Rozdział 1
*Początek października 2020 roku, biuro terenowe Interpolu w Dublinie*
30-letnia kobieta siedzi przy biurku i wypełnia raporty. Jej brązowe włosy opadają kaskadami na jej ramiona. Otwierane drzwi powodują przerwę w jej pracy i podniesienie przez nią głowy.
- Cześć Amelia, co jest? - pyta widząc w progu swoją prawą rękę.
- Powinnaś coś zobaczyć - mówi Amelia, jej zastępczyni.
- Co takiego? - pyta Kiara.
- Coś na co polowałaś od prawie dekady - mówi tajemniczo Amelia.
*Chwilę później, pokój dowodów*
- Zobacz to - mówi Amelia i wyciąga z walizki zielone pudełko.
- Majski relikt z jadeitu. Syn Sadusky'ego jako ostatni je miał. Skąd ten handlarz to miał? - pyta Kiara.
- Odkupił od kogoś. Nie mówił od kogo - mówi Amelia.
- To się dowiedz. Mógł je wykupić od mordercy Jacka Sadusky'ego - mówi Kiara.
- Jakiego mordercy? Jack Sadusky się utopił - mówi Amelia.
- Wmawiaj, se wmawiaj. Doświadczony weteran nigdy się nie topi ot tak - mówi Kiara - a to. Zachowam.
*Prawie 3h później, Swansea, Walia*
Kiara i jej ludzie, Ashley i Rachel, dojeżdżają do domu, gdzie rezyduje ciotka Kiary, Billie oraz jej ludzie. Wchodzą do domu, gdzie akurat Billie i dwójka jej zaufanych ludzi je kolację. Kiara podkrada cioci kanapkę.
- Hej! Oddawaj, to moje - oburza się Billie - zrób sobie.
- Cicho, jestem głodna - mówi Kiara - i mam niespodziankę.
- Zabieraj tą walizkę ze stołu - mówi Billie.
Kiara stawia walizkę na krzesełku i je kanapkę.
- Jak Wasz dzień? Bo mój wspaniale - dopytuje.
- Obyś miała coś wartościowego w tej walizce, bo my nie mamy nic - mówi Kacey, zaufana pracownica Billie.
- Zaraz zobaczycie co mam - mówi Kiara.
*Kilka minut później*
Kiara otwiera walizkę i wyjmuje z niej jadeitowe pudełko.
- Majskie pudełko z jadeitu. Skąd je wzięłaś? - pyta Andrei, drugi zaufany człowiek Billie.
- Z pokoju dowodów. Złapali handlarza antykami. Miał to przy sobie - mówi Kiara.
- Skąd? Syn Sadusky'ego miał je jako ostatni - mówi Billie.
- Amelia ma się dowiedzieć. Być może moje przypuszczenia odnośnie śmierci Sadusky'ego okażą się trafne - mówi Kiara.
- Dalej sądzisz, że go utopili? - pyta Andrei.
- Powtarzam po raz kolejny, doświadczony weteran ot tak by się nie utopił - tłumaczy Kiara.
- To bycie w masonerii szkodzi Ci na głowę - mówi Kacey.
- A Tobie chyba szkodzą te jogurciki - odgryza się Kiara.
- Odczep się od moich jogurcików - mówi Kacey.
- Przestańcie obydwie - prosi Billie - bez takich mi tu. No już, ręce na zgodę.
Obie z niechęcią podają sobie ręce, mocno je ściskając.
- Bez takiej dziecinady. Jesteście dorosłe - mówi Billie - dzięki, że przyniosłaś pudełko. To nas tylko przybliży do skarbu.
- Nie ma sprawy. Dla taty wszystko - mówi Kiara.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top