Instynktownie
Kiedy drzwi się zamknęły,oparłam się o ścianę po czym usiadłam na podłodze. Od tego wszystkiego rozbolał mnie brzuch,ale musiałam to zignorować. Szybko przebrałam się w jakieś normalne ubrania i nie czekając ani chwili dłużej,pojechałam na komisariat. Już przy recepcji wszystkie moje pytania zostały rozwiane. Obok jednej z donic stał Michał i bawił się swoim telefonem. Nagle wszystko stało się dla mnie jasne. No prawie wszystko. Nie rozumiałam czemu tak długo zwlekał z tym aby tu przyjść.
Nie mogłam się powstrzymać i podeszłam do niego po czym mocno go popchnęłam.
-Jak mogłeś?-wycedziłam przez zęby.
Chłopak lekko się zatoczył,ale udało mu się utrzymać równowagę.
-Witaj ślicznotko.-powiedział uśmiechając się bezczelnie.
-Ty gnoju.-syknęłam i jeszcze raz z całej siły popchnęłam go.
Tym razem Michał upadł na podłogę i zaśmiał się. Oczy wszystkich zwróciły się w naszą stronę.
-Spokojnie mała. Przecież gdybyś ładnie zapytała to bym Ci wszystko powiedział.-odezwał się chłopak i podniósł się.
Zacisnęłam ręce w pięści. Może on ma rację. Powinnam najpierw spróbować z nim pogadać, a dopiero potem ewentualnie go uderzyć.
-Dlaczego?-zapytałam po chwili.
-Dlaczego dopiero teraz złożyłem donos na twojego chłopaczka? Bo dopiero nie dawno zauważyłem jaki on jest dla ciebie ważny.-odparł Michał.
Krew się we mnie zagotowała. Znowu miałam ochotę mu przyłożyć,ale jedna z policjantek znajdowała się zbyt blisko nas.
-I co z tego?-prychnęłam.
-Nie rozumiesz.-pokręcił głową chłopak.
-To mi wytłumacz.-powiedziałam.
Michał zmierzył mnie spojrzeniem więc instynktownie się cofnęłam.
-Jeśli ja nie mogę cię mieć to nikt nie może cię mieć.-wycedził przez zęby.
Ciarki przeszły mi po plecach z strachu, ale nie dałam tego po sobie poznać.
-Powinni zamknąć cię gdzieś.-szepnęłam.
Nim Michał zdążył coś powiedzieć, odwróciłam się i szybkim krokiem podeszłam do kontuaru za którym siedział młody mężczyzna.
-Czym mogę służyć?-zapytał.
-Przywieziono tu chłopaka oskarżonego o pobicie. Chciałabym się dowiedzieć co z nim.-odparłam.
-A pani kim jest?-mężczyzna łaskawie podniósł na mnie wzrok.
-Jego dziewczyną.-powiedziałam trochę poirytowana.
-Jest po wstępnym przesłuchaniu. Jak komisarz pozwoli to może pani z nim porozmawiać.-poinformował mnie.
-Świetnie. A gdzie znajdę komisarza?-zapytałam.
-Pewnie w jego gabinecie.-mężczyzna wzruszył ramionami. -Czyli gdzie?-dopytałam.
-Czyli tam gdzie nie ma pani wstępu.-wytłumaczył.
Jak Boga kocham zaraz mu coś zrobię.
-W takim razie jak mam zapytać go o pozwolenie?-wycedziłam przez zęby.
-Zaraz się tym zajmę.-odparł mężczyzna po czym wstał i zniknął w korytarzu.
Po kilku chwilach mężczyzna wrócił i ponownie zajął swoje miejsce.
-Może pani pogadać z chłopakiem. Pójdzie pani tym korytarzem i do ostatnich drzwi na lewo.-powiedział.
Nie miałam siły mu dziękować więc zgodnie z jego wskazówkami udałam się do pokoju gdzie miałam znaleźć Stuart'a.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top