2
Kagami była naprawdę świetną dziewczyną, jednak miała też swoje wady. Bywało, że była na tyle pewna siebie i swojego zdania iż nikt, nawet Adrien nie był w stanie jej przegadać a do tego, twardo trzymała się niektórych reguł nie zgadzając się na żadne ustępstwa. Tak więc pomimo tego, że związek z Tsurugi był nawet udany młody Agreste, czuł pewien niedosyt a mianowicie, w dalszym ciągu nie mógł być do końca sobą. Owszem, dobrze bawił się z Kagami ukazując więcej siebie jednak jak wszystko; jeśli chodziło o tą dziewczynę; miało swoje granice. Tylko Biedronka wiedziała jaki był naprawdę i w pełni akceptowała jego zachowanie. Między innymi właśnie dlatego ją kochał. Tak. Nadal ją kochał. To, że przestał okazywać jej uczucia wcale nie oznaczało, że w ogóle ich nie czół. Po prostu chciał być fer względem Kagami. Zerknął na nią jak z pełną dystynkcją ujęła w dłoń kieliszek szampana, podany jej na tacy przez kelnera. Po udanym koncercie przyjaciele Marinette zostali zaproszeni przez Jaggeda na imprezę zamknięta dla VIP-ów. Czarnowłosa tego dnia wyglądała wprost przepięknie i kilka razy złapał się na tym, jak wodzi za nią wzrokiem. Elegancka czarna suknia z odkrytymi ramionami i rozcięciem z lewej strony do uda z pozoru nie wyróżniała się niczym. Jednak gdy tylko padło na nią intensywniejsze światło, mieniła się srebrnymi iskrami jak rozgwieżdżone niebo Paryża, które tak uwielbiał oglądać razem z Kropeczką. Włosy spięte w koka odsłaniały kusząca łabędzią szyję, która aż się prosiła o czuły pocałunek. Na Boga o czym on myślał kiedy tuż obok niego stała Kagami? Marinette chwyciła pod rękę Lukę a jego żołądek nieprzyjemnie ścisnął się na ten widok. Wiedział, że byli razem mniej więcej tyle co on z Kagami, jednak z niewiadomych przyczyn nie mógł znieść tego widoku. Nie wiedział w zasadzie czemu tak było bo Luka to naprawdę porządny facet, który nigdy nie skrzywdziłby jego przyjaciółki. Gdy tylko Kagami ich zobaczyła pociągnęła Adriena w ich kierunku by się przywitać. Przybierając na twarzy swój firmowy uśmiech uścisnął rękę gitarzyście a potem z ledwo dostrzegalnym błyskiem w oku, pocałował policzek Marinette na powitanie jednocześnie ujmując dłonią jej łokieć. Jej skóra była tak delikatna i miękka, że nie miał ochoty się od niej oderwać. Z zadowoleniem stwierdził, że na policzkach czarnowłosej pojawiły się delikatne rumieńce.
- Gratuluję sukcesu - powiedział do niej szczerze.
- Czy ja wiem czy to był sukces - zaczęła Marinette.
- Skromna jak zawsze - stwierdził Adrien a Mrinette wydawało się, że gdzieś już kiedyś to słyszała.
- Twoje stroje wyglądały idealnie na Jaggedzie - zapewniła Tsurugi - A ta sukienka to też twoje dzieło? - Spytała na co Marinette kiwnęła twierdząco głową.
