Rozdział 15

*Chwyciłam za klamkę, zawachałam się tylko czemu?*

Nagle drzwi same się otworzyły z wielką siłą. Przez to, że stałam dosłownie przed nimi ich otworzenie się spowodowało to, iż uderzyłam się w głowę i poleciałam na tyłek. Z pokoju wyszedł zdenerwowany Gabriel. Obejrzał się w prawo,lewo gniewnie i ujrzał mnie na podłodze. Jego twarz natychmiast zrobiła się łagodna.

- Bardzo przepraszam, nic Ci nie jest? - Zapytał zaniepokojony.

- Nie, wszystko w porządku tylko trochę boli mnie głowa, ale to nic wielkiego. -  Odpowiedziałam spokojnie. Gabriel podał mi rękę i wstałam.

- Czemu twoje drzwi nie mają tabliczki?

- Zdjęłem ją bo...pomyślałem, że tak będzie Ci o wiele łatwiej mnie znaleźć.

- Rozumiem.

- A co Cię do mnie sprowadza?-Zapytał mój przyjaciel.

- Muszę sie wygadać i ochłonąć.

- Proszę wejdź.

Weszłam do pokoju wraz z nim. On usiadł na łóżku, a ja chodziłam w Koło pokoju ze złością. Opowiedziałam mu całą sytuację z jadalni podczas ostatniego posiłku.

- A więc taka jest ta wybrana powiadasz. A jak ma na imię? Bo opowiedziałaś wszystko ze szczegółami, ale ominęłaś imię.

- Angela. - Powiedziałam a on zastygł.

- Coś się stało Gabrielu?- Dodałam.

- Nie nic tylko chyba znam podobną osobę o takim imieniu. Musimy się zbierać za niedługo obiad. Ja muszę się przebrać bo podobno mam robić za kelnera.

- Dziękuję za wysłuchanie, już mi lepiej.

- Do zobaczenia na obiedzie.

- Ok.

Wyszłam z pomieszczenia i postanowiłam pochodzić po korytarzu. Tak często to robię ,to moje ulubione zajęcie. Jedyna wada to bolące nogi, ale dam radę. Po około piętnastu minutach chodzenia zobaczyłam dziewczę w sukni. Domyślam się,  że to Angela więc podeszłam bliżej. Jak teraz się zastanawiam to żałuję mojego zachowania na śniadaniu. Może ją przeproszę. Byłam już obok niej.

- Angela , możemy pogadać?

- Tak.

- No więc ja...chciałabym przeprosić za moje zachowanie na śniadaniu.

- Nie szkodzi przecież nic się nie stało ,rozumiem to było twoje miejsce.

- Dziękuję za wyrozumiałość.

- Ja powinienam cię przeprosić przecież usiadłam na twoim miejscu.

- Nie szkodzi, zaponijmy o tym.- Powiedziałam szczęśliwa.

- Dobrze.

- Idziemy razem na obiad?- Zapytałam.

- Z przyjemnością. - Odpowiedziała Angela.

Złapałysmy się za dłonie jak najlepsze przyjaciółki i szłyśmy szczęśliwe w stronę jadalni.

Trochę krótki sorki. Komentować  bo to pomaga w tworzeniu kolejnych rozdziałów.
Miły kom=szybciej rozdział.
Taka logika. Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top