Rozdział 5
*Kilka godzin później, strefa powietrzna*
Samolot unosi się w powietrzu. Cała szóstka próbuje rozgryźć pudełka.
- I co? Mówisz, że to się otwiera? - pyta Sebastian.
- Tak. Dziewczyna jakoś to otworzyła, ale nie wiem jak - mówi Kacey zjadając jogurt.
- Możesz przestać jeść te jogurciki, tylko się skupić? - pyta ją Nate.
- Jestem wielozadaniowa - mówi Kacey.
- Oh, uspokójcie się - prosi Sebastian - skoro ta dziewczyna to otworzyła, to nie może być to takie trudne.
- Może to trzeba jakoś przekręcić - mówi Andrei.
Zaczyna przekręcać pokrętła, aż w końcu otwiera pudełko.
- Ta dziewczyna jest genialna - mówi Rachel.
- Szukaliśmy wskazówek do mapy skarbów na zewnątrz, a trzeba nam było zaglądać do środka - mówi Billie i kiwa głową w kierunku jednej z pracownic.
Ta przynosi stalową walizkę.
- Dziękuję - mówi Billie i otwiera walizkę - zobaczmy co się znajduje w tym cudeńku.
*Chwilę później*
- 2 pudełka, 12 części. Mamy 2/3 mapy - mówi Billie.
- Spójrzcie tutaj, Iztaccíhuatl. Wulkan Biała Kobieta - mówi Sebastian.
- A spójrzcie tu - mówi Billie.
- Głowa jaguara - mówi Andrei.
- Aztekowie nazywali to "potwór ziemny". Oznacza wejście do świętego miejsca - mówi Billie.
- To mamy trop. Wulkan Biała Kobieta jest niedaleko Mexico City - mówi Kacey.
- I tam jest trzecie pudełko? - pyta Nate.
- Przekonamy się na miejscu - mówi Billie.
*Kilka godzin później, wulkan Iztaccíhuatl, Mexico City*
Cała szóstka przechadza się po wulkanie.
- Córy Pierzastego Węża tu były - mówi Billie.
- To ja pójdę po drona - mówi Nate.
Po chwili dron lata nad ich głowami.
- Mictlan - mówi Sebastian.
- To chyba dobrze, tak? - pyta Nate.
- Cóż, to świat zmarłych w azteckiej mitologii - mówi Billie.
Nagle dron pada.
- Szlag by to - mówi Nate.
- Już Ci pójdę po tego starocia - mówi Kacey - Rachel, przytrzymaj.
- Jeszcze raz nazwij Black Hawka starociem - ostrzega ją Nate.
Billie podchodzi do jednej ze ścian.
- Xibalba, majski świat zmarłych - mówi i po chwili wzdycha - Kacey, zaczekaj chwilę.
- Już chwila, już podnoszę tego grata - mówi Kacey.
- Kacey, ani kroku! - woła Billie.
- Kacey! - woła Nate i odpycha ją, wpadając w pułapkę.
Rudowłosa uderza głową o ścianę.
- Nate! - woła Billie i biegnie w tamtym kierunku.
- Jezu, Kacey. Nic Ci nie jest? - pyta Andrei.
- Tak, tak. Żyję - mówi Kacey.
- Musimy wszyscy stąd uciekać! Już! - woła Sebastian.
- Dawaj, wstawaj - mówi Andrei do Kacey.
*Jakiś czas później*
- Nie ruszaj się - prosi Andrei Kacey - jeszcze chwila.
Zszywa jej ranę, której się nabawiła od uderzenia w głowę.
- Gotowe - mówi Andrei.
- Dzięki - mówi Kacey.
- I jak? Lepiej się już czujesz? - pyta ją Billie.
- Tak - mówi Kacey.
- Daliśmy się nabrać jak dzieci - mówi Sebastian - może ten skarb to rzeczywiście bujda? Może miała rację? Zawsze mówiła, że ten skarb będzie przekleństwem dla całej naszej rodziny. I proszę.
- Od kiedy wątpisz w słuszność naszej sprawy? - pyta go siostra.
- Powinienem był zwątpić dawno temu. Może wtedy Manuela i Jessita by przeżyły - mówi Sebastian.
- Nie wiesz tego - mówi Billie - nikt tego nie wie.
*Kilka godzin później, mieszkanie Jess i Tashy*
- Cześć - mówi Kacey do dziewczyn.
- Hej - mówi Tasha - Jezu, co Ci się stało?
- Wypadek w pracy. To nic takiego - mówi Kacey - co słychać?
- Nic interesującego - mówi Jess.
- Prócz tego, że byłaś zmuszona zmienić pracę - mówi Tasha.
- Co? Dlaczego? - pyta Kacey.
- Bo mnie szef z poprzedniej wywalił - mówi Jess - nic wielkiego.
- A Ty co masz taką minę? Ktoś umarł? - pyta Tasha Kacey.
- Tak. Kolega z pracy. Sprawdzaliśmy trop i wpadł w pułapkę - mówi Kacey.
- Oj, przykre - mówi Jess - mogę Cię jakoś pocieszyć?
- Nawet wiem jak - mówi Tasha.
- Nie chcę jogurtu, dzięki - mówi Kacey.
- Chyba z Tobą naprawdę źle - mówi Jess - podwieziesz mnie do Squeaky Pete'a? Zaraz mam zmianę.
- Jasne - mówi Kacey.
*Kilka minut później*
- Nie musisz jutro wpadać. Jedziemy z kumplami na małą wycieczkę - mówi Jess.
- Tak w środku tygodnia? - pyta Kacey.
- Nie mój pomysł - mówi Jess i wysiada.
Kacey odjeżdża.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top