- Będziesz świetną projektantką - zapewniła krótkowłosa dziewczyna. Marinette zazdrościła jej od zawsze tej pewności siebie. Zerknęła na Lukę który uśmiechnął się kiwając głową, jakby chciał powiedzieć, że myśli tak samo na co się rozpromieniła. Adrien spojrzał w jej jagodowe oczy tak podobne do tych Biedronki, jednak skrywające więcej uczuć i troski niż stalowe spojrzenie super bohaterki. dlaczego w zasadzie wybrał Kagami a nie stojąca przed nim Marinette której niczego nie brakowało i wiedział, że zawsze mógł na nią liczyć? No cóż Kagami również żyła pod presją wymagań swojej rodziny i to sprawiło, że bardzo dobrze się zrozumieli. Nie wziął jednak pod uwagę faktu, że ona mimo wszystko nie ma zamiaru uwolnić się spod klosza jaki jej narzucono tak jak on. Była silną i niezależną kobietą, przy której zaczynał się czuć jak pantoflarz i wcale mu to nie odpowiadało. Biedronka przynajmniej uważała go za partnera, kogoś stojącego z nią na równi. Pamiętał ten dzień w którym starli się z samym Władcą Ciem. Martwił się, że pójdzie w odstawkę skoro zebrała tyłu nowych super bohaterów jednak ona powiedziała, że bez Czarnego Kota nawet z kupą innych bohaterów nie mogła by sobie dać rady. Od tego wspomnienia było już całkiem niedaleko do innego... Myśli Adriena wpatrującego się w rozweseloną Kagami pobiegły ku wspomnieniu, które przeważyło w podjęciu decyzji o rozpoczęciu związku z Tsurugi.
Czarny Kot uskoczył w bok przed zwinną macką plującej atramentem ośmiornicy. Musiał przyznać, że Władca Ciem w brew pozorom musiał mieć jakieś poczucie humoru skoro jego ofiary czasem przybierały tak komiczny wygląd, pomyślał wyciągając swój kij by ruszyć do ataku. Akuma musiała znajdować się w kucharskiej czapce jaką miał na sobie stwór. Kolejna ofiarą Chloe, która skrytykował dania kuchni nadmorskiej. Biedronka użyła szczęśliwego trafu i otrzymała ku zdumieniu obojga butlę oleju.
- Masz zamiar coś dziś upichcić Kropeczko? - rzucił retorycznie nie oczekując od niej żadnej odpowiedzi. Biedronka rozejrzała się dookoła i już znała ich plan działania.
- Odwróć jego uwagę - rozkazała nawet na niego nie spoglądając. Jak zawsze skupiona na swoim zadaniu.
- Już się robi Biedrąsiu - zasalutował i zaczął atakować pana ośmiornicę, skupiając na sobie całą jego uwagę. Biedronka zwinnie zakradła się do stworzenia i wylała tuż pod jego macki cały olej. Ośmiornica zaczęła się ślizgać po podłożu i próbując utrzymać równowagę, chwytała mackami wszystkiego co się dało.
- Teraz Kocie - zawołała Biedronka. Nie wiele myśląc odbił się kijem od podłoża i przeleciał między mackami, tuż nad głowa ośmiornicy zrywając z niej białą czapkę. Gdy było już po wszystkim a zrujnowana okolica wracała do swojego pierwotnego wyglądu, Czarny Kot i Biedronka jak zwykle przybili żółwika.
- Zaliczone! - zawołali chórem a po chwili rozległ się odgłos pikania w kolczykach dziewczyny, który odliczał czas do przemiany zwrotnej. Biedronka już miała się pożegnać zarzucając jojo na pobliski dach, kiedy Kot złapał ją za rękę.
- Co robisz Kocie? - spytała zaskoczona i nie do końca zadowolona.
- Znamy się już prawie dwa lata - zaczął a jego pewność siebie zaczynała się ulatniać pod jej badawczym spojrzeniem - Mistrza już nie ma. Nie sądzisz, że dobrze by było poznać wreszcie nasze tożsamości? To wiele by ułatwiło - wyjaśnił.
- Nie - powiedziała zbyt szybko Biedronka.
- Co? Dlaczego? - pytał nie mogąc zrozumieć dlaczego tak bardzo się opierała.
- Po pierwsze, czy na pewno chodzi tylko o to, że nie ma Mistrza Fu? a może o to, że tak po prostu chcesz tylko poznać moją tożsamość - wypaliła groźnie marszcząc brwi.
- J.. ja... jaaaa... - zająkał Kot przeczesując palcami włosy w zakłopotaniu.
