♡XXIV♡

Eren I Levi przytulali się zadowoleni. Sąd uniewinnił Levi'a, ponieważ rodzice odwołali oskarżenie.

- Eren... Wracamy do domu... - podeszła do nich Carla.

- Mamo... Nie możesz mi już zakazać kontaktu z Levi'em... I Levi od jutra znów zaczyna pracę, nie uda ci się nas rozdzielić...

- Eren, proszę... Chce po prostu jechać do domu... - mówiła spokojnie. Emocje opadały. Chciała wszystko sobie na spokojnie poukładać w głowie.

- No... Dobrze... - pocałował Levi'a w policzek. - To do jutra

Poszedł do taty. Carla jeszcze została.

- Stało się coś, pani Jeager? - zapytał widząc, że kobieta nadal przy nim stoi.

- Nie... Gdybyś mógł przyjechać dziś do nas po kolacji... Ja i Grisha chcemy porozmawiać

- Dobrze, przyjadę - kobieta odeszła od niego i poszła w stronę męża i syna.

Wieczorem po kolacji Levi zjawił się w donu Erena. Wszedł do środka. W salonie zastał jego rodziców, jednak jego kochanka już nie.

- Dobry wieczór - przywitał się. Ściągnął marynarkę. Buty miał ściągnięte już w przed drzwiami.

- Dobry wieczór Levi - odpowiedział Grisha. - Usiądź

Zrobił tak jak powiedział. Położył sobie marynarke na kolanach. Popatrzył na Grishe, później na Carle. Cisza była niezręczna. Krępująca.

- Levi... Chcielibyśmy Cię przeprosić. - cisze przerwał Grisha. - Za to pozwanie do sądu, za to, że przez nas straciłeś pracę i miałeś tyle nieprzyjemności...

- Ja rozumiem, naprawdę - starał się mówić spokojnie i łagodnie. - Rozumiem to, że się baliście o Erena, nie dziwię się, w końcu jestem o wiele starszy... Co do sądu, to nic, a praca? Już jest w porządku, odzyskałem posadę i nikt nie wie dlaczego ją chwilowo straciłem

- Levi... Naprawdę Nie masz złych zamiarów co do Erena?... Twoje uczucia są szczere? - zapytała go Carla. Była zmieszana. To ona zaczęła tą gównoburze.

- Kocham go. Mówię to szczerze, nigdy nie byłbym w stanie go skrzywdzić... Naprawdę... Cieszy mnie jego widok, uwielbiam jego uśmiech, oczy, śmiech... Wszystko... Jest wyjątkowy i nigdy nie chciałbym mu zrobić krzywdy... Przy mnie nie spadnie mu z głowy włos... Obiecuję to...

Carla uśmiechnęła się delikatnie.

- Nie będziemy już stać wam na drodze... Jeszcze raz przepraszam za tą całą akcję... To było niepotrzebne...

- To była lekcja życia pani Jeager, każdego czegoś ona nauczyła

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top