2. Styczność
Kiedy zacząłem spotykać się z Pansy, siłą rzeczy zacząłem spotykać się z jej przyjaciółmi.
I o ile jeszcze Astoria i Theodore bardzo szybko mnie uznali, tak Daphne, Blaise i Draco byli bardziej zachowawczy w kontaktach ze mną. Trochę czasu mi zajęło zdobycie ich zaufania. Ale było warto.
Pansy była przecudowna, pod zachowaniem typowo ślizgońskim skrywała się dziewczyna niezwykle wrażliwa, która poświęciłaby się dla dobra najbliższych.
Dla niej mógłbym zrobić wszystko. Nawet ściągnąć gwiazdę z nieba gdyby sobie tego zażyczyła.
Ale chciała tylko, żebym lepiej dogadywał się ze ślizgonami.
Każde z nich było wyjątkowe.
Pansy była niezaprzeczalną gwiazdą. Lśniła w towarzystwie i przyciągała do siebie.
Astorię z czystym sumieniem mogłem nazwać najmilszą ślizgonką roku. Ogromnie troszczyła się o swoich przyjaciół.
Theodore stanowił intelektualną część grupy. Miał najlepsze oceny i nie wywyższał się z tego powodu.
Blaise był duszą towarzystwa – na każdej imprezie i kameralnej posiadówce dbał, żeby ludzie czuli się swobodnie. A poczucie humoru miał iście diabelskie.
Daphne zachowywała się jak matka, szczególnie jeśli w grę wchodziła jej młodsza siostra. Była przesadnie opiekuńcza w stosunku do przyjaciół.
Draco natomiast miał dwa kompletnie kontrastowe zachowania. Zazwyczaj był cynicznie-sarkastyczny, ale wśród swoich stawał się niezwykle oddany.
Częsta styczność z nimi powodowała, że przejmowałem część ich zachowań. W moim przypadku powiedzenie: "z jakim przystajesz, takim się stajesz" sprawdzało się w stu procentach.
Malfoy lubił mawiać: Potter, język ci się wyostrza, kiedy serwowałem cięte riposty w jego kierunku. Starsza Greengrass posyłała mi wdzięczne spojrzenia, gdy pilnowałem Pansy, żeby nie przesadzała z alkoholem. Zabini zawsze proponował mi kolejkę Ognistej na jego koszt. Nott podciągnął mnie trochę z eliksirów. Młodsza Greengrass poprawiała mi humor po nieprzyjemnych sytuacjach z gryfonami zwykłym wysłuchaniem i miłym słowem. Parkinson specjalnie zarabiała szlabany w tym samym czasie co ja, żeby towarzyszyć mi podczas sprzątania sali od eliksirów.
Ci ludzie stali się moją ostoją, po tym jak moi własni znajomi odwrócili się ode mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top