Troszeczkę zazdrosny
Oboje byliśmy tak zajęci śniadaniem że nie zauważyliśmy jak do kuchni wszedł Paweł.
-Ja też dostanę?-zapytał wskazując na talerz z kanapkami.
-Jeśli chcesz to bierz.-wzruszyłam ramionami.
Paweł zadowolony usiadł na jednym z krzeseł i wziął kanapkę. Stuart mierzył chłopaka spojrzeniem.
-A gdzie Olka?-zapytałam aby przerwać ciszę.
-Jeszcze śpi. Nie chciałem jej budzić.-odparł.
-Mogłeś to zrobić. Przynajmniej zjedlibyśmy śniadanie razem.-powiedziałam.
-E tam.-Paweł wzruszył ramionami.
Stuu znacząco odchrząknął i razem z Pawłem spojrzałam na niego.
-Co?-zapytałam.
-Nic.-wzruszył ramionami.
Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się pod nosem. Czyżby Stuart zrobił się troszeczkę zazdrosny.
Dokończyliśmy jedzenie i zaczęłam sprzątać z stołu. Paweł w tym czasie wrócił do pokoju Oli,a Stuu poszedł pozbierać swoje rzeczy. Kiedy skończyłam już zmywać,udałam się do mojego pokoju gdzie Stuart siedział na łóżku.
-I jak podjęłaś już decyzję?-zapytał.
-Co? Jaką decyzję?-odparłam siadając obok niego.
-O przeprowadzce.-powiedział.
-Stuu myślałam że wczoraj żartowałeś.-przyznałam.
-Mówiłem strasznie serio.-odparł.
-Proszę cię. To nie jest dobry pomysł.-westchnęłam.
-Dlaczego?-zdziwił się chłopak.
-No bo to dzieje się tak szybko jeszcze wczoraj byliśmy tylko przyjaciółmi.-jęknęłam.
-A dzisiaj jesteśmy tylko parą.-burknął.
Zatkało mnie. Czy on właśnie powiedział że jesteśmy parą? Ja przy tym chłopaku zwariuje.
-A nie wyglądałoby to dziwnie jak powiesz komuś że wprowadziła się do ciebie dziewczyna z którą jesteś jeden dzień?-zapytałam.
-Mało mnie ich zdanie obchodzi.-prychnął.
-To naprawdę bardzo ciężka decyzja.-powiedziałam chwytając jego dłoń.
-Proszę zastanów się nad tym i daj mi jak najszybciej odpowiedź.-poprosił.
-Masz to jak w banku.-obiecałam i pocałowałam go w policzek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top