Rozdział 23
Zostałam wepchnięta do ciemnego pomieszczenia. Ktoś mnie przytulił. Nie rozumiem co tu się dzieje.
- Katherine, tak się martwiliśmy o ciebie.-odezwał się znajomy głos kobiety. Potrzebowałam chwili na zanalizowanie, czyj to był głos. Jednak minęła niecała minuta i rozpoznałam.
- Mamo...ttto ty?- zapytałam.
- Tak, skarbie. Baliśmy się że coś ci zrobią.
- Baliśmy ?
- Twój ojciec też Tu jest.
- Czemu was porwali?
- Nie wiesz?-odpowiedział pytaniem na pytanie Tata.
- Chwila ,Czyli to Ja...ja jestem wybraną.-powiedziałam zaszokowana, zasłoniłam ręka twarz I oparłam się o ścianę.
- Niestety.-rzekł Tata.
- Bardzo Mi przykro, skarbie.- dodała mama.
- Czemu? Przecież Angela to wybrana. A jeśli to od początku było ustawione. Moje pojawienie się u wilkołaków, Nie mogę uwierzyć.
- W końcu jesteś z nami córko, nic co się Nie stanie. Obronimy cię, za wszelką cene.-rzekł mój Tata z odwagą.
- Kocham was...dlatego Nie mam prawa was narażać na niebezpieczenstwo.
~Samanta~
Patrzyłam na nich ,byli nieruchomi. Zastygli z zaskoczenia, mój plan się udał. Mam wybraną, u siebie nareszcie. Mój ród wilków będzie o wiele silniejszy. Ukochani Gabriel,Angela I Jack dali radę. Chodź Jack zbytnio się Nie starał. Mam zwycięstwo w krwi. Po chwili usłyszałam głos Daniela.
- Co jest grane? Samanto proszę natychmiast wypuścić Katherine!- krzyknął z powagą.
- Synu uspokój się ,to na pewno pomyłka. -powiedział Starszy Cownwell.
- Nie, to Nie Jest pomyłka, w żadnym wypadku. Gabriel powiedz im resztę, daj Wybrance jeszcze parę minut i przyprowadź ją do mnie. Utniemy sobie pogadankę.
- Oczywiście.-odrzekł mój syn z uśmiechem na ustach.
Wyszłam z pomieszczenia i pozostawiłam wszystko na głowie mojego ulubionego syna.
Skończyłam rozdział :) Mam nadzieję, że Nie Jest do końca zły I Przepraszam za taką przerwę. No cóż wena :/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top