Zero odpowiedzi
Mama Stuu leżała na podłodze. Przez moment mnie sparaliżowało,ale w końcu się opamiętałam i szybko uklękłam obok niej. Na szczęście oddychała,ale miała zamknięte oczy.
-Proszę pani.-powiedziałam potrząsając nią.
Zero odpowiedzi. Cholera. Musiała stracić przytomność. Wzięłam parę głębokich oddechów żeby się uspokoić. Kompletnie nie wiedziałam co teraz zrobić. Czy mam zadzwonić do Stuu czy najpierw na pogotowie? Przygryzłam dolną wargę tak mocno że poczułam w ustach krew. Myśl Lena,myśl.
Wstałam i przetarłam dłonią oczy. Najpierw Stuart. Potem pogotowie. Może mama Stuu odzyska przytomność zanim jej syn się tutaj zjawi.
Sięgnęłam do tylnej kieszeni gdzie powinien znajdować się telefon, ale oczywiście go tam nie było. Znowu przygryzłam dolną wargę. Na szczęście wiedziałam gdzie szukać telefon. Był w sypialni i tam też się udałam.
Pochwyciłam aparat i wybrałam numer Stuart'a.
-Co jest?-usłyszałam po kilku sygnałach.
Dobra. Najlepiej będzie jak powiem mu wszystko prosto z mostu.
-Chodzi o twoją mamę. Leży nieprzytomna w toalecie.-powiedziałam szybko.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Chłopak po prostu się rozłączył. Zacisnąłem oczy i po chwili usłyszałam trzask drzwi,a potem Stuart'a który próbuje obudzić swoją mamę. Pomału otworzyłam oczy i wybrałam numer 112.
Karetka przyjechała w niecałe dziesięć minut. Stuart nie chciał opuścić swojej mamy na krok dlatego pojechał razem z nią. Zostałam sama w mieszkaniu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top