Rozdział 3

*Następnego dnia, rano*
Jess i Tasha właśnie wracają ze szpitala, gdzie Jess leżała po wypadku. Kiedy wchodzą do mieszkania, dostrzegają tajemniczą kobietę siedzącą na kanapie z jogurtem w ręce.

- Kim Pani jest? - pyta Tasha.
- Oddaję co kolega ukradł. I przy okazji, jestem Kacey - mówi rudowłosa.
- I wyżerasz mi jogurt - mówi Jess.
- Za 2 dni zacznie pleśnieć. Szkoda takiego fajnego jogurtu - mówi Kacey - odkupię Ci.
- O! List się znalazł - mówi Tasha - otwieraliście?
- Nie ja - mówi Kacey.
- Czyli staruszek miał rację. To skarb - mówi Tasha - otwieraj.
- Miał demencję. Przecież skarby to brednie - mówi Jess.
- Powiedz to Rileyowi Poole'owi i jego ekipie poszukiwawczej - mówi Tasha.
- Mieli farta, że nie trafili za kratki - mówi Jess - to do Liama, muszę mu go oddać.
- Przecież on się nie chce widzieć z dziadkiem. Wątpię, żeby chciał od niego list - mówi Tasha.
- Warto spróbować - mówi Jess - Liam Sadusky gra dzisiaj u Squeaky Pete'a.
- Po co chcesz mu...? - pyta Tasha, ale urywa widząc zdjęcie - wow! Przystojniacha.
- Ale, żeby mu się powodziło u tego "Squeaky Pete'a", to nie powiem - mówi Kacey.
- Przestaniesz robić mi smaka na ten jogurt? Nie będę miała co jeść - mówi Jess.
- Zjedz płatki - mówi Kacey.
- Pójdziemy na zakupy - mówi Tasha do Jess.
- Co Wy, nawet płatków nie macie? Współczesna młodzież - narzeka Kacey i kręci głową.
*Kilka godzin później, późne popołudnie, port lotniczy Baton Rouge*
- W końcu, gdzieś Ty była? - pyta Andrei - i skąd masz jogurt?
- Pojechałam sprawdzić jak ma się nasza "ofiara wypadku". Wracając, wstąpiłam do sklepu - mówi Kacey jedząc jogurt.
- O, Kacey. Tu jesteś! Skąd masz jogurt? - pyta Billie.
- Ze sklepu - mówi Kacey.
- Wiesz, gdzie jest list? - pyta Sebastian.
- Oddałam go tej dziewczynie. Odda go Liamowi - mówi Kacey - powiedzieliście, że to bezużyteczny trop, to się go pozbyłam.
- Nikt z nas tak nie powiedział - mówi Billie.
- Powiedzieliście: "Ten list jest bez sensu. Do niczego nas nie doprowadzi" - przypomina Kacey.
- To nie znaczy, że miałaś go oddawać - mówi Sebastian.
- To właśnie to oznacza - mówi Kacey oblizując łyżeczkę po jogurcie - zresztą, co niby zrobi ta dziewczyna? Znajdzie za nas skarb? Nie bądźcie śmieszni. Uważa gadaninę Sadusky'ego za bzdurę.
- Obyś miała rację - mówi Billie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top