Opanuj się
-No oczywiście że możesz.-powiedziała babcia.
-To super w takim razie będziemy jakoś po dziesiątej.-odparłam.
-W porządku. Będę czekać.-powiedziała babcia i rozłączyła się.
Odłożyłam telefon na łóżko i poszłam szukać Stuart'a. Znalazłam go oczywiście przed komputerem. Stanęłam za nim i położyłam mu ręce na ramionach. Chłopak spojrzał na mnie po czym zdjął słuchawki. Zdjęłam ręce z jego ramion i poczekałam aż odwróci się do mnie po czym usiadłam na jego kolanach.
-Co jest?-zapytał obejmując mnie.
-Moja babcia zaprosiła nas jutro do siebie.-powiedziałam.
-To super. Lubię twoją babcię.-odparł uśmiechając się.
-To dobrze. Twoją mamę oczywiście zabieramy ze sobą.-poinformowałam go.
-Po co?-zapytał.
-Bo tak.-wywróciłam oczami.
-Ale ona będzie nam przeszkadzać.-westchnął.
-Przestań Stuu bo cię skrzywdzę. Twoja mama jedzie i koniec kropka.-powiedziałam.
Stuart zrobił nadąsaną minę,a ja pocałowałam go bo zrobiło mi się go szkoda.
-Powinniśmy na jakiś czas wyjechać gdzieś sami. Odpocząć od innych.-powiedział.
-Już to chyba kiedy mówiłeś.-westchnęłam.
-Ale ty to zignorowałaś.-przypomniał mi.
-I dalej to ignoruje.-uśmiechnęłam się.
-Wiedźma.-mruknął chłopak i pocałował moje ucho.
Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Usta Stuart'a zjechało niżej i chłopak zaczął całować moją szyję. Usłyszałam jak ktoś rozbija się w kuchni więc lekko odepchnęłam Stuu od siebie.
-Co?-zapytał chłopak.
-Twoja mama jest w domu.-odparłam.
-No i?-zapytał i znowu przesunął się do mojej szyi.
-No i opanuj się trochę.-mruknęłam wstając z jego kolan.
Chłopak mruknął coś pod nosem i odwrócił się do monitora.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top