11.

Obudziłam się przygnieciona przez jakiś ciężar. Leo spał obejmując mnie bardzo mocno. Jakoś udało mi się wyczołgać z pod jego objęć. Wstałam i udałam się do kuchni. Przechodząc przez salon szczęka mi opadła i to nie raz. Takiego syfu dawno nie widziałam. Ominęłam butelki i śmieci, które walały się po ziemi i dotarłam do pomieszczenia. Przygotowałam kanapki i herbatę. Chwilę później dołączył do mnie zaspany brunet. Usiadł przy stole i trzymał się za głowę.

-Czyżby zgon kochanie?

-Nie żartuj sobie proszę.-odpowiedział a ja podsunęłam mu posiłek pod głowę.

Gdy zjadłam swoje kanapki podeszłam do szafki z apteczką i zaczęłam szukać jakiegoś lekarstwa na ból głowy. Znalazłam jakieś tabletki więc podałam brunetowi. Chłopak po zjedzeniu prawie leżał na stole ze zmęczenia i bólu. Chciało mi się śmiać bo nie wiedziałam, że Devries ma taką słabą głowę. Poszłam do pokoju Leo, ubrałam swoje spodnie i udałam się do łazienki ogarnąć. Schodząc na dół zabrałam pierwszą lepszą bluzę chłopaka aby miał co ubrać bo był w samych bokserkach. Wręczyłam chłopakowi ubranie i obserwowałam jak stara się je założyć. Po około pięciu minutach mu się udało.

-Leo nie sądzisz, że trzeba posprzątać ten syf?

-Co? A to. No tak przydałoby się.

-Dobra chodź mi pomóc, we dwójkę pójdzie nam szybciej.

Wstał niechętnie i zaczął zbierać walające się wszędzie papierki i śmieci. Ja zabrałam się za zbieranie butelek po napojach i alkoholu. Potem ja odkurzałam, myłam podłogi, zmywałam naczynia a szanowny organizator co robił? Leżał w salonie i oglądał telewizję.Gdy skończyłam sprzątać stwierdziłam, że pójdę już do domu.

-Ja już pójdę, dzięki za imprezę i w ogóle.

-Odprowadziłbym cię ale sama wiesz jak jest.

-Dobra, leż, odezwij się potem.-powiedziałam i wyszłam z jego domu.

Po paręnastu minutach byłam już w swoim domu. Przywitała mnie mama, która chyba była zaskoczona, że wróciłam tak wcześnie..co ja gadam..piętnasta-rzeczywiście wcześnie. Rodzicielka odgrzała mi obiad. Po zjedzeniu go poszłam do swojego pokoju, ułożyłam się wygodnie na łóżku i już miałam się zabrać za czytanie mojej ulubionej książki gdy przerwał mi odgłos telefonu:

Od:Leondre

Dzięki za posprzątanie domu :**

Do:Leondre

Jak tak ma wyglądać każda twoja impreza to raczej na żadną już nie przyjdę haha :*

Od:Leondre

Nie zrobisz mi tego kochanie :( :*

Do:Leondre

Może :)

Od:Leondre

Śmieszy cię to?!

Do:Leondre

Nie krzycz na mnie! :(

Od:Leondre

Przepraszam, Kocham Cię ♥



***

Rozdział pisany na komputerze. Miał być wieczorem ale jest teraz :)

Zachęcam do komentowania i głosowania  ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top