- Nigdy nie możesz poznać mojej tożsamości Kocie rozumiesz? Nigdy nie będzie nas łączyć więcej oprócz przyjaźni na poziomie Biedronka Czarny Kot - powiedziała przeszywając go na wylot swoim stalowym spojrzeniem. Czuł, że nie będzie zadowolona z pomysłu, ale nie spodziewaj się aż takiej ostrej reakcji. Ponad to jej słowa go zabolały.
- Jasne. Rozumiem Biedronko - odparł sucho - do zobaczenia następnym razem - dodał i opuścił dach na którym była. Biedronka postawiła sprawę jasno. Nic więcej ponad to co już było. Nie miał na co liczyć z jej strony. Tego był absolutnie pewny a to oznaczało, że powinien ostatecznie przestać się wahać i posłuchać rady Kagami. Musiał zmienić swój cel. Choć spotykał się z młoda Tsurugi, to jednak nadal oficjalnie się z nią nie związał. Miał jeszcze resztki tlącej się nadziei, że może jednak Biedronka zmieni zdanie. Dziś ta nadzieja umarła. Nadszedł czas na zmiany.
Ponure rozmyślania Adriena przerwał głośny huk, który rozerwał połowę jednej ze ścian. Ludzie w popłochu zaczęli uciekać i krzyczeć w poszukiwaniu swoich towarzyszy. W powietrzu unosił się pył utrudniający widoczność. Agreste odruchowo zaczął szukać wzrokiem Marinette i odetchną z ulgą, gdy zobaczył ją w objęciach Luki który osłaniał dziewczynę własnym ciałem. Dopiero potem zerknął na znajdującą się tuż obok niego Kagami, która z miną świadczącą o gotowości do walki bacznie obserwowała otoczenie. Jak zawsze silna i niezależna kobieta, pomyślał Adrien krzywiąc się nieznacznie. Pył opadł a w wyrwie w ścianie pojawiła się postać nowego złoczyńcy opętanego akumą.
- Gdzie jesteś Jagged? - zawołał intruz przechodząc po gruzach.
- Muszę iść do łazienki - mruknęła Marinette.
- Jak to? TERAZ?! - zawołał Luka z szokiem wymalowanym na twarzy.
- To nie potrwa długo. wyjdź przed budynek a ja zaraz do ciebie dołączę - zapewniła.
Adrien cokolwiek sam zdumiony nie zastanawiał się jednak nad tym dłużej. Sam miał własne problemy do rozwiązania, jak na przykład pewna siebie Kagami gotowa rzucić się na złoczyńcę i jego dyskretna przemiana w Czarnego Kota. Znając życie niż on się ogarnie to Biedronka zdąży wkroczyć do akcji. Lekko lecz zdecydowanie postanowił wyciągnąć Kagami z budynku tłumacząc upierającej się kobiecie, żeby zostawiła sprawę super bohaterom po czym wyjaśnił, że zostawił swój telefon i musi po niego wrócić. W najbliższym ustronnym miejscu zawołał:
- Plagg wysuwaj pazury!
Ruszył biegiem ku sali w której odbywało się przyjęcie jednak najpierw wpadł do łazienki dla dziewczyny w poszukiwaniu Marinette. Dziewczyny jednak tam nie było. Szybko ruszył do pomieszczenia w którym ostatnio przebywał złoczyńca i zobaczył walczącą z nim Biedronkę.
- Co tak późno Kocie! - zawołała szykując się do ataku.
- Marinette miała być w łazience ale jej nie znalazłem! - zawołał z nuta strachu w głosie - trzeba jej pomóc
Biedronka na moment wybiła się z rytmu i ledwo uniknęła kolejnego natarcia ze strony złoczyńcy.
- Nie trzeba. Widziałam ją jak schodziła schodami ewakuacyjnymi do wyjścia - zapewniła. Kot skinął głowa i przyłączył się do walki. Złoczyńca nazywał się VIP. Ofiara Akumy była jednym z fanów Stone którego nie wpuszczona na zamknięta imprezę.
- Kocie Akuma musi być w jego karcie wstępu! - zawołała Biedronka.
