Rozdział 19

Chciałam iść do Daniela, ale zapomniałam o śniadaniu więc pognałam jak najszybciej do jadalni. Podane były jakieś naleśniki nie zwracałam na to uwagi. Jedno co mnie interesowało to zachowanie dwóch osób Daniela i jego ojca. Było jakby poddenerwowani i roztrzepani, a co jakiś czas wpatrywali się w różne osoby Daniel we mnie, a Pan Cownwell w Angele. Nigdy się tak nie zachowywali oni są tymi zdecydowanymi. Martwię się o nich. Zapytam mojego ukochanego co się dzieje od razu po skończeniu posiłku. Po około 10 minutach Daniel wstał i powiedział - Katherino, czy poświecisz mi swój czas i odwiedzisz mnie w mej komnacie?- Po jego pytaniu wstał i jego ojciec i zapytał o to samo Angele. - Oczywiście - rzekłyśmy w tym samym czasie. Panowie usiedli, a ja czekałam aż ten posiłek się skończy.

~A few moment later~

Wyszliśmy wszyscy z jadalni nasze drogi się rozwinęły na dwie strony. Szłam krok w krok w milczeniu za Danielem. Miał opuszczoną głowę. Nie mam pojęcia o czym chcę rozmawiać ,dlatego ja także nie jestem zadowolona. Wchodzę do jego komnaty i widzę...

~Angela~

Mi i Panowi Cownwell udało się dojść do jego pokoju. - Proszę usiądź-powiedział i  wskazał ręką na krzesła ustawione obok siebie. Zrobiłam to, a on po chwili też - A więc, z jakiego powodu zostałam wezwana?-zapytałam, a on tylko spojrzał na mnie z smutnym wyrazem twarzy i odrzekł - Wilkołaki, one...-Słucham?- dopytałam z ciekawością.- Przysłali list... -Na temat?- dopytałam ponownie, bo szczerze miałam dość tego owijania w bawełnę - Sama przeczytaj .- Po tych słowach wyjął kartkę może wielkości a4 pogniecioną ze swojej kieszeni i podał ją mnie.

"Do wybranej i reszty ważnych dla niej osób od Alfy wilkołaków."

"Droga wybranko mam wielką nadzieję iż zaszczycisz nas swoją obecnością dnia 18 Lutego w restauracji o godzinie 15:30 na ul.Finder 34 ,którą wynajmiemy całą dla Ciebie i twoich bliskich oraz nas. To spotkanie będzie, aby podyskutować o sprawach wielkiej wagi głównie dotyczących ciebie wybranko. Dla zachęty powiem, że porwaliśmy ważne osoby z Twojego życia i siebie wiesz o kim mowa. Do zobaczenia."

Od razu po przeczytaniu tego pomyślałam:
Ona to ma tupet,mama zawsze lubiła takie sprawy.
Tylko kogo by tu podać za tę porwaną osobę ,o mam może to być mój braciszek, Idealnie.
- I jak? - zapytał zaniepokojony Pan Cownwell. - Muszę pogadać o tym z przyjaciółką.-odpowiedziałam udając smutek- Dobrze, powiedz co chcesz z tym zrobić dalej?- Chce iść, muszę. - rzekłam smutnym głosem- Wiesz kogo mogli porwać?-Domyślam się, że mojego braciszka nie mogę Ci tak zostawić. - Zdajesz sobie sprawę, że 18 luty jest jutro? - Tak, tym lepiej mam tylko nadzieję, że go nie torturują-powiedziałam smutno.- A więc idź pomyśl kogo weźmiesz ze sobą.- Już wiem kto ze mną pojedzie...- Kto? -dopytał z ciekawością- Pan,pański syn Daniel oraz służący Gabriel, a i oczywiście Katherine. - Dobrze pójdź powiadomić wszystkie osoby i porządnie się wyśpij. - Dziękuję i do jutra. - powiedziałam po czym szybko wyszłam z pokoju. W pierwszej kolejności idę do Gabriela musi usłyszeć dobre wieści.

~Katherine~

Odkąd weszliśmy do pokoju siedzimy w bez ruchu i ciszy. Nie wiem co robić czemu on się waha. To musi być coś poważnego tylko co. - Katherine. - powiedział Daniel- Tak?-Mam Ci do powiedzenia coś ważnego. - O co chodzi? - Bo wiesz, że Cię kocham i ja niedługo te wszystkie księżyce, nie księżyce i pomyślałem, że najprawdopodobniej niedługo zacznie się wojna wampirów z wilkołakami jako syn jednego z najpopularniejszych wampirów muszę w tym uczestniczyć. Boję się, że może nawet tam umrę. Więc mam do Ciebie ważne pytanie - powiedział i uklęknął na jednym kolanie przede mną i zapytał - Czy zostaniesz w moim sercu na wieczność nawet po śmierci i wyjdziesz za mnie?-zatkało mnie, ale po dosłownie 3 sekundach wrzasnęłam z zachwytu i powiedziałam.- Tak!- po czym wtuliłam się w niego.- Jestem taki szczęśliwy - powiedział. - Pójdę powiedzieć Anegeli - rzekłam w świetnym nastroju i wyszłam w poszukiwaniu pokoju mojej przyjaciółki. Opowiemy sobie wszystkie nowe newsy.

~A few moment later~

Udało mi się znaleźć pokój ale gdy chciałam pociągnąć za klamkę ktoś złapał moje ramię. - Katherino co robisz?- rozbrzmiał się kobiecy delikatny głos a ja odwróciłam głowę by zobaczyć kto to. Okazało się, że to Angela więc powiedziałam.- Cześć muszę ci powiedzieć co właśnie się stało.- Dobrze, więc wejdź do środka. - zrobiłam to i obie usiadłyśmy na jej łóżku.- O czym rozmawiałaś z Danielem?- zapytała pierwsza. - Oświadczył mi się!- Serio, to bardzo fajnie...- zrobiła się jakaś smutna - A ty jakie masz wieści?- dopytałam z entuzjazmem próbując poprawić jej chumor.- Wiesz nie za dobrze, zobacz.-powiedziała i podała mi jakąś kartkę przeczytałam ją. Była to bowiem wiadomość o zaproszeniu na spotkanie wybranej. Nie wiem czemu ale odczułam lęk po przeczytaniu go.
- O jak?- odezwała się z nienacka wyrywając mnie z rozmyślań. -Więc...ja...znaczy...Kogo weźmiesz ze sobą? - Postanowiłam wziąć Daniela,Gabriela,Pana Cownwella i ciebie a co?- powiedziała, a ja w sumie nic innego nie umiałam rzec niż.- Nic tylko chciałam wiedzieć. - A gdybyś była mną to pojechałabyś tam?- odezwała się Angela z nienacka. - Oczywiście ,w końcu leży na tobie duża odpowiedzialność, a po za tym mają ważne dla Ciebie osoby, musisz je uratować.-Wiem wiem miło mi, że się ze mną zgadzasz.- odrzekła i na jej twarzy pojawił się uśmiech. Tak się cieszę, że udało mi się ją rozbawić.

Dobra nareszcie skończyłam ten rozdział. Jestem zmęczona jest również trochę późno wiecie szkoła i tak dalej. Piszcie komyco sądzicie o rozdziale. Dobra godzinę na opubliowanie rozdziału(22:37). Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top