Butelka
Jechaliśmy w ciszy,ale może to dobrze bo jakoś nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć w tej chwili. Przez całą drogę Stuart spoglądał przez okno. Strasznie chciałam wiedzieć o czym teraz myśli,ale bałam się o to zapytać.
W końcu dotarliśmy pod jego mieszkanie. Kiedy tylko zgasł silnik, Stuu wyszedł z auta i ruszył do domu. Nie pozostało mi nic innego jak iść za nim. Wysiadłam więc z samochodu po czym zamknęłam go i poszłam za Stuart'em.
Zastałam go w sypialni. Siedział na skraju łóżka i wpatrywał się w telefon,który trzymał w dłoniach. Usiadłam obok niego i oparłam głowę o jego ramię.
-Będzie dobrze prawda?-zapytał cicho.
-Musi być.-odparłam również szeptem.
Delikatnie wyjęłam komórkę z jego rąk i odłożyłam ją na nocny stolik. Położyłam dłoń na jego policzku i zmusiłam aby na mnie spojrzał.
-Chodźmy już spać. Z samego rana odwiozę cię z powrotem do szpitala.-powiedziałam.
-Dziękuję.-odparł Stuu i pocałował delikatnie wnętrze mojej dłoni.
Chłopak wstał i nim zdążyłam mrugnąć już był gotowy do spania. Położył się z powrotem na łóżku i nakrył kołdrą. Szybko poszłam w jego ślady i przebrałam się w piżamę po czym położyłam się obok niego.
Obudziłam się w środku nocy,ponieważ nie wyczułem obok mnie leżącego Stuart'a. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Niestety nigdzie go nie dojrzałam. Wstałam i podeszłam do drzwi które o dziwo były zamknięte a jakoś nie przypominam sobie bym je zamykała. Uchyliłam je odrobinkę i usłyszałam brzęk jakiś naczyń. To mogło oznaczać tylko jedno. Stuart jest w kuchni.
Pewnym krokiem ruszyłam do pomieszczenia w którym przebywał ale stanęłam na jego progu. Stuart siedział przy stole tyłem do mnie. Mimo że jego plecy zasłaniału większość blatu, ja i tak dostrzegłam już w połowie opróżnioną butelkę wódki.
To przypomniało mi dzieciństwo. Tak samo siedziała moją mama kiedy pokłóciła się z tatą. Zagarbione plecy. Butelka wódki. A potem złość którą wyładowywała głównie na mnie,bo nikogo innego nie było w pobliżu.
Zacisnęłam mocno usta i nim pomyślałam głębiej o tym wszystkim, podeszłam do stołu i chwyciłam za butelkę. Stuart podniósł na mnie wzrok.
-Lena...-powiedział lekko zaskoczony moją obecnością.
Wzięłam głęboki oddech po czym odkręciłam butelkę i resztę jej zawartości wylałam do zlewu.
-Nie mogę uwierzyć że posunąłeś się do takiego czegoś.-powiedziałam odstawiając pustą już butelkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top