Klucze
-Źle się czuję i jednak nie pojedzie z nami.-odparł.
-Szkoda.-westchnęłam.
-E tam. Jakoś przeżyjemy bez niej.-powiedział Stuart.
Pokręciłam głową i zaczęłam ubierać moje trampki. Stuart otworzył drzwi i wyszedł już na zewnątrz. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie lepiej byłoby zostać i zająć się mamą Stuu.
Ostatecznie jednak wyszłam za moim chłopakiem, zamykając za sobą drzwi. Odnalazłam go opartego o mój samochód.
-No nareszcie. Strasznie się wleczesz.-powiedział uśmiechając się.
-Gdyby nie fakt że miło się spędza z tobą czas to pewnie już dawno leżałbyś w jakimś dołku.-burknęłam.
Czułam się niewyspana,dlatego mój humor był raczej marny.
-Oho ktoś chyba wstał lewą nóżką.-zaśmiał się chłopak.
-Błagam cię. Dla własnego dobra lepiej się zamknij.-poprosiłam.
Zaczęłam szukać klucza do samochodu, ale jak na złość nigdzie nie umiałam go znaleźć.
-Szukasz czegoś?-zapytał Stuu stając obok mnie.
Spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem a on uśmiechnął się jeszcze szerzej niż przed tem. Czy ktoś może mi powiedzieć co jest nie tak z tym chłopakiem?
-Chyba zostawiłam kluczyki w mieszkaniu. Poczekaj na mnie.-powiedziałam.
Stuart kiwnął głową a ja pobiegłam z powrotem do mieszkania. Oczywiście nie wiedziałam dokładnie gdzie też leżą klucze więc musiałam sobie przejść po całym mieszkanku.
Przeszukałam już prawie wszystkie pomieszczenia oprócz łazienki. Jak na złość nigdzie nie było tych diabelnych kluczy. No cóż. Może to dziwnie zabrzmi, ale w toalecie moja ostatnia nadzieja.
Otworzyłam więc drzwi łazienki i poczułam jak coś zaciska mi się w gardle.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top