Stary budynek

Nie wiem dokąd mnie ciągnął,ale powoli już brakowało mi tchu,ponieważ chłopak narzucił trochę za szybkie tępo.
-Stuart.Zwolnij.-wydyszałam.
Niespodziwałam się że Stuu tak gwałtownie się zatrzyma. Niechcący wpadłam na niego,ale na szczęście nie runęliśmy na ziemię,ponieważ chłopakowi udało się złapać równowagę.
-Wybacz. Nie chciałam.-wymamrotałam.
W odpowiedzi ujrzałam ten zniewalający uśmiech na jego twarzy. Był taki piękny kiedy się uśmiechał. Stop. Lena o czym ty myślisz?!
Zamrugałam parę razy i odsunęłam się od Stuart'a.
-Coś nie tak?-zapytał chłopak.
-Nie. Wszystko jest ok. Możemy iść.-zapewniłam go.
-Dobra.-odparł.
Ruszyliśmy tym razem wolniej.
-To gdzie idziemy?-zapytałam po chwili.
-Przed siebie.-kolejny raz się uśmiechnął.
-Żartujesz,prawda? Chyba masz jakiś cel?-zdziwiłam się.
W odpowiedzi Stuart tylko wzruszył ramionami. Miałam ochotę go trzepnąć bo posłał mi przy tym bezczelny uśmiech. Nie wiem jakim cudem tego nie zrobiłam. Zamiast tego, posłusznie podążyłam za chłopakiem.
Szliśmy może tak z dziesięć minut. Żadne z nas się nie odzywało,bo za bardzo byliśmy skupieni na podążaniu do celu, którego nie było. W końcu Stuu zatrzymał się przed jakimś budynkiem.
-Jesteśmy.-oznajmił.
Spojrzałam nieufnie na stary budynek przed nami. Miałam mieszane uczucia.
-Stuart, co my tu robimy?-zapytałam.
Zero odpowiedzi. Chłopak po prostu szarpnął mnie i wciągnął do budynku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top