24. Książka

Crossover z HP i DA

Biblioteka Ilvermorny była z trzy razy większa od tej w Hogwarcie.

– Przepraszam gdzie mogę znaleźć dział z eliksirami? – spytałam jakiegoś czarnowłosego ucznia amerykańskiej szkoły magii.

Chłopak spojrzał na mnie niesamowicie niebieskimi oczami i zlustrował spojrzeniem od góry do dołu.

– Jesteś z wymiany?

– Dokładnie.

– Na serio chcesz siedzieć w bibliotece w tym czasie?

– Podobno macie dwa razy więcej książek niż u mnie w Hogwarcie. Biblioteka sprawia naprawdę niesamowite wrażenie. To gdzie mogę znaleźć pozycje o eliksirach?

– Tak się składa, że też tam idę, więc możesz iść ze mną.

– Dziękuję, ratujesz mi życie normalnie. Sama pewnie bym się tu zgubiła. Jestem Pansy. – Wystawiłam rękę przed siebie.

– Alec – niebieskooki uścinął mi dłoń.

Ruszył przodem, a ja dotrzymałam mu kroku.

Dział z pozycjami zachaczającymi o eliksiry znajdował się pod koniec prawego skrzydła biblioteki.

– To tutaj. Interesują cię jakieś konkretne eliksiry?

– Głównie lecznicze. Te bardziej skomplikowane jeśli można.

Brunet uśmiechnął się lekko pod nosem i bez słowa skierował się do jednego z regałów. Przejechał palcem po grzbietach książek i wyjął jedną z nich.

– Ta powinna ci się spodobać, wciąga. Mogę wiedzieć czemu akurat ten rodzaj eliksirów interesuje cię najbardziej?

– O ile obiecasz, że nie powiesz nikomu z Hogwartu – usiadłam przy stoliku, a chłopak zrobił to samo.

– Większość osób z wymiany woli szlajać się po szkole, poza tym z natury nie gadam ze zbyt wieloma osobami.

– Robię w Mungu kurs na magomedyka. Tam zdobywam wiedzę typowo praktyczną. W wolnym czasie doszkalam się w teoretycznej.

– Chce ci się? Przecież to masa roboty i materiału.

– Czuję, że jestem na właściwym miejscu i właśnie to chce robić w życiu.

– Też chcę iść na magomedycynę.

– Na serio?

– Yhym – pokiwał głową. – Moi rodzice chcą, żebym poszedł na prawo, ewentualnie jakaś inna praca związana z Macusą. Papierkowa robota mnie nie kręci.

– Będę trzymać za ciebie kciuki, żeby się udało.

– Dzięki.

Skinęłam tylko głową i zabrałam się za czytanie książki. Alec miał rację, że mi się spodoba. Przedstawiała bardzo skomplikowane, ale również skuteczne eliksiry.

– O Pansy tu  jesteś – głos dyrektorki rozbrzmiał mi w uszach. – Szukam cię po całej szkole. Dlaczego Ilvermorny nie ma swojej własnej Mapy Huncwotów? Oszczędziłaby wiele czasu.

– Zasiedziałam się w bibliotece pani Mckinnon.

– Nie spodziewałam się, ale przejdźmy do rzeczy. Chciałabym prosić, żebyście razem z Harry'm zatańczyli z kilkoma innymi parami podczas otwarcia Balu Świątecznego.

– Zapytam Harry'ego i dam znać.

– Będę wdzięczna Pansy, a teraz muszę lecieć.

Kobieta pomachała mi i odeszła szybkim krokiem.

– Znasz dyrektorkę?

– To bardzo długa historia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top