Gdy tylko przybili sobie żółwika po zakończonej walce, Kot natychmiast się ulotnił nie zamieniając z nią ani słowa. Biedronka z markotną miną ruszyła do łazienki by się przemienić. Tikki od razu wpadła do jej torebki by zjeść swój ulubiony makaronik. Marinette przywołała na twarz sztuczny uśmiech i wybiegła przed budynek, gdzie czekali na nią Luka Adrien i Kagami.
- Zabłądziłam. Przepraszam, że musieliście się o mnie martwić - wyjaśniła z zakłopotaniem.
- Żartujesz sobie Marinette!? - zawołał poirytowany Luka - to było skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie!
Marinette aż za dobrze znała ten ton głosu i mimowolnie się wzdrygnęła. Luka miał małą obsesje na punkcie jej bezpieczeństwa. Absolutnie nie ufał jej ocenie sytuacji. Owszem, była łamagą ale nie aż taką, żeby trzeba było ją niańczyć. Założyła ręce na piersi czekając aż Luka uraczy ją kolejną gadką na temat zachowania bezpieczeństwa.
- Daj spokój Luka. Przecież nic się nie stało - zaczął bronić jej Adrien. Marinette posłała mu uśmiech wyrażający wdzięczność, że się za nią wstawiał.
- Nie wtrącaj się Agreste - warknął Luka na co Marinette spojrzała na niego zaskoczona. Przecież się co najmniej kumplowali więc skąd takie oschłe zachowanie?
- Uspokój się Couffaine - ostrzegł Adrien zaciskając pięści. Marinette czuła rosnące między nimi napięcie i chcąc załagodzić sytuację pociągnęła Lukę za rękę mówiąc:
- Wracajmy do domu. PROSZĘ
Odetchnęła z ulgą gdy chłopak ją posłuchał i pozwolił się poprowadzić byle jak najdalej od tego miejsca. Marinette czuła, że Luka aż kipi gniewem i wiedziała, że to tylko kwestia czasu zanim wybuchnie. Ona sama wewnątrz zaczynała cała wrzeć. Wręcz nie cierpiała kiedy zachowywał się w ten nadopiekuńczy sposób a to była tylko jedna z jego wad które ją niezmiernie irytowały. Chłopak nie odezwał się do niej aż do samej piekarni. Tam dopiero spytał czy może na chwilę wejść. Marinette zgodziła się i zaprowadziła go do swojego pokoju. Gdy tylko zamknęły się za nim klapa w podłodze podszedł do niej i obejmując ją w pasie wbił się w jej wargi biorąc je całkowicie w swoje posiadanie. Marinette aż się zachłysnęła wciągając głośno powietrze zaskoczona jego gwałtownością.
- Marinette - wychrypiał w jej usta - Tak bardzo się dziś o ciebie bałem - wyznał i ponownie zetknął ich wargi ze sobą pogłębiając pocałunek. Z początku odpowiadała na jego pocałunki jednak po chwili poczuła, że jego ręka zsuwa się z jej tali i wędruje po biodrze a potem, nurkuje w rozcięciu sukienki sunąc po udzie ku górze. Wyrwała się z jego objęć odpychając od siebie i zdyszana spoglądała na niego z szokiem wymalowanym na twarzy. Zupełnie nie spodziewała się, że to zmierza w takim kierunku. Czuła się podle odmawiając mu, jednak nie czuła by jego dotyk na jej skórze był czymś właściwym. Usiadła na fotelu gdyż ledwo trzymała się na nogach. Luka podszedł do niej ostrożnie i kucając przed nią, ścisnął spoczywającą na jej kolanach dłoń.
- Coś cię gnębi piękna - stwierdził.
Marinette spojrzała na niego zbolałym wzrokiem. Nie wiedziała jak mu ma wszystko wyjaśnić tak, żeby go nie zranić. Luka jednak znał ją na tyle dobrze, że w lot rozszyfrował jej myśli.
- Nadal chodzi o Adriena? - Spytał a w głowie Marineete nie wiedzieć czemu pojawił się obraz Czarnego Kota z sytuacji, która miała miejsce już jakiś czas temu.
