wcześniej nie lubiłaś takich rzeczy, mam rację?
- owszem, masz. Ale jak widzisz wydoroślałam. Wkońcu nie będę wiecznie lubiła jednej i tej samej rzeczy, nie? A poza tym, tą zmianę zawdzięczam Kubie, to on mnie zmotywował do zmiany, no wiesz...uświadomił mi parę rzeczy i proszę, teraz już nie jestem dawną bezbronną Julią. - powiedziałam. Pewnie był to szok dla Martin'a, wkońcu chłopak mógł spodziewać się wszystkiego. Nie znał mnie zbyt dobrze. Ale co się dziwić, każdy się czasem zmienia, dorasta.
Po naszej miłej rozmowie poszłam na balkon, aby się przewietrzyć. Czuję, że teraz życie jest takie monotonne i nudne, ale może to tylko złudzenia, może mam taką ograniczoną wyobraźnię? Nie wiem. Zastanawiałam się nad tym jeszcze chwilkę popijając kakao, w letnie popołudnie, a czemuż by nie?
Po krótkiej chwili, kiedy wzięłam ostatni łyk kakao zorientowałam się, że nie jestem sama na balkonie. A jest tak dlatego, gdyż Kuba siedział koło mnie na krzesełku. Odłożyłam kubek na stolik spoglądając na Chłopaka siedzącego na krzesełku obok, który był wlepiony w ekran swojego telefonu.
- co cię do mnie sprowadza, chciałeś czegoś - spytałam kolejny raz spoglądając na Kubę, który wkońcu odlepił się od swojego telefonu, spojrzawszy na mnie, poczym powiedział.
Kuba - chciałem się zapytać, czy nie poszłabyś ze mną do tego nowo otwartego parku, tu niedaleko
- pewnie, czemu nie - powiedziałam jak najbardziej zadawolona z tego, że wkońcu będzie się coś działo. Tylko jedno mnie zastanawia, czy on mnie właśnie zaprosił na randkę? Nie wiem, ale przymijmy, że to zwyczajny spacer i tyle.
Po uzgodnieniu czasu naszego spotkania poszłam się przygotować, a Kuba też bodajże poszedł się przygotować.
15 minut później...
Byłam już w pełni gotowa na ten spacer. Czekałam na Kubę, który był jeszcze w domu, po chwili zauważyłam jak wychodzi z kuchni a chwilę później był już koło mnie. Szliśmy w ciszy, ale to nie była taka krępująca cisza, tylko taka kontrolowana. Kiedy byliśmy już na miejscu, przystałam na chwilę, aby przyjrzeć się temu jakże pięknemu parkowi. Był on dosyć obszerny, jedno wiem napewno, basen by się tu spokojnie zmieścił. Na samym środku parku była altanka, zwykła biała altanka, nic specjalnego. Ale w niej było coś takiego, co dodawało temu parkowi pewnego uroku.
Pov Angela
Byłam totalnie znudzona, sama z samymi chłopakami, no poprostu świetnie. Usiadłam na kanapie włączając jakiś bezsensowny kanał w telewizji. Zorientowałam się, że Martin też był znudzony, gdyż usadowił się obok mnie.
Martin - tobie też się nudzi? - zapytał, na co kiwnęłam głową na tak, czym go w tym uświadomiłam. Resztę czasu przesiedzieliśmy w ciszy oboje wlepieni w ekran telewizora.
Naszą ciszę przerwał Wojtek zbiegający ze schodów z zadowoloną miną. Zastanawiało mnie tylko, co mu tak wesoło. Nie czekając na reakcję mojego towarzysza, jako pierwsza zabrałam głos i powiedziałam.
- a tobie co tak wesoło? Czyżbyś znalazłeś coś, czego byśmy nigdy nie znaleźliśmy? - pytając o to, nie pomyślałam w wiarygodność mych głupich słów, po chwili się tego przekonałam
Wojtek - może i masz rację... Otóż chodzi mi o to, że prawie znalazłem kryjówkę ojca Julki - normalnie nie wierzę. Czyli już niedługo zacznie się realizacja naszego przełomowego planu, nie wierzę. "chyba będę musiała przerwać im tą jakże wspaniałą zabawę" pomyślałam, biorąc w rękę mój telefon wystukując przy tym numer Julki.
