8

Gabriel z zadowoleniem oglądał efekty swojej współpracy z panną Dupain-Cheng. Każda wykonana przez nich stylizacja, musiała być dopracowana z najdrobniejszymi szczegółami. Z doświadczenia wiedział, że to było gwarancją sukcesu. Był pewny, że przy obecnym tempie pracy, kolekcja będzie gotowa na początku przyszłego roku. Czarnowłosa siedemnastolatka łączyła ze sobą skrawki materiału na manekinie. Wyjęła z ust jedną ze szpilek i połączyła ze sobą dwa kawałki, mierząc je krytycznym wzrokiem. W uszach miała słuchawki z których płynęła jakaś muzyka. Podobno pomagało jej to przy projektowaniu. Gabriel nie miał zamiaru się z tym kłócić. Każdy projektant miał jakieś swoje dziwactwa a jej najwyraźniej była muzyka. Agreste spojrzał na obraz swojej uśmiechniętej żony, już chyba po raz kolejny tego dnia. Tak, ona też jako projektant miał swoje dziwactwa. Choć w zasadzie w głębi serca nigdy projektantką nie była. Emilie od samego początku marzyła by zostać aktorką i musiał przyznać, że miała do tego predyspozycje. Rodzice jednak widzieli ją w zupełnie innej roli. Chcieli by została projektantką mody i wręcz zmusili ją, do obrania tego właśnie kierunku. Choć Emilie bardzo dobrze odnajdywała się w tej branży i była genialną projektantką, nigdy nie zrezygnowała ze swojego marzenia, które pewnego dnia wreszcie zrealizowała. Uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie jak rozsadzała ją ekscytacja, gdy dostała swoją pierwszą i w dodatku główna rolę w filmie. Produkcja odniosła tak wielki sukces, że zdobyła nawet Oscara za najlepszy film roku. Na zegarze wybiła godzina 17. Spojrzał na Pannę Marinette, która skończyła łączyć ze sobą elementy materiału i spoglądała krytycznie na swoje dzieło. Zdjęła słuchawki z uszy i zwiększyła odległość od manekina, by spojrzeć na niego z innej perspektywy.
- Czas na posiłek Panno Dupain-Cheng - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Sam nie wiedział dlaczego to robił, ale od tamtej kolacji, zaczął częściej jadąc w towarzystwie tej młodej damy i Adriena. Być może dlatego, że widział jak ten mały gest sprawia jego synowi ogromną radość. Przyzwyczaił też się do tego, że dziewczyna bezceremonialnie siadała  wraz z Adrienem obok niego. Była bardzo żywiołową osobą i choć z początku mało mówiła, z czasem zaczęła zachowywać się coraz swobodniej i nie do końca przejmować tym, co on na ten temat myśli. Emilie z pewnością bardzo by ją polubiła, bo pod pewnymi względami były do siebie bardzo podobne. Zasiedli do stołu w jadali a po chwili dołączył do nich Adrien, prowadząc za rękę Pannę Tsurugi. Gdy usiedli, Gabriel przyjrzał się uważnie obu dziewczynom. Kagami zdecydowanie była bardzo opanowana i dojrzała jak na swój wiek. Wiedziała czego chce i jednocześnie trzymała się narzuconych jej zasad, rozumiejąc jak wielką odpowiedzialność narzuca jej statut społeczny. Tym czasem Marinette była energiczna, pełna pomysłów, roztrzepana i wiecznie uśmiechnięta. Całe swoje serce wkładała w wykonywaną pracę i nie stosowała się do żadnych zasad, notorycznie je łamiąc. Miała swój własny prostolinijny światopogląd i na pierwszym miejscu zawsze stawiała swoich bliskich. Gdyby miał wybrać którą z nich widziałby najchętniej u boku swojego syna, to myśląc jako Gabriel Agreste, bez wahania wskazałby na Tsurugi mającą dobre obycie i koneksje. Jednak Marinette wnosiła do jego domu coś czego nie było w nim od bardzo dawna, a czego Kagami nie była w stanie im w żaden sposób zapewnić. Kagami nie była w stanie wywołać takiej radości w jego synu, jak to potrafiła zrobić ta dziewczyna z kucykami. Wiedział, że dla Emilie zawsze było najważniejsze szczęście jej dziecka. Ona na pewno wybrała by Pannę Dupain-Cheng. Westchnął ledwo zauważalnie i z godną go elegancją, zaczął jeść krem z zielonego groszku z grzankami i odrobiną śmietany na wierzchu. Kagami zmierzyła Marinette zaskoczonym wzrokiem w którym po chwili pojawiło się spore niezadowolenie. Gabriel wyczuł  rosnącą w niej irytację i uśmiechnął się pod nosem. Ta kolacja mogła zakończyć się bardzo dobrze dla niego. Marinette próbowała być miła i wesoła jak zawsze, jednak to bardzo złościło Tsurugi która ledwo się hamowała. W powietrzu dało się wyczuć gęstniejące napięcie. Wtedy w jego głowie powstał plan doskonały.

