Schizy

Nie wiem jakim cudem ale w końcu udało mi się zjeść wszystkie naleśniki. I nawet nie czułam się przejedzona co było dziwne.
Chciałam w ramach podziękowania pozbywać naczynia ale nim zdążyłam cokolwiek zrobić, Stuart zgarnął talerze i włożył je do zlewu po czym zaczął je myć.
-Jesteś niemożliwy.-powiedziałam.
-O co ci znowu chodzi?-zapytał Stuu spoglądając na mnie przez ramię.
-To ja chciałam pozmywać.-odparłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Jak małe dziecko.-mruknął chłopak i pokręcił głową.
Wywróciłam oczami i wstałam z krzesła.
-Gdzie idziesz?-zapytał chłopak.
-Małe dziecko idzie się umyć.-mruknęłam.
Nie czekając na odpowiedź Stuart'a,poszłam do łazienki. Nie żebym się jakoś niepewnie czuła czy coś ale zamknęłam za sobą drzwi na klucz i dopiero wtedy zaczęłam się rozbierać.
Oczywiście jak tylko wyszłam z prysznica,uświadomiłam sobie że nie zabrałam z sobą świeżych ubrań. Westchnęłam i wytarłam ciało oraz włosy po czym ubrałam to w czym byłam wcześniej.
Otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki. Oczywiście niemal od razu wpadłam na Stuart'a który stał przed łazienką.
-Przez ciebie nabawię się jakiejś schizy.-burknęłam.
-A co ja ci takiego robię?-zapytał chłopak uśmiechając się.
-Mam wrażenie że śledzisz mnie.-odparłam.
-Nie prawda. Ja tylko upewniam się że jesteś bezpieczna.-odparł.
-Stojąc przed łazienką?-uniosłam teatralnie brwi.
-No wiesz mogłaś się utopić.-powiedział poważnym tonem.
-Pod prysznicem? Niby jak?-zaśmiałam się.
-Matko jaka z ciebie maruda.-mruknął chłopak i przyciągnął mnie do siebie.
Chciałam go pocałować,ale drzwi mieszkania otwarzyły się i w rezultacie odsunęłam się od niego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top