22.

-Ou, to ja się zbieram.-powiedział blondyn i wyszedł z pokoju.

Brunet stał z dziwną miną i patrzył raz na mnie a raz na drzwi. Po chwili się ocknął i wrócił do poprzedniej czynności. Powoli zaczął całować moją szyję, zatrzymał się na obojczyku i zaczął robić mi malinkę. Mogę się założyć, że mała to ona nie była. Kontynuował swoje dzieło ale przerwał mu dźwięk jego telefonu. Leondre rozłączył się po czym powiedział:
-Idziemy dzisiaj na imprezę, kochanie.
-Co? Gdzie i po co?
-Luke coś organizuję, chodź i tak będziemy się nudzić.
-Ja nigdzie nie idę.
-Oj, no proszę.
-Nie idę i koniec.-po tych słowach zeskoczyłam z biurka i udałam się w stronę drzwi. Chłopak poszedł za mną. Udałam się do wyjścia i założyłam buty.
-Co ty robisz?
-Ubieram się nie widać?
-Ehh, jak coś to zadzwoń.
-Dobrze kochanie.-po tych słowach opuściłam dom bruneta. Powolnym krokiem zmierzałam w kierunku swojego mieszkania. Droga powrotna zajęła mi około czterdziestu minut bo szłam naprawdę powoli. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Ułożyłam się wygodnie i zaczęłam oglądać telewizję.

Godzina 19:00

Prawie nic nie robiłam cały dzień. Aktualnie leżę na kanapie i oglądam jakiś program rozrywkowy. Ostatnie pytanie..ostatnia odpowiedź..błędna odpowiedź.. i w taki oto sposób kobieta straciła szansę na milion złotych. Zaśmiałam się sama z siebie. Kolejna runda..kolejna osoba..kolejne..moje rozmyślania przerwało powiadomienie informujące o nowym sms'ie.

Od:Miley

Odbierz swojego chłopaka od Luke'a bo sam do domu dziś chyba nie dotrze.

Po przeczytaniu wiadomości zerwałam się z kanapy i wręcz rzuciłam do wyjścia. W głowie miałam tysiące myśli..na ćpał się? A może przesadził z alkoholem? A może jeszcze co innego? Biegłam do Luke'a ile sił w nogach. Po około dziesięciu minutach znalazłam się pod jego mieszkaniem. Z daleka było słychać muzykę. Dziwię się, że jeszcze nie stoi tu żaden radiowóz. Szybkim krokiem udaję się do drzwi i wchodzę do budynku. Uderza we mnie mocny zapach alkoholu i papierosów. W tłumie ludzi staram się odnaleźć kogoś z naszej 'ekipy'. Dostrzegam Miley gdzieś pomiędzy tańczącymi ludźmi. Przeciskam się między osobami aż wkońcu docieram do dziewczyny. Chwytam jej rękę i ciągnę ją w ustronne miejsc, którym okazuję się być łazienka.
-O co ci chodziło?
-Twój chłopak zdycha w pokoju mojego chłopaka.-mówiąc to o dziwo nie plątała się w słowach co oznaczało, że jest trzeźwa.
Wyszłam z pomieszczenia i pokierowałam się do pokoju, w którym podobno znajdował się Leo. Słowa mojej przyjaciółki okazały się prawdą i chłopak rzeczywiście tam był. Leżał na łóżku. Był półprzytomny. Błądził wzrokiem po pokoju aż wkońcu zatrzymał go na mnie.
-M-mogę..zadać ci..pytanie?-mówił w miarę wyraźnie ale wiedziałam, że albo coś brał albo się upił.
-Pytaj.
-Co..co byś zrobiła..gdym przegrał tą cholerną grę?
-Nie wiem, pewnie bym się cieszyła.-odpowiedziałam.
-W takim razie..nie dam ci tej satysfakcji i nie powiem ci, że przegrałem..chociaż już dawno to zrobiłem.-ostatnie słowa wypowiedział ledwo słyszalnym szeptem.

***
Mogą pojawić się błędy!
**
Miłego wieczoru :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top