Rozdział 2
*Lato 2022 roku, Madryt w Hiszpanii*
Billie wchodzi do nowo zakupionej willi. Dario, jeden z jej czołowych pracowników, podchodzi do niej.
- Nie rozumiem. Po co Ci kolejny dom? - pyta.
- Jak to "po co"? Żeby wydać kolejne pieniądze i kupić kolejny dom, który mam odziedziczyć po jej rychłej śmierci - mówi Kiara - tak za 5 lat.
- Ej! Do grobu jeszcze mi nie śpieszno - oburza się Billie.
- Jeszcze. To kluczowe słowo - mówi Kiara.
Billie kręci głową i idzie korytarzem.
- Odkryłam, że poprzedni właściciel miał całkiem pokaźną kolekcję łupów zebranych niegdyś przez Cortesa i konkwistadorów - mówi i bierze młotek - czyń honory.
- Zaraz, co? - pyta Dario - przecież to bezcenne.
Kiara wali młotkiem w ścianę, na której wisi obraz. Dario zapala latarkę i zagląda w dziurę.
- No, no, no. Niezłe muzeum - mówi.
Ludzie Billie i Kiary wynoszą przedmioty z pomieszczenia.
- Coś takiego. "Portret młodego mężczyzny", byłam ciekawa co się z nim stało - mówi Billie.
- Pani Pearce! Znaleźliśmy aztecki relikt z obsydianu - mówi jeden z jej pracowników.
Billie podchodzi do skrzynki i zagląda do niej.
- To nie to - mówi.
- Cholera - mówi Kiara - dlaczego to takie trudne? Przecież to musi gdzieś być.
- Znajdę to. Znajdziemy - mówi Billie - nie poddam się. Zbyt dużo czasu zmarnowałam.
*Tymczasem, Baton Rouge w Luizjanie, mieszkanie Jess i Tashy*
- Jak mogłam zgubić coś czego mama kazała mi pilnować? - zastanawia się młoda Latynoska podchodząc do stołu z teczką.
- Przecież na jej widok chciało Ci się płakać - mówi Tasha, jej przyjaciółka.
- Co to? - pyta Latynoska widząc list na stole.
- Nie otwieraj tego Jess. Nie dzisiaj - prosi ją Tasha.
Jess otwiera list i czyta go.
- Czynsz idzie w górę - mówi.
- Nie martw się. Poradzimy sobie - mówi Oren, chłopak Tashy.
- Pewnie. Mój ostatni filmik miał jakieś 100 tysięcy wyświetleń. Przychody z reklam wzrosną - mówi Tasha.
- Poproszę szefa o podwyżkę. Należy mi się - mówi Jess - poradzimy sobie.
- Brzmisz jak Twoja mama - mówi Tasha.
Ktoś puka do drzwi. Oren do nich podchodzi i je otwiera.
- Kto gotowy na empanadas? - pyta Ethan, przyjaciel z dzieciństwa Jess.
- Znalazłem - mówi Oren trzymając w ręce przepis.
- Ethan, no jasne. Był u Ciebie - mówi Jess i przytula przyjaciela.
- No tak, kazałaś mi go przechować - mówi Ethan i zamyka drzwi.
Jess siada przy stole i wyciąga przepis z koperty.
- Nie do wiary, że już minął cały rok - mówi.
- Możemy zrobić coś innego - proponuje Ethan.
- Nie. Mama uwielbiała empanadas - mówi Jess.
- Jej były najlepsze - mówi Tasha.
- Okej - mówi Jess i wstaje.
*Jakiś czas później, przechowalnia Almighty Storage*
- Pracuję na recepcji od 2 lat. Mówił Pan, że mogłabym... - mówi Jess, ale jej szef, Stan jej przerywa.
- Mówię różne rzeczy. Chodź, mam dla Ciebie specjalne zadanie - mówi.
*Chwilę później*
Jess otwiera garaż. Jest pełen starych, zakurzonych rzeczy.
- Próbowałem namierzyć dłużnika, ale nie udało mi się - mówi Stan.
- A na kogo jest umowa? - pyta Jess.
- Jakieś dziwne nazwisko. Pewnie cudzoziemiec - mówi Stan.
Jess zerka mu przez ramię na tablet.