Marinette doręczona własnymi myślami przemierzała dachy paryskich domów, ukryta pod maską Biedronki. Luka tego dnia wyraził chęć rozpoczęcia z nią związku. Czarnowłosa nie była jednak pewna co powinna mu odpowiedzieć. Bała się tego co przyniesie jej przyszłość jeśli się zgodzi. Choć Adrien, który od kilku dni oficjalnie spotykał się z Kagami przestał być główną przeszkodą, to jednak Marinette bała się, że nie zdoła pokochać Luki tak samo mocno jak blondwłosego modela. Biedronka zatrzymała się na jednym z dachów i usiadła wyciągając nogi przed siebie. Uwielbiała widok Paryża w gwieździstą noc. Taki krajobraz zawsze był wstanie choć na chwilę uspokoić jej skołatane serce. Długo jednak nie nacieszyła się samotnością. Najpierw usłyszała dźwięk czyjegoś ładowania na dachu tuż obok niej a po chwili, usłyszała dobrze jej już znany głos.
- Witaj kropeczko.
Czarny Kot bez skrępowania usiadł tuz obok niej tak, że stykali się ramionami. Po ciele super bohaterki przeszedł przyjemny dreszcz, którego pochodzenia nie była w stanie zrozumieć. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na jego powitanie. Uśmiech który zawsze jej serwował, był strasznie zaraźliwy i prędzej czy później gościł również na jej ustach.
- Kotek nie potrafi zasnąć? - Zaśmiała się lekko.
- Nie wiesz, że koty to nocne stworzenia My Lady?
- Chyba nie powiesz mi, że znaczysz swoje terytorium po zmroku - odparła zaczepnie Biedronka.
- Ha, ha, bardzo śmieszne - skrzywił się Chat - Jak mam być szczery to miałem nadzieję, że cię spotkam - powiedział z odrobiną urazy w głosie.
Marinette spojrzała na niego z uwagą. Odnosiła niemiłe wrażenie, że coś się wydarzyło w jego życiu o czym nie miała pojęcia. Czekała w milczeniu aż powie coś więcej. Czarny Kot westchnął po czym ze swoim popisowym uśmiechem wypalił:
- Od kilku dni mam dziewczynę - Biedronką spojrzała na niego podejrzliwie mając w pamięci, jak już kiedyś próbował wzbudzić w niej zazdrość. Chyba to zauważył bo zaraz dodał:
- Tym razem mówię prawdę Kropeczko. Ona jest naprawdę niesamowita i trochę podobna do ciebie. Myślę, że może nam się udać.
W gardle Biedronki nagle pojawiła się dziwna gula, której przez moment nie mogła przełknąć. Na twarzy przybrała fałszywy uśmiech i chyba była dobrą aktorką, bo Chat niczego nie zauważył.
- Moje Gratulacje! - Zawołała wesoło - Życzę wam wszystkiego najlepszego!
- Dzięki - rzucił Kocur szczerząc swoje śnieżnobiałe zęby, a w jego pięknych zielonych oczach igrały iskierki radości. Biedronka zauważyła, że przez ostatnie kilka dni Chat się w jakimś stopniu zmienił. Przestał na każdym kroku ukazywać jej swoje uczucia i flirtować ale w życiu nie pomyślałaby, że kogoś ma. Kiedyś naprawdę jej to przeszkadzało jednak teraz, kiedy nagle Chat jakby stracił zainteresowanie naprawdę zaczęło jej tego brakować. Poczuła dziwne ukłucie w sercu. Najpierw Adrien, teraz on. Każdy rusza ze swoim życiem do przodu i tylko ona nadal uparcie stała w miejscu.
- Będę zmykać. Muszę wypocząć przed jutrzejszą randką - zaśmiał się i machając jej na pożegnanie, przeskoczył na sąsiedni dach by wkrótce zniknąć jej z oczu. Marinette podciągnęła nogi bliżej siebie oplatając je ramionami. Właśnie straciła kolejnego przyjaciela ale jeżeli to był tylko przyjaciel, to dlaczego świadomość, że kogoś ma tak bardzo bolała? I to chyba nawet bardziej niż wtedy gdy usłyszała o Adrienie i Kagami. Dotknęła dłonią policzka i poczuła, że jest mokry. Płakała.