Marinette właśnie popisała się swoją niezdarnością. Próbowała złapać widelec, który przypadkowo wystrzelił spod jej dłoni w powietrze, wykonując dziwne manewry rękami, przez co podrzuciła go jeszcze kilka razy zanim ostatecznie upadł na jej kolana. Gabriel ledwo pohamował parskniecie śmiechu a Kagami spojrzała na nią z nieskrywaną dezaprobatą. Adrien sam się roześmiał i zerknął na rozbawionego ojca. Już dawno nie widział go takim. Tylko Kagami zachowywała się wobec Marinette wrogo, choć nie widział ku temu żadnego powodu. Już zaczynał mieć jej serdecznie dosyć. Bał się, że jeżeli ją zostawi to znowu wróci do punktu wyjścia ale z drugiej strony, ten związek nie był tym czego od życia oczekiwał. Wiedział, że Kagami go kocha jednak nie pragnął takie związku, jaki ona była mu w stanie zaoferować. Pragnął spontanicznych uczuć, pragnął czuć się naprawdę potrzebny, pragnął być cały czas prawdziwym sobą. Jego wzrok spoczął na zakłopotanej Marinette...

- Zostań proszę - wyszeptała z błaganiem  w głosie, a w jej jagodowych oczach zalśniły łzy. Widział jak bardzo potrzebowała jego towarzystwa i o dziwo, sam również potrzebował jej. Kiwnął głową z uśmiechem i odwrócił się do niej. Mimo to Marinette nadal kurczowo trzymała jego ogon, jakby bała się że jednak sobie pójdzie.
- Co się dzieje Ksiezniczko? - Spytał a sekundę później poczuł jak drobna istotka którą była, wtula się w niego tak, jakby był jej ostatnią deską ratunku. Usłyszał jej głośny szloch i mocno ją do siebie przytulił. Osunęli się oboje na kolana a jego dłoń gładziła czarne miękkie włosy. Dygotała z płaczu na co przygarnął ją jeszcze bliżej siebie. Nie wiedział ile tak trwali, jednak ani na moment nie wypuścił jej ze swoich objęć. Pozwolił jej się wypłakiwać na swoim ramieniu tak długo, jak tego potrzebowała. Kiedy zdawało mu się, że wreszcie zasnęła, wszedł do jej pokoju i ułożył ją na posłaniu. Nie zdarzył zastanowić się nad tym co teraz, kiedy Marinette przyciągnęła go do siebie, mocno się w niego wtulając.
- Dziękuję że tu jesteś Kocie - wyszeptała. Poczuł jak od stóp do głów zalała go fala przyjemnego ciepła. Pod wpływem impulsu położył się obok niej i leżeli w milczeniu przytuleni do siebie. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że wręcz łaknął takiej czułości jaką mu okazała. Był jej tak spragniony, że uwięził ją w swoim mocnym uścisku, a ona nawet nie zaprotestowała, tylko jeszcze wtuliła twarz w jego pierś. Nie mówili absolutnie nic, bo słowa nie były konieczne. W tamtej chwili potrzebowali tylko swojej obecności. Tylko wzajemnego wsparcia i odrobiny troski. Gdy Marinette zasnęła z ociąganiem wyszedł z łóżka i opuścił jej pokój. Przez całą drogę do domu zastanawiał się nad tym co tego wieczora poczuł. Gdy wreszcie znalazł się w swojej sypialni, zawołał:
- Plagg chowaj pazury!