- "Iam Phasma"? Poważnie? - pyta.
- No co? - pyta Stan.
- "Phasma" to po łacinie - mówi Jess.
- No mówię, pewnie Latynos - mówi Stan.
- Nie Latynos, tylko łacina. Taki klasyczny język. "Phasma" znaczy "widmo", "duch" - tłumaczy Jess.
- Czyli? - pyta Stan.
- Czyli "Jestem duchem". To nawet nie jest prawdziwe nazwisko - mówi Jess.
- Szkoda tylko, że nie da się utrzymać z rozwiązywania zagadek - mówi Stan.
- Akurat się da. FBI ma wydział kryptoanalizy. Nic innego tam nie robią - mówi Jess.
- Serio? I na to właśnie idą moje podatki? - pyta Stan.
- To moja wymarzona praca - mówi Jess.
- Nie, teraz Twoją wymarzoną pracą jest znalezienie tego "ducha" - mówi Stan i powoli opuszcza schowek.
- Sorry, odbieram telefony. To nie moja działka - mówi Jess - ale gdybym awansowała...
- Jasne - mówi Stan i wychodzi - dobra, znajdź go.
- "Iam Phasma", kim Ty jesteś? - zastanawia się Jess i idzie po szczotkę do zamiatania.
*Jakiś czas później, pod wieczór*
Jess zamiata schowek tajemniczego dłużnika, gdy nagle coś zauważa.
- Iam Phasma, jesteś wolnomularzem - mówi spoglądając na młotek z symbolem Masonów.
Po zakończeniu sprzątania, pakuje rzeczy do pudełka i wynosi je.
*Jakiś czas później, wieczór, mieszkanie Jess i Tashy*
- Oren i ja...zerwaliśmy - mówi Tasha.
- Nie - mówi Jess.
- Spoko, dalej się przyjaźnimy. Luz - uspokaja ją Tasha i siada na sofie.
- Trzymasz się? - pyta ją Jess.
- Nie bardzo. Chodzenie z najlepszym kumplem to jak słuchanie ulubionej piosenki w kółko aż do znudzenia - mówi Tasha - powinnam była Cię słuchać.
- A ja miałam nadzieję, że choć raz się pomylę - przyznaje Jess.
- Jeśli Oren nie dołoży się do czynszu, nasza "mała podwyżka" nieźle zaboli - mówi Tasha.
- Bez obaw. Jak tylko znajdę tego "ducha", wreszcie awansuję - mówi Jess.
- Wiem, że nie potrzebujesz pomocy, ale może pomogę? Muszę zająć czymś myśli - mówi Tasha.
- Właśnie szukam Masona, który wynajmował schowek pod fałszywym nazwiskiem - mówi Jess - wiesz, że w Luizjanie jest ponad 20 tysięcy wolnomularzy?
- Teraz tak - mówi Tasha - znalazłaś w schowku coś ciekawego?
- Młotek sędziowski i flagę - mówi Jess pokazując rzeczy, a następnie rozciąga flagę.
- Całkiem spora - przyznaje Tasha.
- To jest flaga pogrzebowa. Można nią okryć trumny podczas wojskowego pochówku - mówi Jess - chyba właśnie zawęziłyśmy listę 20 tysięcy wolnomularzy.
Siada do komputera i wpisuje hasła.
- Nasz tajemniczy Mason był spokrewniony ze zmarłym weteranem - mówi i wciska "enter".
- O nekrologi - mówi Tasha - kopalnia informacji.
- "Odznaczony Srebrną Gwiazdą Sierżant Jack Sadusky poniósł śmierć podczas nurkowania. Pozostawił syna Liama i ojca, Petera Sadusky'ego, byłego agenta FBI i Wielkiego Mistrza Loży Masońskiej" - czyta Jess - "Peter Sadusky to renomowany, były agent FBI oraz Wielki Mistrz Loży Masońskiej. Jego obecnym I Doradcą jest dyrektor biura terenowego Interpolu w Dublinie, Kiara Kelly, najbardziej ceniona kobieta-kryptolog świata. Obecnie Peter Sadusky mieszka w Baton Rouge.
- Czuję awans w powietrzu - mówi Tasha i przybija jej piątkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top