45.||2
Wchodzimy do szpitala. Stwierdziliśmy a właściwie Leo stwierdził, że do końca tygodnia robimy sobie wolne od szkoły. Mi tam w sumie pasuje. Kierujemy się do recepcji. Brunet kłóci się z panią w okienku bo ta nie chce nam udzielić żadnej informacji. Nie jestem w stanie powiedzieć co ją przekonuje ale ostatecznie podaje nam wszystkie potrzebne informacje. Udajemy się pod salę, w której leży blondyn. Przez szybę widzimy Charliego leżącego na szpitalnym łóżku. Jego twarz jest blada i pozbawiona jakichkolwiek emocji. Oczy Leondre momentalnie zachodzą łzami podobnie jak moje tylko, że ja płacze już od samego wejścia do szpitala. Chłopak otwiera drzwi i wchodzi do środka a ja zaraz za nim. Siada na krześle obok Charliego i kładzie rękę na jego ramieniu.
-Stary, coś ty narobił?-mówi cicho.
Leondre zaczyna płakać. Nienawidzę tego widoku. Chłopak zalewa się coraz większą ilością łez więc podchodzę do niego i siadam mu na kolanach bo mimo, że sala jest wielka to krzesło jest tylko jedno. Ocieram jego łzy i poprawiam włosy, które bezwładnie opadły na jego czoło. Leo uśmiecha się lekko i splata swoje palce moimi. Uświadamiam sobie jak bardzo mi tego brakowało. Jak bardzo brakowało mi jego ciepła i dotyku.
-Znowu razem?-Charlie się odzywa. Momentalnie wzrok mój i bruneta spoczywa na chłopaku a ten patrzy na nas oczekując na odpowiedź.
-Tak.-mówię pewnie i wzmacniam uścisk naszej dłoni.
Leondre patrzy na mnie a na jego twarzy wymalowywuje się szeroki uśmiech. Odwzajemniam gest i powracam do Charlsa.
-Jak się czujesz?-pytam.
-Ja okej, ale..nie jechałem sam..gdzieś tu musi być Chloe.
-Cholera! Nasze dziecko!-dodaje i zaczyna panikować.
-Spokojnie, Leo pójdzie się wszystkiego dowiedzieć, spokojnie słyszysz?-próbuje go uspokoić ale średnio mi to wychodzi. Porozumiewawczo mrugam do bruneta a ten wychodzi z sali.
Blondyn nadal się rzuca i nie może opanować emocji. Obejmuje swoimi dłońmi jego dłoń.
-Zaraz wszystkiego się dowiemy.-staram się mówić spokojnie ale w głębi czuję, że coś jest nie tak.
Siadam na krześle nie puszczając ręki chłopaka. Po chwili drzwi sali się uchylają a w nich pokazuje się Leondre ze spuszczoną głową.
-Chloe..ona..poroniła.-mówi a Charlie opada na łóżko i chowa twarz w dłonie.
***
Przekombinowałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top