10. Brokat

Wysoki Czarownik Brooklynu czekał na swojego Nocnego Łowcę. Alec się spóźniał.

Magnus wiedział, że Nephilim jest na jakiejś misji i nie martwił się.

Odebrał telefon zaraz po dźwięku dzwonka.

– Tak?

– Miałem patrol – rozpoznał głos Łowcy – będę za jakiś kwadrans.

– Och Alexandrze już myślałem, że o mnie zapomniałeś.

– O tobie? Nigdy. Niedługo będę. – Alec rozłączył się.

Bane jeszcze raz spojrzał w lustro. Musiał się upewnić, że wygląda świetnie.

Czerwona koszula miała kilka odpiętych guziczków, żółte spodnie opinały nogi i kształtne pośladki. Czerwone, skórzane buty sięgały za kostkę. Całości stroju dopełniał makijaż i obowowiązkowy brokat.

Wyczuł obecność Nocnego Łowcy kiedy ten wszedł na klatkę schodową. Alecowi nie dane było zapukać.

– Witaj słodki Nephilim.

– Nie jestem słodki, jestem Nocnym Łowcą.

Czarownik otworzył szerzej drzwi i wpuścił chłopaka do środka.

– To co zaplanowałeś na dziś, Mags?

– Co powiesz na Tokio?

– Z tobą mógłbym nawet pójść do Edomu – powiedział Lightwood i szybko uciekł wzrokiem w bok.

– I ty mi mówisz, że nie jesteś słodki. – Pokręcił głową. – Kocham cię Alexandrze.

– Ja ciebie też Magnus.

Podziemny pokonał dzielącą ich odległość i pocałował swojego partnera.

Alexander skrzywił się gdy brokat z włosów czarownika przeniósł się na niego.

– Wiesz jak ciężko pozbyć się tego czegoś z moich ubrań? I z całej reszty?

– Znaczę teren – Bane uśmiechnął się cwanie. – Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że jesteś mój.

Lightwood uroczo się zarumienił.

– Chodźmy już na tą randkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top