Przed jego oczami pojawiła się rozchichotana czarna kulka.
- Nic nie mów! Proszę cię tylko nic nie mów! - Powiedział i ruszył do łazienki.
- Tak wiem, to TYLKO przyjaciółka - zarechotało Kwami - ale wiesz, że z przyjaciółkami nie leży się w łóżku? - Zawołał za nim.
- Siedź cicho Plagg! - Warknął i zniknął pod prysznicem, dokąd odprowadził go rozbawiony śmiech przyjaciela.

Adrien nigdy nie czuł się tak potrzebny przy Kagami, jak tamtego wieczora z Marinette. W zasadzie to Kagami nigdy nie okazywała tak spontanicznie swoich uczuć chyba, że chciała by wreszcie między nimi do czegoś doszło. Kagami była silna i niezależna za co rzecz jasna ją podziwiał, jednak brakowało jej delikatności i spontaniczności Marinette. Zapragnął znów się poczuć tak jak w tamtej chwili. Albo przynajmniej chociaż spędzić tak miło czas. Potrzebował tego targany sprzecznymi emocjami. Zaśmiał się w duchu do siebie. Czy Czarny Kot zawsze musi odwiedzać Marinette Dupain-Cheng, gdy ma problemy sercowe? chyba już weszło mu to w nawyk. Marinette wstała od stołu i podążyła za Nathalie do wyjścia. Gabriel również wstał chwilę później i zaszył się w swoim gabinecie, więc pozostał całkiem sam z Tsurugi.
- O czym tak myślisz cały czas? - spytała. Zapomniał, że przed nią nie potrafił ukryć takich rzeczy. Kagami od razu wiedziała kiedy nad czymś głęboko się zastanawiał. 
- Mój ojciec jest jakby trochę bardziej przystępny. Chyba praca z Marinette mu służy - odparł  wzruszając ramionami.
- Tak Marinette... Wiecznie tylko Marinette... - Powiedziała sucho Kagami mocniej ściskając trzymany w dłoni widelec.
- o co ci chodzi? Zachowujesz się jakbyś jej nie cierpiała - powiedział marszcząc brwi.
- Nie podoba mi się, że spędza tyle czasu w tym domu i odnoszę wrażenie, jakby twój ojciec wolał ją ode mnie - powiedziała z wyrzutem.
- Pracują ze sobą więc to normalne, że mają lepszy kontakt - zaczął wyjaśniać Adrien.
- Twój ojciec nigdy z nami nie jadał a z Marinette tak. To ja jestem Twoją dziewczyną a nie ona! Nie widzisz tego??! - Krzyknęła podrywając się od stołu. Adrien w duchu musiał przyznać jej rację. Dopiero obecność Marinette sprawiła, że Gabriel Agreste zaczął częściej jadać z nimi posiłki i to tylko wtedy, gdy ciemnowłosa u nich była. Atmosfera którą wprowadziła do tego domu była podobna do tej, jaka panowała gdy jeszcze żyła jego mama. Widocznie ojciec też to zauważył.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - Zawołała wkurzona Kagami - zresztą jest tak jak zawsze - dodała z goryczą i wybiegła z jadalni. Adrien rzucił się zaraz za nią, a gdy dziewczyna wybiegła przed dom, usłyszał głos ojca  dobiegający ze słuchawki rosłego ochroniarza.
- Adrien nie może opuścić domu!
Ochroniarz odgrodził go ręką od na wpół otwartych drzwi.
- Kagami zaczekaj! - Zawołał za nią, jednak ta nie odpowiedziała.
- Proszę puść mnie, muszę za nią iść - błagał ochroniarza - to ważne! - powiedział a głos mu się załamał. Nie mógł pozwolić na to, żeby rozstać się z nią w taki sposób. Chciał z nią porozmawiać. Ochroniarz wreszcie ustąpił i Adrien wybiegł na schody. Wtedy zobaczył jak wyminął go fioletowy motylek frunący w kierunku Kagami, będącej już po drugiej stronie ulicy.