W tym samym czasie... Julia pov
Byłam bardzo zadowolona z tego spotkania z Kubą. Nie dość, że nie muszę siedzieć w domu i się nudzić, to jeszcze mogę powspominać niektóre beznadziejne momenty z mojego życia. Moją sielankę przerwał dzwonek mojego telefonu, odebrałam.
- halo, co chcesz?
A - a nic takiego...ale jeśli naprawdę chcesz wiedzieć. Wojtek przed chwilą powiedział, że PRAWIE znalazł kryjówkę naszego beznadziejnego ojca.
- ty...serio mówisz? Jak tak, to my zaraz tam będziemy, narazie
A - no nara..
Powiedziała rozłączając się ze mną. Ja niemal natychmiast przekazałam nowinę Kubie. Chłopak chwilowo niedowierzał, ale jak mu to wpoiłam do łba, zaczął kontaktować i teraz oto właśnie kierujemy się w stronę domu
Angela pov
Byłam w drodze do (jeszcze mojego) szefa. Nerwy targały mną niemiłosiernie, ale i tak szłam pewnym krokiem do mojego ojca
Stałam w umówionym miejscu jakiś czas. Nagle zauważyłam, że mój ojciec idzie w moją stronę - dam radę - powiedziałam do siebie biorąc głęboki wdech, poczym wstałam.
Ojcec - witaj córko. To w jakim celu się dzisiaj spotykamy? Przez telefon mówiłaś, że podobno uciesze się na tą wiadomość. - powiedział pełen ciekawości mój ojciec. Ja zaś miałam zamiar podzielić się z nim, i zarazem zarzucić na niego chaczyk. On niczego nie świadomy wpatrywał się we mnie, oczekując tym samym odpowiedzi.
- owszem. Otóż znam lokalizację Julii, a ty od dawna przecież miałeś ochotę na unicestwienie jej, więc ja chętnie się tym zajmę - widziałam po jego reakcji, że połknął chaczyk. Czyli jednym słowem, miałam go w garści. Czekałam tylko na odpowiedź, co nie trwało zbyt długo
Ojcec - skoro chcesz podjąć się tego wyzwania, to ja nie mam nic przeciwko, ale powiedz co z tymi jej kolegami, napewno ci przeszkadzą - zadeklarował. - "obyś się nie zdziwił staruchu, ja mam wszystko dopracowane" pomyślałam.
- ja mam wszystko zaplanowane, a żadna pomyłka nie wchodzi w grę. Znasz mnie chyba zbyt dobrze, aby wiedzieć, iż ja zawsze mam wszystko dopracowane do perfekcji - powiedziałam. " i to dlatego z tobą wygramy - pomyślałam.
Ojcec - no dobrze, w takim razie daję ci wolną rękę - zatwierdził moją propozycję.
- ale ty nie zmieniłeś miejsca swojego zamieszkania, co nie? - spytałam upewniając się, czy aby dobrze zlokalizowaliśmy jego bazę.
Ojcec - absolutnie. Jesteśmy tam gdzie poszliśmy. Innymi słowy, nie zmieniliśmy miejsca.
-no to cudownie. Do zobaczenia innym razem.
Pożegnałam się idąc w inną stronę co mój ojciec. Szłam w stronę miejsca rzekomej rozruby. Byłam taka szczęśliwa, że pierwsza faza poszła mi tak łatwo. Ale teraz czeka mnie o wiele trudniejsza faza, pobicie Julki. Ja naprawdę nie chcem jej pobić, no chyba, że mnie wkurzy. Kuba postanowił, że Julka będzie mówiła złe rzeczy, prowokowała mnie, co mi trochę ułatwi, noi dobrze.
