Parę rzeczy
-Chcę porozmawiać z Stuart'em.-zarządałam.
-To wykluczone i to nie tylko z naszego punktu widzenia. On jest teraz oskarżony o porwanie i przetrzymywanie ciebie. Nie wypada żeby ofiara rozmawiała z swoim oprawcą.-wytłumaczył mój ojciec.
-Ale Stuart nie jest żadnym oprawcą.-oburzyłam się.
-Nie ważne. Ważne że cię skrzywdził i teraz musi ponieść karę.-mruknął tata.
-A czy przy oskarżaniu go nie byłyby kluczowe moje zeznania?-zapytałam.
-Lenka nie mieszaj już się do tego. Po prostu pojedź z tatą do mieszkania i odpocznij, a potem zobaczymy co będzie dalej.-poprosiła moja mama.
Nie było to najlepsze wyjście z sytuacji, zwłaszcza że musiałam pogadać z Stuu, a moi rodzice mi to ewidentnie utrudniali. Nie pozostało mi więc nic innego jak na razie zrobić to o co prosili i poczekać na dalszy przebieg całej tej chorej sytuacji.
-Chodźmy już do tego mieszkania.-mruknęłam cicho i spuściłam głowę.
***
Mieszkanie mojego taty przypominało sterylny szpital. Prawie wszystko tutaj było białwe,zaczynając od ścian a kończąc na meblach. Do tego nigdzie nie można było spostrzec ani grama kurzu. To było coś zupełnie odwrotnego do tego jak wyglądało biuro taty w naszym domu. Zaczęłam się zastanawiać na ile ingeruje tutaj Dorota a ile z tego wszystkiego jest jego zasługą.
-Będziesz spała w sypialni a ja prześpię się na kanapie.-poinformował mnie tata.
-A co z Dorotą?-zapytałam.
-Pojechała do swoich rodziców na jakiś czas.-odparł.
Miał przy tym niezbyt zadowoloną minę, więc wywnioskowałam z niej że musieli się pokłócić. W pierwszym odruchu chciałam zapytać o co poszło, ale stwierdziłam że to nie moja sprawa.
-Tato, a czy mogłabym przejść się na spacer?-zapytałam.
-Lena nie wiem czy to dobry pomysł.-odparł.
-Proszę, potrzebuję pozbierać myśli.-zrobiłam przy tym najbardziej smutną minę na jaką było mnie stać.
-Ehh, no dobrze ale nie zapuszczaj się daleko i wróć szybko.-ostrzegł mnie mój ojciec.
-Dobrze.-zgodziłam się i zanim zdążył dodać coś jeszcze, wybiegłam z mieszkania.
Cel podróży był prosty. Mieszkanie Stuu. Po co tam szłam? Sama nie wiem. Było to chyba jedyne miejsce w którym czułam się w miarę bezpiecznie.
Dotarcie tam zajęło mi nie całe dziesięć minut. Nie zamierzałam siedzieć tam wiecznie. Po prostu chciałam się trochę przejść po mieszkaniu i może powspominać dawne czasy.
-Cześć Lena, nie wiedziałam że wróciłaś.-to była Justyna która stała przed drzwiami mieszkania Stuu.
-Cześć. A ty co tutaj robisz?-może nie było to zbyt taktowne, ale strasznie zdziwiła mnie jej obecność.
-Ostatnio jak tutaj byłam, zostawiłam tu parę rzeczy i chciałabym je teraz zabrać.-odpowiedziała niewzruszona.
-Byłaś tutaj?-zdziwiłam się.
Od razu nasunęło mi się kolejne pytanie. Po co, do cholery, ona tutaj była?
-Parę razy się zdarzyło.-powiedziała uśmiechając się przy tym dziwnie.
Kiwnęłam głową bo kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć.
-W każdym razie stoję tutaj już dobrych parę minut, a ten bałwan mi nie otwiera.-powiedziała śmiejąc się.
Nacisnęłam klamkę a drzwi otworzyły się.
-Że też ja na to nie wpadłam.-mruknęła Justyna i weszła do środka.
Poszłam tuż za nią bo byłam ciekawa co też chciała stąd zabrać. Na początku poszła do łazienki i po chwili wyszła z kosmetyczką w rękach. Skoro była tutaj tylko parę razy, to po co zostawiła tutaj swoje kosmetyki? Następnie udała się do sypialni, gdzie z szafy wyciągnęła parę ubrań, a potem podeszła do łóżka i zaczęła czegoś szukać. Po chwili wyciągnęła spod łóżka ten okropny biustonosz po czym dorzuciła go do reszty swoich ubrań. Czułam się jakbym właśnie dostała w twarz. Przecież Justyna była moją przyjaciółką nie mogłaby mi tego zrobić, prawda?
-Spałaś z nim?-zapytałam bez ogródek.
-Zależy co rozumiesz przez słowo spała.-powiedziała znowu się głupio uśmiechając.
-Po prostu odpowiedz.-zarządałam.
-No cóż jeśli masz na myśli leżenie obok siebie z zamkniętymi oczami, to nie. Jednak jeśli masz na myśli kilkugodzinny dziki seks, to muszę przyznać że był to najlepszy seks w moim życiu.-powiedziała.
Czułam jak krew odpływa mi z twarzy. Czy to co właśnie usłyszałam naprawdę miało miejsce?
-Dlaczego?-wykrztusiłam z siebie.
-A dlaczego nie? Wydawał się taki samotny że żal byłoby go nie pocieszyć.-odparła.
Chciałam do niej podejść i walnąć ją w twarz żeby zmyć z jej twarzy ten okropny uśmiech. Co mnie powstrzymało? Sama nie wiem. Może po prostu miałam dość jak na jeden dzień. Zbyt wiele się wydarzyło i nie potrzebowałam kolejnych problemów.
-Jak skończysz to zatrzaśnij drzwi.-poprosiłam.
Justyna chciała coś powiedzieć ale ja po prostu wyszłam zostawiając ją samą w mieszkaniu.
---------------------------------------------
Nie wiem czemu ale musiałam udostępnić tą część jeszcze raz ponieważ wyświetlała mi się jako projekt.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top