- Kagami! - Zawołał ale dziewczyna była zbyt daleko by go usłyszeć. Chciał jej pomóc ale nie mógł jako Adrien. Nie mógł też się przemienić w Czarnego Kota na oczach Ochroniarza .  Zacisnął dłonie w pięści i spoglądał jak Akuma wnika w srebrną bransoletkę Kagami, którą jej podarował.

Władca Ciem wyczuł negatywne emocje zranionej dziewczyny, którą owładnęła rozpacz i poczucie niedoskonałości. Kolacja skończyła się tak jak przewidział. Adrien musiał być bezpieczny. Nakazał swojemu podwładnemu by zatrzymał syna w domu i pod żadnym pozorem nie wypuszczał.
- Leć moja mała akumo - powiedział głosem w którym czaiło się okrucieństwo. Fioletowy motylek wniknął w bransoletkę dziewczyny a Władca Ciem uzyska połączenie.
- Witaj Nieidealna! Daję Ci moc wyciągnięcia z każdej osoby, jej największych wad i słabości, byś pokazała, że na świecie nie ma ludzi idealnych. W zamian za to przyniesiesz mi Miracula Biedronki i Czarnego Kota. Zgadzasz się?
- Oczywiście, że tak Władco Ciem - usłyszał odpowiedź. Po chwili jego akuma zadziałał zmieniając Kagami w nowego złoczyńcę.
- Nathalie jak wygląda sytuacja? - Spytał. 
- Wszystko w jak najlepszym porządku. Właśnie odprowadziłam Adriena do pokoju, a twoje najnowsze dzieło zaczyna pustoszyć Paryż - powiedziała Nathalie do słuchawki znajdującej się w jej uchu.
- Cudownie. A więc zabawę czas zacząć. Zobaczymy czy tym razem też Ci się uda Biedronko - powiedział Władca Ciem opierając się na swojej lasce.

Marinette nie zdążyła ujść zbyt daleko od domu Adriena, kiedy usłyszała upiorny śmiech dobiegający spomiędzy budynków. Obejrzała się za siebie i zobaczyła unoszącą się kilka stóp nad ziemią, kobiecą postać którą okalał rdzawy dym wydobywający się z jej dłoni. Postać ubrana była w czarny obcisły kostium a twarz, zakrywała ażurowa czarna maska.
- Gdzie jesteś Marinette!? - wołała - chcę pokazać wszystkim, że nie jesteś idealna - zachichotała.
- coooo??? A kiedy niby twierdziłam, że jestem idealna - zdumiała się Czarnowłosa zerkając na Tikki w torebce.
- Może nie musiałaś nic mówić, żeby ktoś tak to odebrał - odparło Kwami wzruszając ramionami.
- To chyba musiałby być ktoś, kto zbyt mało mnie zna - prychnęła Marinette i wtedy doznała olśnienia - To Kagami! - wykrzyknęła i schowała się w pierwszym lepszym zaułku.
- Tikki kropkój! - krzyknęła i już po chwili biegła ku złoczyńcy. Choć nie miała jakoś specjalnie daleko to gdy dotarła na miejsce, Czarny Kot już tam był i za pomocą kija, osłaniał się przed atakami napastniczki. Dziewczyna rzucała pociskami rdzawego dymu śmiejąc się wesoło.
- Nie uciekaj Kotku. Ja tylko chcę pokazać światu twoje wady i słabości - powiedziała do niego.
- Ja nie mam wad - odparł a Biedronka pomyślała, że jest skromny tak jak zawsze.
- Och każdy ma jakieś wady. Nie wstydź się i nam je pokaż - odparła i zaczęła go atakować z jeszcze większą werwą.
- Nie ładnie to tak pastwić się nad biednym kotkiem - powiedziała Biedronka pojawiając się tuż obok Kota.
- To samo jej mówiłem powołując się na prawa zwierząt - zwrócił się do niej Chat puszczając oczko. Gdyby nie to, że byli w trakcie walki pewnie parsknęłaby śmiechem.
- Biedronka! jestem Nieidealna i zaraz pokaże ci twoje wady! - krzyknęła i zaczęła ją atakować. Biedronka zrobiła kilka uników i zaczęła osłaniać sie swoim wirującym jo-jo. Pociski latały we wszystkich kierunkach, odbijając się od metalowych powierzchni jak wiązki światła. Jeden pocisk którego nie zauważyła odbił się od przydrożnej lampy i sunął w jej kierunku. W ostatniej chwili Czarny Kot zasłonił ją swoim ciałem i oberwał bezpośrednim atakiem.