Na miejscu... Julka pov
Byłam na miejscu czekając na Angelę aż przyjdzie. Widziałam jak się zbliżała, kazałam chłopakom się schować, ale Martin został, bo jest "przechodniem". Ustawiłam się na miejscu, w gotowości. Angela koło mnie przechodziła, dając znak abym działała. Popchnęłam ją na ścianę, trochę mocniej niż zamierzałam, ale Angela się dosyć wkurzyła. Spojrzała na mnie z gniewem w oczach (kontrolowanym) i zaczęła do mnie mówić
Angela - jak śmiałaś mnie zaatakować, nikt by się nie odważył, a ty tak poprostu mnie popychasz - powiedziała, poczym lekko, aczkolwiek stanowczo mnie szturchnęła. Ja oddałam i zaczęła się bójka. Ostatecznie to Angela miała przewagę, widziałam, że Martin'owi się nudziło, więc zadałam trochę mocniejszy cios w twarz Angeli uświadamiając ją w tym, że ma pozwolenie, aby uderzyć mnie mocniej, pod wpływem emocji uderzyła mnie mocno w brzuch, później twarz itd. Nie powiem bolało jak cholera, ale musiałam wytrzymać. Powoli kręciło mi się w głowie i czułam, że zaraz stracę przytomność. Wytrzymałam do chwili jak Martin coś mówił z Kubą, później straciłam przytomność.
Martin pov
Ja wiedziałem, że to nie był najlepszy pomysł, ale cóż ja poradzę. Teraz dzwoniłem na policję zgłosić "pobicie"
- halo, czy dodzwoniłem się na policję?
-tak, a coś się stało?
-owszem. Chciałem zgłosić pobicie. Ofiara leży nieprzytomna na ziemi, a sprawca jest na miejscu, ale to nie wszystko, mamy informację, na temat pobytu poszukiwanego Zdzisława Black'a
-dobrze, rozumiem. Zaraz przyślę radiowóz, a jeśli mogę wiedzieć, to gdzie było pobicie
- ulica Sosnowcowa 15, tutaj przed sklepem spożywczym. Zresztą ja pokażę dokładnie gdzie jak będzie trzeba.
- dobrze. Niedługo będzie na miejscu policja. Proszę na nich czekać
-oczywiście, do widzenia.
Rozłączyłem się z policją i podbiegłem do Julki, która w dalszym ciągu była nieprzytomna. Szczerze, martwiłem się, że Angela za bardzo ją pobiła, ona zresztą też tak uważała.
- dlaczego ją tak pobiłaś - powiedziałem zmartwiony.
Angela - ja, sama nie wiem. Poprostu chciałam, aby wyglądało to wiarygodnie. - powiedziała. - nie przewidziałam, że straci przytomność - dodała.
Kuba - dobra ludzie, bo zaraz policja tu będzie - powiedział Kuba.
Chwilę po tym jak Kuba wspomniał o policji, usłyszeliśmy sygnały. Spojrzeliśmy w stronę odgłosów, a tam było widać karetkę, oraz policję. Samochód policyjny zatrzymał się, a z niego wyszli dwaj funkcjonariusze facet i kobieta.
Policjant - dzień dobry, to pan po nas dzwonił - zapytał facet.
- tak to byłem ja. A tam leży ofiara pobicia - wskazałem na Julkę, która w dalszym ciągu się nie obudziła. Martwię się o nią, jakby nie patrzeć to ona została pobita i to ją wzięliśmy do tego cholernego planu.
Policjant - no dobrze, a gdzie jest sprawca pobicia? - zadał kolejne pytanie
Angela - tutaj - powiedziała Angela, która właśnie się do nas zbliżała. Ja odeszłem, bo Angela dobrze wiedziała co mówić.
Angela pov
Policjantka -w takim razie jak doszło do pobicia, albo kto ci je zlecił? - zapytała kobieta. Ja bardzo chętnie odpowiem na te pytania. Nawet bez zawachania.
- już tłumaczę. Mój ojciec, czyli niejaki Zdzisław Black zlecił mi pobicie mojej siostry. A w zamian miałam zostać przywrócona na moje dawne stanowisko. Więc podjęłam się tego, ale nie dla awansu, ale aby pomóc przyjaciołom. - powiedziałam spoglądając na Julkę i chłopaków "jak skończę zajmę się tobą Jula" pomyślałam, poczym kontynuowałam - dodatkowo wiem gdzie znajduje się baza mego ojca. - pokazałam im współrzędne na telefonie. Policjanci podziękowali mi, i powiedzieli, że za to co zrobiłam nie będę mieć kary, bo zrobiłam to na rzecz przyjaciół, ale także jako pomoc w poszukiwaniach.
Po całym tym zamieszaniu...
Adela pov
Siedziałam w domu, robiąc jakieś nowe mikstury, kiedy do moich drzwi ktoś wszedł. Co ja mówię, ktoś wbiegł do mojego domu. Zerwałam się i podeszłam do drzwi, ale wtedy okazało się, że to Kuba, nerwowo czegoś szukał, albo też kogoś... Wyszłam z ukrycia, a kiedy ten mnie zauważyłam pobiegł do mnie.
