♡XXV♡
W pewnym momencie przyszedł Eren. Bardzo zdziwił się, kiedy zobaczył Levi'a rozmawiającego z rodzicami.
- Levi?... - zapytał patrząc to na rodziców, to na czarnowłosego.
- Eren... Zaakceptujemy wasz związek... - zaczął Grisha. - Jednak pod warunkiem, że nie zamieszkanie ze sobą, dopóki nie skończysz szkoły
- Nawet o tym jeszcze nie myślałem... - zarumienił się odwracając głowę w bok. Podszedł i usiadł obok swojego partnera. - Dziękuję mamo... Dziękuję tato... Bardzo mi zależy na waszej akceptacji tego związku... My naprawdę się kochamy
Ackermann uśmiechnął się lekko patrząc na bruneta. Objął go ręką. Zielonooki wziął ciacho ze stołu i zaczął jeść.
- Eh... Przestraszyłam się, kiedy usłyszałam, że jesteście razem... Ale chyba nie mam powodów, żeby się bać o bezpieczeństwo Erena, prawda? - zapytała kobieta. Coraz bardziej przekonywała się do czarnowłosego mężczyzny.
- Mogę zapewnić na swoje życie... Nie spadnie mu włos z głowy - ucałował go w policzek.
- Cieszą mnie te słowa - odparł Grisha.
- Może herbatę? - zaproponowała Carla.
- Chętnie - brązowowłosa wstała i poszła zrobić herbatę.
Gdy wróciła rozmawiali jeszcze długo i już w bardzo przyjemnej atmosferze. Herbata Levi'a zdążyła ostygnąć. Eren wziął kubek i się napił.
- ... Ale gorzka... - przegryzł plackiem. - Fu...
- Bo jest moja - odpowiedział czarnowłosy.
- Jak można pić gorzką herbatę?... - zapytał nadal się krzywiąc.
- Pyszna jest - napił się. Eren starał się pozbyć gorzkiego smaku herbaty.
- A słodycze choć lubisz? - zapytał zielonooki.
- Nie jem za często, ale nie mam nic przeciwko nim - wziął ciastko.
- Chociaż tyle... Zbankrutujesz kupując słodycze dla niego - powiedziała Carla.
- Będę mu kupować słodycze, ale z umiarem bo się nabawi chorób...
- To ty nie wiesz ile ja ich dziennie zjadam - odparł dumnie młody chłopak.
- Szuflada w kuchni jest cała w batonikach, cukierkach, czekoladach... - wymieniał dalej Grisha. - A to wszytko mam zamknięte na klucz
- Który mam - rzucił zielonooki. Mina jego taty była bezcenna, każdy zaczął się śmiać, nawet czarnowłosy zaśmiał się cicho pod nosem. - Widzicie? Gdybyście od razu zechcieli porozmawiać nie trzeba by było po sądach chodzić
- Mhm... Teraz tego żałuję kochanie - odparła Carla. - Ale najważniejsze, że wszytko się ułożyło i jest w jak najlepszym porządku
- Tak... Jednak muszę bliżej Cię poznać Levi - powiedział ojciec Erena. - Chce Cię znać w każdym procencie, aby mieć pewność, że dobra z Ciebie sztuka
- Tato... Levi to nie ryba... - zaśmiał się cicho.
- Lepsze to niż mięso... - wzdrygnął się czarnowłosy.
- Nie lubisz mięsa? - zapytał Grisha.
- Poniekąd - odparł. - Jak już to zjem szynkę, ale to musi być bez chrząstek, bez żyłek, bez skórki, bez jakiejś krwi czy ścięgien... To mnie obrzydza w mięsie...
- Czyli nie jesteś wegetarianinem?
- Nie, jednak rzadko je jem - odparł.
.
.
.
.
.
.
.
Gotowe i poprawione :33
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top