32. ||2
Kolejny dzień. Znowu muszę iść do szkoły. Na samą myśl, że znowu zobaczę bruneta mam ochotę wskoczyć z powrotem pod kołdrę i przeleżeć w niej trzy najbliższe miesiące bo dokładnie tyle zostało ich do wakacji. Mimo wszystko wstaję z łóżka, wykonuje całą poranną rutynę i wychodzę do szkoły. Wkładam słuchawki do uszu i powolnym krokiem kieruje się w stronę budynku. Droga zajmuje mi około piętnastu minut. Zostawiam kurtkę w szafce i idę pod salę. Spotykam moją przyjaciółkę.
-Nie ma historii, chyba się cieszysz co nie?-uśmiechnęła się.
-Zależy co mamy w zamian.-starałam się odwzajemnić uśmiech.
-WDŻ.
W sumie lekcje WDŻ były nawet spoko. Prawie przez całą lekcję mieliśmy luz, pani raz od czasu coś pogadała albo gdy po prostu miała nas gdzieś i puszczała nam jakiś film. Zadzwonił dzwonek po czym weszliśmy do klasy. Zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na nauczycielkę. Usiadłam razem z Miley w ostatniej ławce pod oknem. Po pięciu minutach nauczycielka weszła do klasy. Przywitała się, sprawdziła obecność po czym oznajmiła, że dziś będziemy realizować temat z jakiegoś tam programu.
-Tak więc nasz dzisiejszy temat brzmi Związki..czy ktoś chciałby coś na ten temat powiedzieć?
Nie no, lepszego tematu nie mogła sobie wybrać.
Devries podniósł swoją rękę do góry a nauczycielka udzieliła mu głosu:
-Związki są przereklamowane.-Coo? Nie wierzę, że on to powiedział.
Po tych słowach zaczęło się we mnie gotować. Wiem, że ja i on nie byliśmy taką parą na serio no ale mimo wszystko takie komentarze mógłby zachować dla siebie czy coś. Trochę mnie zabolały jego słowa.
Kolejna lekcja-geografia. Bez chwili zastanowienia stwierdziłam, że się zrywam. Tradycyjnie udałam się do biblioteki. Wybrałam jakąś książkę i usiadłam między dwoma ostatnimi regałami. Poczułam czyjąś obecność niedaleko. Znowu on. Usiadł obok mnie i zaczął się na mnie patrzeć. Nie wytrzymam i zaraz mu strzelę.
-O co ci do cholery chodzi?
-Mi? O nic.-zaśmiał się.
-Bawi cię to?
-Jak najbardziej chociaż czekaj...twoja mina na WDŻ była zabawniejsza.-nie mogłam już tego dłużej słuchać. Wstałam i chciałam udać się do wyjścia ale brunet był szybszy i złapał mnie za rękę. Przyciągnął do siebie po czym powiedział:
-Myślę, że możemy o wszystkim zapomnieć i zacząć wszystko od nowa.-przygryzł warge.
-Ale ja tak nie myślę.-wolną ręką uderzyłam jego policzek.
***
Teraz rozdziału nie będzie trochę dłużej bo szykuje maraton.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top