Rozdział 13
Nadszedł nareszcie upragniony bal. Szansa na uratowanie mojego kochanego i rasy wampirów. Wyszłam z pokoju w mojej pięknej kwiecistej sukni. Ta sukienka jest taka cudowna nie mogę się doczekać, aż Daniel ją zobaczy. Szłam przez korytarz samotnie i usłyszałam głos.
-Pamiętaj równo 20:00 wkraczamy.
- Gdzie?- Zapytałam przestraszonych podwładnych Daniela i jego ojca.
- Panienka Katrin, tak.
- Owszem to ja?
- Co panienka tu robi?
- Idę na przyjęcie ,a wy co knujecie?
- Nic panienka nie wie?
- Nie.
-To znaczy, że nie możemy jej powiedzieć. - Odezwał się drugi.
- Słyszała Pani ,nie możemy nic wyjaśnić do zobaczenia.
- Dobrze. - Powiedziałam i odeszłam kawałek w złości.
- Panienko?
- Tak.
- Idzie Pani w złą stronę.
- W takim razie którędy do sali.
- Lewo ,a potem prosto.
- Dziękuję.
Dotarłam na sale była wielka. Widoczne były tylko kawałki podłogi przez dużą ilość ludzi. Po bokach rozmieszczone stoły z przekąskami i napojami. Zachwycona wpatrywałam się z balkonu.
- Pięknie ,co? - odezwał się znajomy głos.
- Tak, zdecydowanie. - odpowiedziałam nie odwracając wzroku od widoku przed sobą.
- Miło mi, że tak uważasz ukochana Katherino. - moje nerwy w końcu zmusiły się aby przestać patrzeć przed siebie.
- Daniel! - po tych słowach rzuciłam się na niego.
- Tęskniłam. - powiedziałam wtulona.
- Ja też.
- Idziemy tańczyć ?
- Jeszcze nie.
- Czemu ? - zapytałam.
Nagle światła przygasły i ujrzałam wyjeżdżające reflektory, które oślepiły mnie blaskiem. Świeciły wprost na mnie Daniela. Odwróciłam się na sekundę i zauważyłam, że za nami stał jeszcze ojciec mojego ukochanego.
- Uwaga oto nasi gospodarze, a teraz Pan Cownwell powie parę słów. - Odezwał się głos z głośników.
- Dziękuję za tak liczne przybycie i życzę wam miłej zabawy.
Wszystko wróciło do normy ludzie tańczyli do teraz wolnej muzyki. Ani się obejrzałam a była już 19:00. Sama nie wierzę że tanczylam z Danielem godzinę przecież to minęło jak 10 minut.
- Kathrin?
- Tak?
- Muszę iść do ojca ,wrócę za jakąś godzinkę.
- Będę czekać.
-Nie musisz baw się.- Powiedział o odszedł.
Nie byłam pewna co teraz mam robić. Wolałbym poczekać na niego.
- Zatańczymy panienko?
Od razu poznałam, że to Gabriel i odpowiedziałam:
- Tak.
Zaczęłam z nim tańczyć wolnego ,bardzo miło się z nim walcuje.
- Wiesz muszę Ci coś powiedzieć.
- O co chodzi?
- Podsłuchałem pewnych żołnierzy i podobno mają plan aby...
- Wszystkich panów zapraszam do sali obok, a panie prosi się aby zostały w tej sali dziękuję.- Znowu ktoś mówił z mikrofonem.
- Kathrin musimy się stąd zwijać.
- Wytłumacz mi.
- Jak wyjdziemy, chodź szybko!
Nic nie powiedziałam tylko załapałam go za rękę i razem wybieglismy z sali, jakimś ukrytym wyjściem. Po chwili usłyszałam pojedyńcze krzyki kobiet. Już chciałam tam biec lecz Gabriel mnie złapał.
- Co tam się wyrabia?
-Twoi ukochani bliscy wystawili wszystkie kobiety z sali na niebezpieczeństwo, tylko dla znalezienia tej wybranki.
- Jak?
-Gdy tylko wyszłaś usłyszałaś krzyk ,oni wypuścili tam bandę wampirów którzy mają sprawdzić wszystkie kobiety w sposób bolesny atakując je.
- Jak oni mogli ,a mnie wyprowadzili.
- Właściwie to wyprowadziłem cię bez zgody innych.
- Czyli mnie też chcieli wystawić na próbę?
- Na to wygląda.
- Nie mogę uwierzyć.
- Przykro mi.
- Odprowadze Cię do pokoju.
- Dziękuję za twoją dobroć Gabrielu.
- Nie muszisz.
Doprowadził mnie do mojego pokoju. Zostałam sama z przemyśleniami i pytaniami.
~Gabriel~
Wyszedłem z tego głupiego zamku. Póki jest zamieszanie mogę się wymknąć. Nie wierzę w głupotę moich pracodawców. Zaraz dojadę do celu. Widzę tylko Las i las. Czuję to zaraz będę na miejscu.
~30minut potem~
Dotarłem teraz pozostaje tylko znaleźć światło ogniska lub po prostu wyciągnę mapę. Podszedłem jeszcze chwilę zgodnie ze wskazówkami z mapy i udało mi się znaleźć domek do którego zmierzałem. Weszłem do niego.
- Gabriel, witam.
- Miło mi Cię widzieć Samanto.
- Mi też mój drogi.
- Jak sobie radzi Jake?
- Nie wierzę w niego jest taki beznadziejny, a ja tobie idzie?
- Wszystko zgodnie z planem, ja miałbym Cię zawieść.
- Oczywiście, że nie synu.
Jak wam rozdział pasuje? Mega dużo się dzieje. Sama nie wierzę co się dzieje. Życzę miłego dzionka.😃
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top