Od tamtej nocy w zasadzie nic się nie zmieniło oprócz tego, że Kot już nie przytłaczał jej swoimi uczuciami. Nawet coraz rzadziej nazywał ją Kropeczką czy My Lady i znikał zaraz po zakończonej misji. Czasem jednak widywali się nocą na dachach i podziwiali rozgwieżdżone niebo. W takich chwilach Marinette miała choć namiastkę starych czasów. Za każdym razem, gdy zaczynała o tym myśleć czuła kłucie w okolicach serca. Luka mocniej ścisnął jej dłoń jakby chciał jej dodać siły, by wreszcie powiedziała o co chodzi.
- To nie to - westchnęła - ten rozdział już jest dawno zamknięty Luka.
Chłopak kiwnął na znak, że jej wierzy. Zaczęła się zastanawiać czy własnie nie z tego powodu zgodziła się z nim być. Potrzebowa czyjegoś wsparcia po tym jak Czarny Kot odsunął się od niej. Kogoś kto otoczył by ją opieką i dodawał sił, gdy zaczynała wątpić w siebie. Luka był w stanie jej to wszystko zapewnić i w dodatku bardzo jej się podobał fizycznie. Dodatkowo miał kilka cech charakteru które polubiła i chyba dlatego pomyślała, że może im się udać. Z przykrością musiała stwierdzić, że choć Luka bardzo dobrze całował to jej ciało zareagowało nawet bardziej na jej pierwszy pocałunek z Kotem do którego doszło podczas walki z Amorem. Długo z resztą nie chciała przyznać się do tego, że coś przez moment wtedy do Chata poczuła. No własnie... znowu ten Dachowiec. Dlaczego tak często musiał nawiedzać jej myśli?
- Luka - zaczęła niepewnie - nie chcę cię oszukiwać - zamilkła na chwile przypominając sobie, że już kiedyś powiedziała dokładnie to samo pewnemu Czarnemu Kocurowi - Choć bardzo bym chciała nie czuję do ciebie tego samego. Przepraszam - poczuła jak po jej policzkach spływają łzy. Tak bardzo chciała ułożyć sobie życie i pokochać tego wspaniałego chłopaka, więc dlaczego los nie chciał jej na to pozwolić? Dlaczego jej serce nie chciało obdarzyć go uczuciem na jakie zdecydowanie zasługiwał? Poczuła jak Luka mocno ją do siebie przytulił na co rozpłakała się jeszcze bardziej. Właśnie mówiła mu, że go nie kocha a on jeszcze próbował ją pocieszyć.
- Nic nie szkodzi Marinette. Cały czas brałem pod uwagę taką ewentualność - zapewnił z delikatnym uśmiechem. Czarnowłosa spojrzała na niego zaskoczona.
- Ale Luka dlaczego jesteś dla mnie taki miły i wyrozumiały? - zapytała.
- Czy to nie oczywiste Marinette - odparł z uśmiechem a dziewczyna zażenowana spuściła głowę. Miał rację to było aż nazbyt oczywiste. Po prostu ją kochał.
- Sądzę, że lepiej będzie dla mnie jeżeli będę sama. Nie nadaję sie do związków - powiedziała cicho.
- Gdybyś jednak zmieniła zdanie to wiesz gdzie mnie szukać - odparł wesoło Luka - a teraz choć uczcijmy twoją wolność truskawkowymi lodami.
- Och Luka jesteś niesamowity! - zawołała wtulając się w niego. Gdzieś tam w środku nadal czuła rozpacz i wyrzuty sumienia. Miała przed sobą faceta do którego wzdychała druga połowa Paryża (Pierwsza była zajęta przez Adriena ;) ) a mimo to... Ten przeklęty los śmiał jej się prosto w twarz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top