Kuba - czyli jednak jeszcze jesteś - powiedział zdyszany. Jak to, jeszcze?! Czy ja o czymś nie wiem. Przecież się nie wyprowadzam
- jak to, jeszcze? Kubuś, a się nie wyprowadzam, nawet nie miałam takiego zamiaru - uśmiechnęłam się do niego.
Kuba - aha, okej... Ale przyszłem tutaj w innym celu. Julkę pobito, to znaczy... Trochę za mocno, jak żeśmy zamierzali - powiedział nerwowo bawiąc się sznurkami od bluzy - czy mogłabyś nam pomóc - dodał
- no pewnie, ale zależy co jej jest? Mam wiele ciekawych mikstur - powiedziałam, uprzednio prowadząc go do mojego pokoju.
W tym samym czasie... Angela pov
Czekaliśmy aż przyjdzie Kuba z Adelaidą. Szczerze to nie za bardzo wiem w czym ta dziewczyna miałaby nam pomóc, ale poczekamy, zobaczymy.
Martin - ej, Angela. Ona, ona się chyba budzi - Zerwałam się w stronę Martin'a i rzeczywiście. Budzi się, cud świata normalnie.
- Jula, Jula powiedz coś, odezwij się.
Julka - k-kim wy jesteście, kim ja jestem? - zapytała spoglądając na naszą dwójkę. Ale chwila, moment. Ona nie wie kim jesteśmy? Ale co najważniejsze, nie wie kim ona sama jest.
Martin - jak to? Nie wiesz kim jesteś. To niemożliwe - powiedział Martin.
- to prawda, a co jeśli ona straciła pamięć - powiedziałam, ale nie miałam wcale tego na myśli.
Martin - nie wiem. Oby to był tylko taki wstrząs pourazowy - powiedział Martin przyglądając się Julce. Był zmartwiony, martwił się o nią, nie rozumiałam tego, przecież współpracował z nami. Praktycznie "wyczyściliśmy" mu uczucia. Żeby poprostu nie płakał przy zabijaniu kogoś, ale jednak nie "stracił" uczuć tak całkowicie.
- julka, a ty dobrze się czujesz? - zapytałam.
Julka - em, raczej tak. Poza tym, że mam pustkę w głowie. Kompletnie nic nie pamiętam.
- czyli nie pamiętasz nawet tego planu? - zapytałam w nadziei, że chociaż tyle pamięta, ale się myliłam. Pokręciła twierdząco głową. No ja chyba się załamię.
Martin - czyli ty rzeczywiście straciłaś pamięć. No to co teraz? Co teraz zrobimy - pytał brunet. Noi co ja mam powiedzieć.
- narazie czekamy na resztę, potem zobaczymy - powiedziałam.
Po jakiejś chwili zauważyłam jak Ada biegła w naszą stronę. Uklęknęła przy Julce
Ada - co jej, co się stało - powiedziała dziewczyna. Była w szoku, zresztą jak każdy.
Martin - nie wiemy, ale podejrzewam, że straciła pamięć - na te słowa blondynka wytrzeszczyła swoje oczy spoglądając na Julkę, a później na każdego z nas. Widziałam, że przeraziła się faktem z utratą pamięci. Ja także, moja siostra nie będzie mnie pamiętać. I co teraz
Ada - ale, jak? To niemożliwe. Ona nie mogła ot tak stracić pamięć, to jest fizycznie niemożliwe.
_______________________________________
C.D.N...
witajcie. Wkońcu skończyłam rozdział, mam nadzieję, że się Cieszycie. Mam nadzieję, że dobrze napisałam realizację planu, dajcie znać w komach, czy wam się podoba.
To chyba jest najdłuższy rozdział. (a mógł być dłuższy...) dajcie znać czy podoba wam się taka długość, bo mi to nie robi różnicy, no tylko tyle, że trochę dłużej się pisze, ale tak ma każdy, kto pisze na wattpad.
Pozdrawiam wszystkich i żegnam ( ps; wybaczcie że tyle nie było rozdziałów, poprostu nie miałan czasu i tyle)
<BetiGra>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top