Terrorysta

Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. W skóra na ręce potwornie mnie piekła,ale nie dałam tego po sobie poznać. Zamiast tego mocno przytuliłam się do Stuart'a żeby złagodzić ból. Kiedy się od niego odsunęłam do pokoju weszła jego mama z dwoma kobietami.
-Stuart pamiętasz Dagmarę i jej córkę Olę?-zapytała.
-Jasne. Miło was widzieć.-powiedział uprzejmie Stuu.
-Ciebie też. Strasznie wyrosłeś.-odezwała się starsza z kobiet.
-A to jest Lena. Lena jest eee przyjaciółką Stuart'a.-powiedziała mama Stuu zwracając się w moją stronę.
Starsza kobieta uśmiechnęła się do mnie,więc odwzajemniłam uśmiech. Młodsza natomiast patrzyła na mnie nieufnie,wręcz podejrzliwie.
-Napijemy się herbaty?-zapytał Stuu.
-Myślę że to dobry pomysł.-odparła jego mama.
-Lenka,pomożesz mi.-zadecydował chłopak.
Nim zdążyłam odpowiedzieć, Stuu ciągnął mnie do kuchni.
-Terrorysta.-syknęłam gdy zostaliśmy sami.
-Nie przesadzaj. Lepsze robienie herbaty niż przesłuchanie z moją mamą w roli głównej.-zaśmiał się.
Pokręciłam głową i wyciągnęłam odpowiednią liczbę kubków. Stuart w tym czasie postawił wodę w czajniku i teraz czekaliśmy aż ona się zagotuję.
W między czasie zawitała do nas Ola.
-Trzeba wam w czymś pomóc?-zapytała.
-Nie. Jakoś dajemy radę.-powiedział Stuu z uśmiechem.
-To dobrze. Długo się już znacie?-zaciekawiła się dziewczyna.
-Jakiś rok.-odpowiedziałam.
-Fajnie też bym chciała mieć takiego przyjaciela.-Ola zaczęła intensywnie patrzeć się na Stuart'a.
Poczułam lekkie ukłucie zazdrości. Nie podobało mi się jej spojrzenie. Niech lepiej wraca do salonu,bo mam ochotę jej przywalić.
Woda się zagotowała i Stuart rozlał ją do kubków. Ola pomogła nam zanieść je do salonu, gdzie jej mama i mama Stuu wesoło rozmawiały.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top