- Hmm... doprawdy interesujące... - zastanowiła się na moment Nieidealna - nie licząc kilku nic nie znaczących drobnostek to naprawdę nie masz wad Kocie - zwróciła się do Chata.
- A nie mówiłem? jestem idealny - odparł dumne wypinając pierś do przodu.
- Owszem ale za to masz swoją słabość - odparła z krzywym uśmiechem zadowolenia, a Biedronka zobaczyła jak Czarny Kot momentalnie zbladł na twarzy. Spojrzał na nią ze strachem w oczach a ona, nie mogła zrozumieć dlaczego i w tym momencie poczuła jak sama obrywa kolejnym pociskiem. Nagle załamały się pod nią nogi. Gdy tylko próbowała wstać potykała się o własne stopy. Może gdy przywdziewała maskę była bardziej wysportowana, ale nadal w środku pozostawała Marinette, której największą wadą było bycie ślamazarą. Nieidealna zaczęła zbliżać się do nich, coraz bardziej i bardziej zmniejszając dystans. Biedronka nie potrafiła się ruszyć z miejsca a Czarny Kot nie nadążał z ochranianiem ich przed pociskami. Gdyby oberwali jeszcze paroma z nich pokazując swoje wady, nie mieliby żadnych szans w tym starciu. Czarny Kot rzucił się na dziewczynę by walczyć z nią w bezpośrednim starciu. Nieidealna była jednak w tym bardzo dobra i szybko rozłożyła Kota na łopatki, wyrzucając go z impetem w powietrze i jednocześnie pozbawiając kija. Chat upadł na ziemię i zobaczył jak złoczyńca przydusza Biedronkę jego kijem.
- Oddaj mi swoje Miraculum bo w przeciwnym razie, stanie jej się krzywda - powiedziała Nieidealna.
- Kocie nie!!! - krzyknęła Biedronka.
- To na nic głupia - zwróciła się do niej Nieidealna - musi oddać mi swoje Miraculum bo wykorzystałam jego słabość - zachichotała - to ty nią jesteś - dodała a Biedronka zamarła z szokiem wymalowanym na twarzy. Wiedziała, że w tej chwili był pod wpływem rzuconego zaklęcia ale jeżeli była jego słabością, to taka sytuacja mogłaby wydarzyć się także w innych okolicznościach. Czarny Kot próbował walczyć ze samym sobą, co nie było wcale takie łatwe. Biedronka korzystając z chwilowej nieuwagi przeciwniczki, rzuciła swoje jo-jo wołając:
- Szczęśliwy traf! - a w jej rękę wpadło małe lusterko.
- To ci nic nie da - zaśmiała się Nieidealna.
- Bransoletka - wysyczał z trudem Czarny Kto.
Biedronka rzuciła okiem na rękę która przyciskała do jej gardła kij i dostrzegła na nadgarstku srebrną ozdobę. Sprawdziła kąt padania promieni słonecznych i ustawiając lusterko w odpowiedni sposób. Na moment oślepiła przeciwniczkę, która poluzowała uścisk. Super bohaterka jednym ruchem zerwała z jej nadgarstka bransoletkę z której wyleciała mała akuma. podrzuciła do góry lusterko z okrzykiem " niezwykła Biedronka" co przywróciło wszystko do stanu pierwotnego i Czarny Kot, wreszcie mógł odetchnąć z ulgą. Biedronka stanęła pewnie na nogi i oczyściła akumę. Obok niej na ziemi klęczała Kagami, która nie pamiętała absolutnie niczego. Chat podszedł do niej i pomógł jej wstać upewniając się, że dziewczynie nic się nie stało, po czym przybił żółwika z Biedronką.
- Zaliczone! - zawołali oboje.
- Było naprawdę blisko - zauważyła bohaterka oddając mu kij a już po chwili usłyszała pikanie swoich kolczyków - to ja sfruwam! - dodała i już jej nie był.
- Tak... zbyt blisko - mruknął do siebie Czarny Kot i zerknął na Kagami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top