Otwórz

Zostałam znowu sama z Michałem. Na początku bałam się do niego zbliżyć,ale musiałam sprawdzić czy wszystko z nim jest ok. Podeszłam do niego i powoli uklękłam. Potrząsnęłam nim lekko ale nie dał żadnego znaku życia co trochę mnie przeraziło. Jego twarz była cała w krwi. Prawdopodobnie miał roztrzaskaną czaszkę. Przyłożyłam palce w odpowiednim miejscu i poczułam słaby puls. O matko. Bez zastanowienia wezwałam pogotowie. Oczywiście nie powiedziałam co się stało. Po prostu powiedziałam że tak już go znalazłam.
Pogotowie zjawiło się w niecałe pięć minut i zabrało Michała do szpitala. Nie pojechałam jednak z nim. Przebrałam się w dżinsy oraz sweter i wsiadłam do samochodu.
Ręce mi się trzęsły ale jakoś dojechałam do mieszkania Stuart'a. Stanęłam przed jego drzwiami i zapukałam delikatnie. Nic. Zapukałam jeszcze raz. Tym razem mocniej. Dalej nic. Jeszcze raz zapukałam,ale i tym razem nie było żadnej odpowiedzi więc nacisnęłam klamkę. Na szczęście drzwi były otwarte więc weszłam do środka.
-Stuart?-mój głos zakłócił idealną ciszę panującą w mieszkaniu.
Tak jak się spodziewałam. Chłopak mi nie odpowiedział. Zrobiłam parę kroków i nagle usłyszałam jak coś porusza się w łazience. Podeszłam pod drzwi i nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Zapukałam.
-Stuart wiem że tam jesteś. Otwórz.-powiedziałam przykładając dłoń do drzwi.
-Zostaw mnie.-usłyszałam.
Zacisnęłam wargi i przyłożyłam czoło do zimnych drzwi.
-Otwórz.-poprosiłam.
Usłyszałam jak szczęka zamek i odsunęłam się. Po chwili drzwi uchyliły się delikatnie. Popchnęłam je i weszłam do środka. Stuart siedział na podłodze i oglądał swoje dłonie,które dalej były ubrudzone krwią Michała. Klękłam przed nim i położyłam swoją dłoń na jego. Chłopak podniósł wzrok. Spojrzałam na niego. Miał zaczerwienione oczy. Czyżby płakał?
-Wszystko jest dobrze.-zapewniłam go szeptem.
Stuart pokręcił delikatnie głową po czym ponownie spuścił wzrok. Wstałam i znalazłam jakiś ręcznik. Zmoczyłam go i ponownie usiadłam przed Stuart'em. Zaczęłam delikatnie wycierać jego ręcę oczyszczając je.
Chłopak jeszcze raz podniósł swój wzrok. Spojrzał na mnie przelotnie a potem obserwował jak czyszcze jego dłonie. Kiedy skończyłam odrzuciłam ręcznik na podłogę obok nas. Podniosłam jego dłoń do ust i pocałowałam ją.
-Naprawdę nic się nie stało.-zapewniłam go.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top