Nie zakochuj się

-To ty powinieneś go mieć.-powiedziałam wciskając mu pierścionek w dłoń.
-Ale czemu?-zapytał Stuart.
W sumie sama nie wiedziałam czemu tak dokładnie mu go oddaje, ale czułam że powinnam to zrobić.
-Tak będzie lepiej. Będziesz mnie dzięki niemu pamiętał.-powiedziałam bez zastanowienia.
-Czyli tak to chcesz zakończyć?-Stuu dalej był oszołomiony.
Tak naprawdę wcale nie miałam takiego zamiaru ale skoro już tak wyszło to pozostało mi tylko brnąć dalej.
-Nie chce żeby to było nasze pożegnanie.-powiedział Stuart zanim zdążyłam się odezwać.
-Ale tak trzeba.-odparłam.
-O czym ty znowu gadasz? Lena przecież dla ciebie przejechałem kilkaset kilometrów i zrobiłem to tylko po to aby być z tobą.-lekka desperacja czaiła się w jego oczach.
-No tak.-przyznałam.
-To dlaczego teraz chcesz się tak po prostu pożegnać?-zapytał.
-A dlaczego nie mogłeś przyjechać po mnie zanim przespałeś się z kimś innym?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Stuart otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale szybko je zamknął.
-Nie widzisz tego że nawzajem ciągle się krzywdzimy? Dlatego właśnie będzie lepiej jak teraz każdy pójdzie swoją drogą. Od początku wiedziałam że lepiej dla nas obu byłoby gdybyśmy zostali przyjaciółmi.-powiedziałam i tym razem patrzyłam mu głęboko w oczy.
-Czyli żałujesz?-miałam wrażenie że tymi pytaniami Stuart gra na czas.
-I tak i nie.-przyznałam szczerze.
-Czego żałujesz?-zadał kolejne pytanie.
-Że przez to wszystko straciłam przyjaciela.-powiedziałam cicho.
Stuart spojrzał na mnie. W jego oczach mogłam zobaczyć smutek jaki wywołały w nim moje słowa.
-Nie straciłaś. Dalej tu jestem.-stwierdził.
-To już nie to samo. Przepraszam ale powinnam już iść. Żegnaj Stuart.-odwróciłam się szybko aby nie mógł mnie zatrzymać.
Wiem że chciał to zrobić bo przez chwilę ruszył za mną. Przyspieszyłam, a on stanął. Starałam się trzymać głowę spuszczoną bo nie chciałam aby ktokolwiek widział łzy które czaiły się w moich oczach. To niezamierzone pożegnanie strasznie dużo mnie kosztowało. Po co ja to w ogóle zrobiłam? Mogłam uciec zanim zaczęła się jakakolwiek rozmowa. Przynajmniej teraz by to tak nie bolało.

***

Na studia nie wróciłam, bo po co? U tak nie dałabym rady. Byłam zbyt roztrzęsiona tym co się stało. W nocy miałam koszmary, a w dzień zachowywałam się jak zombie. Po trochu czułam się jakbym wróciła do Francji. Tylko teraz byłam u siebie w domu i jedyną osobą jaka się ze mną kontaktowała to moja mama. Z tego co widziałam na instagramie i innych portalach społecznościowych, Stuart już wyjechał do Anglii gdzie najwidoczniej świetnie spędzał czas bo co chwilę dodawał jakieś zdjęcia z spotkań z znajomymi. Widocznie już zapomniał o całej sytuacji.
Też próbowałam zapomnieć i nawet raz umówiłam się z paroma kumpelami na mieście, ale pech chciał że jedna z nich zaczęła temat ślubów i w tym momencie poczułam się okropnie smutna, a jednocześnie zła na samą siebie za to że pozwoliłam Stuart'owi odejść. Przecież w każdym związku pojawiają się różnego typu problemy. Szkoda tylko że zamiast o tym po prostu porozmawiać, ja wolałam się pożegnać i teraz mam za swoje. Jestem tylko ciekawa czy kiedykolwiek uda mi się jeszcze raz go zobaczyć.

***

Kolejne dni zmywały się ze sobą. Na dworze robiło się coraz chłodniej bo w końcu nadeszła jesień. W prawdzie już nie przesiadywałam całych dni w pokoju, ale jednak nie spędzałam też dużo czasu z ludźmi. Wyjątek stanowiły cotygodniowe imprezy do których namówiła mnie moja stara przyjaciółka Ada. Z początku trzymałam się z boku i starałam się rzucać się w oczy. Jednak z spotkania na spotkanie stawałam się coraz bardziej rozmowna i skora do zabawy, co zawdzięczałam dużej ilości alkoholu. Sama sobie się dziwiłam ile byłam w stanie wypić. Na szczęście mało mnie to obchodziło bo dzięki temu mogłam chociaż na chwilę zapomnieć o zmartwieniach i po prostu dobrze się bawić.
Poznałam też trochę fajnych chłopaków, ale jakoś żadnego nie chciałam przy sobie zatrzymać. Zwykle kończyło się na jednej nocy, a później starałam się zakończyć wszelką znajomość,bo postanowiłam kierować się nową zasadą, która brzmiała "nie zakochuj się w nikim, bo to tylko złamie Ci serce".
Tego dnia jak zwykle w poniedziałki, siedziałam w kuchni i towarzyszyłam mojej mamie która wybierała się do pracy. Dzisiaj jednak coś w jej postawie mówiło mi że jest strasznie spięta.
-Mamo czy wszystko dobrze?-zapytałam w końcu.
-Co? A... Tak, tak wszystko dobrze.-powiedziała trochę nieobecna.
Zmierzyłam ją spojrzeniem. Zamiast odłożyć brudny talerz do zmywarki, włożyła go do szafki.
-Ale jesteś pewna?-zadałam kolejne pytanie wstając i podchodząc do niej.
-Tak.-odparła krótko.
-No chyba nie bardzo.-bąknęłam i wyjęłam talerz z szafki po czym umieściłam go w zmywarce.
Mama spojrzała na mnie lekko zdziwiona po czym usiadła przy stole.
-Jak ci powiem będziesz na mnie zła.-stwierdziła.
-Czemu tak sądzisz?-usiadłam naprzeciwko niej.
-Bo...bo tak się złożyło że zaprosiłam kogoś i nie jestem do końca pewna czy dobrze zrobiłam.-powiedziała.
-Mamo czy możesz trochę jaśniej?-poprosiłam.
Mama wzięła głęboki wdech.
-Tak się złożyło że Basia przyleciała z Anglii i ma tu parę spraw do załatwienia, więc zaprosiłam ją na kawę, bo w sumie to dawno się nie widziałyśmy.-mama mówiła strasznie szybko ale i tak zrozumiałam niemal każde słowo.
-No i czemu miałabym być zła?-zapytałam.
-Bo wiesz, ona może przyjść z kimś.-powiedziała cicho.
Przez chwilę dostałam małego zawieszenia bo musiałam złożyć fakty.
-Czy chcesz mi powiedzieć że pani Basia może przyjść tutaj ze Stuart'em?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top